Ford "w zestawie". Nad całym przedsięwzięciem czuwają Turcy
Ford to nie tylko samochody osobowe i dostawcze, ale i ciągniki siodłowe. Takich pojazdów tej marki będzie na polskich drogach coraz więcej, a sama ich przyszłość, choć daleka, ma opierać się na jeździe w konwojach.
25.11.2022 | aktual.: 26.11.2022 08:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pewnie nie widzieliście go jeszcze na drodze, ale Ford F-Max, czyli po prostu ciągnik siodłowy, naprawdę istnieje. Co więcej, w tym roku w Polsce sprzedano już 1000 egzemplarzy. Sam Ford chwali się rewelacyjnym tempem rozwoju, choć trzeba przyznać, że ma sporą przestrzeń do zagospodarowania. Jeszcze w 2019 roku miał on 0,1 proc. polskiego rynku ciężarowego. Dziś jest to 2,1 proc., a prognozy wskazują na poziom 4-5 proc. w 2023 roku.
Co więcej, Ford ma już ponad 15 proc. portugalskiego rynku ciężarowego, nieco ponad 10 proc. w Rumunii czy prawie 10 proc. w Łotwie. Pod Warszawą działa już magazyn części, a w całym kraju jest dziewięć punktów sprzedaży oraz 11 serwisów.
Punktem kluczowym jest jednak Turcja. To tutaj produkowany jest F-Max, tutaj też będzie powstawał wspólny projekt Forda i Volkswagena, który docelowo ma zastąpić Transportera T6. Co więcej, to tutaj prowadzony jest cały rozwój technologii. Odsetek pracowników z innych krajów jest mniejszy niż 6 proc.
Prace największego (dla Forda) centrum rozwojowego opierają się chociażby na nowych jednostkach Diesla, gdyż w przeciwieństwie do Europy świat nie zamyka się na silniki spalinowe. Selim Yazici, dyrektor Ford Trucks na Centralną i Wschodnią Europę w rozmowie wskazał jednak, że to Stary Kontynent narzuca kierunek rozwoju i pozostałe rynki po prostu za nim nadążają.
Turcy pracują też nad autonomią czwartego poziomu, czyli to komputer obsługuje całą jazdę, lecz tylko w wybranych środowiskach i scenariuszach. Selim zaskoczył mnie nie lada, gdy stwierdził, że technologia autonomiczna na tym poziomie jest gotowa w 80-90 proc. Problemem są oczywiście ramy prawne.
Rola kierowcy ma się zmienić – dalej będzie siedział za kółkiem, ale będzie też prowadzić konwój ciężarówek poruszających się za nim gęsiego. Co więcej, koncept zakłada też możliwość prowadzenia pojazdu z domu, z symulatora. Zanim powiecie, że to pieśń przyszłości, warto odnotować, że polska firma Triggo ma taki system w działającej formie.
W znacznie bliższej przyszłości firma zapatruje się na elektryczne ciężarówki, które mają mieć baterie o pojemności ok. 400 kWh i zasięgu do 300 km. Zapytacie zapewne, po co to komu. Odpowiedź jest prosta – chodzi o śmieciarki czy inne ciężkie pojazdy jeżdżące na krótkich dystansach. Oczywiście Ford nie opuszcza badań nad technologią wodorową, która w długodystansowym transporcie sprawdzi o wiele lepiej.