Ford B‑Max 1,4 Duratec Titanium - król miasta [test autokult.pl]
Nisz na rynku samochodowym jest tyle, ile pomysłów producentów na ich zapełnienie. Zawsze kiedy wydaje się, że już nic nowego w danym segmencie nie da się wymyślić, któraś z marek zaskakuje. Tym razem to Ford stworzył auto zaprojektowane z ułańską fantazją. Przed Wami nowy król miasta – B-Max.
14.01.2013 | aktual.: 18.04.2023 13:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ford B-Max 1,4 Duratec Titanium - test
Nisz na rynku samochodowym jest tyle, ile pomysłów producentów na ich zapełnienie. Zawsze kiedy wydaje się, że już nic nowego w danym segmencie nie da się wymyślić, któraś z marek zaskakuje. Tym razem to Ford stworzył auto zaprojektowane z ułańską fantazją. Przed Wami nowy król miasta – B-Max.
Nowa propozycja Forda łączy najlepsze cechy aut, na które jest obecnie bardzo duży popyt. B-Max jest miksem segmentu B oraz C. Z jednej strony nie jest to duży samochód – w końcu powstał na bazie płyty podłogowej modelu Fiesta. Z drugiej - wnętrze mogłoby przestronnością walczyć z kompaktami. Szczypta Fiesty, trochę Focusa i rodzi się ideał?
To nie takie proste. By uczynić B-Maxa naprawdę wyjątkowym, nie wystarczyło stworzyć MPV na bazie samochodu z segmentu B. Inżynierowie Forda musieli uczynić ten wynalazek wygodnym i naprawdę innym niż to, co obecnie jest oferowane na rynku. Kluczem do sukcesu okazało się wycięcie elementu, który w większości zwykłych samochodów jest bardzo istotny ze względów wytrzymałościowych. B-Max nie ma słupka B. Nie oznacza to wcale, że ten mikrovan jest niebezpieczny. Przeciwnie - zdobył 5 gwiazdek w testach zderzeniowych Euro NCAP.
Konstruktorzy przenieśli odpowiedzialność wytrzymałościową na pionowe struktury drzwi przednich i tylnych. Dzięki temu po otwarciu obydwu kierowca ma pełny, wygodny dostęp do całej kabiny. Do wnętrza wrócimy później. Na razie zamknijmy drzwi i obejrzyjmy B-Maxa z zewnątrz.
Trudno powiedzieć, czy styliści Forda się wykazali, projektując to auto. Jest poprawne, a dzięki stosowaniu zasad Kinetic Design również dynamiczne. Jednak nie znajdziemy na jego nadwoziu żadnych fajerwerków stylistycznych. Ford przyzwyczaił już swoich klientów do atrakcyjnego wyglądu swoich aut. Być może dlatego też wygląd B-Maxa nie jest sensacją.
Mimo wszystko projektantom Forda należy się plus. Udało im się z dosyć pokracznej bryły, bo wysokiej i wąskiej, wystrugać dobrze wyglądające auto. Kilka niefortunnych pociągnięć piórka po tablecie graficznym i nowy Ford wyglądałby, jakby miał się przewrócić na pierwszym zakręcie. Całe szczęście udało się tego uniknąć.
Teraz możemy wrócić do wnętrza. Przednie drzwi otwierają się jak każde inne. Tylne natomiast są przesuwne. Ich otwieranie i zamykanie jest niezależne od siebie. Bez względu na kombinację nigdy nie zablokują się nawzajem – takich przypadków nie trzeba się obawiać.
Praktycznych zalet tego rozwiązania jest wiele. Dzięki niemu ułatwiony jest dostęp do kanapy, a co za tym idzie – wygodniej posadzić dziecko w foteliku czy wstawić tam jakiś bagaż. Wygodniej jest też wsiąść dorosłej osobie w ciasnych miejscach takich jak parkingi. Co ciekawe, ułatwienie to nie tyczy się tylko tyłu. Uchylając delikatnie tylne drzwi, można dodać sobie kilka cennych centymetrów przestrzeni podczas zajmowania miejsca z przodu. Dzięki temu B-Max zasłuży na piątkę w oczach każdego, kto kiedyś musiał przypomnieć sobie lekcje gimnastyki z podstawówki, żeby zająć miejsce w samochodzie zaparkowanym na ciasnym miejskim parkingu.
Według mnie inżynierowie Forda nie trudzili się na darmo i ich rozwiązanie spisuje się na medal. Twórcy B-Maxa nie spoczęli jednak na laurach i zapakowali do tego auta jeszcze kilka drobiazgów, które ułatwiają życie. Należy do nich bez wątpienia składane oparcie fotela pasażera. Dzięki niemu B-Maxem można przewozić wygodnie długie przedmioty. Na postoju można też komfortowo wypocząć, siadając z tyłu i prostując nogi na położonym przednim fotelu. Niestety, Ford nie zaleca odbywania w ten sposób podróży. A szkoda, bo uwierzcie mi, można tam wygodnie siedzieć bardzo długo.
Wypoczynek, nie tylko na postoju, umili pasażerom dach panoramiczny. Da się go zasłonić dwiema roletami – przednią i tylną. Niestety nie są one sterowane elektrycznie, co może być uciążliwe dla samotnie podróżującego kierowcy. Dachy panoramiczne są wciąż drogim dodatkiem, dlatego uważam, że w ich cenie (2900 zł w przypadku B-Maxa) można oczekiwać napędu rolet.
Z tyłu nie brakuje miejsca. Jak wcześniej wspomniałem, jest go więcej niż np. w Fieście. Chociaż płyta podłogowa pochodzi z auta segmentu B, we wnętrzu jest znacznie więcej przestrzeni, niż można się spodziewać. Dla wygody pasażerów tylna kanapa została wyposażona w centralny podłokietnik wysuwany z oparcia. Dziwne więc, że Ford nie pomyślał o żadnych oparciach na ręce po zewnętrznych stronach.
Chociaż z tyłu miejsca jest pod dostatkiem, wyższym pasażerom mogą przeszkadzać plastikowe plecki oparć przednich foteli. Nie rozumiem, dlaczego Ford zdecydował się na takie rozwiązanie. Miękkie obicie byłoby dużo bardziej wygodnym wariantem.
Powodów do narzekań nie znajdzie za to nikt, kto usiądzie z przodu. Fotele zapewniają dobre trzymanie boczne i komfort na przyzwoitym poziomie. Każdy powinien znaleźć komfortową pozycję.
Dostęp do wszystkich instrumentów pokładowych z miejsca kierowcy jest wygodny. Ergonomia byłaby na piątkę, gdyby nie opcjonalny panel Sony. Razem z niedużym, kolorowym ekranem i dobrym audio na pokład B-Maxa trafia konsola sygnowana logo japońskiego producenta elektroniki. Niestety jej twórcy nie żałowali przycisków, co skutkuje jej przepakowaniem i nieczytelnością dla nieprzyzwyczajonego użytkownika.
Zupełnym przeciwieństwem konsoli środkowej są zegary. Tutaj nie ma nic ponad to, czego potrzebuje kierowca. Prędkościomierz, obrotomierz, wskaźnik stanu paliwa oraz mały elektroniczny wyświetlacz pokazujący pozostałe parametry samochodu. Wszystko osadzone jest w głębokich tubach i dodatkowo ukryte pod daszkiem.
W kwestii jakości wykonania B-Maxa jestem rozdarty na dwie idealnie równe połowy. Z jednej strony na kierownicy jest prawdziwe aluminium, na dodatek uformowane w bardzo wymyślny sposób. Podobać się mogą również częściowo skórzane fotele. Przyciski i pokrętła działają bez zarzutu. Spasowanie również jest na przyzwoitym poziomie. Jednak w niektórych miejscach da się zauważyć niedociągnięcia. Niektóre tworzywa są niezbyt dobrej jakości.
Przeciętnym rozwiązaniem jest też według mnie peszel przeciągnięty między progiem a tylnymi drzwiami. Bardzo łatwo o niego czymś zahaczyć. Podejrzewam, że może się to zdarzyć np. dzieciom wysiadającym z auta.
B-Max ma bagażnik większy o około 20 l od kufra Fiesty, na której bazuje. Jednocześnie jest on o 50 l mniejszy od Kugi. To jak – duży czy mały? Według mnie bagażnik B-Maxa jest po prostu optymalny dla tego auta. Dzięki dodatkowemu dnu jest też bardzo praktyczny i ustawny.
Bez wątpienia największymi atutami B-Maxa są brak słupka B oraz nietypowe drzwi. O tym, że ten Ford jest uzbrojony w takie rozwiązanie, dzięki reklamom wiedzą już chyba wszyscy – od dzieci do ich babć. Już po krótkiej, ale dynamicznej przejażdżce okazuje się, że to jednak nie koniec fajerwerków.
Ford zdążył nas przyzwyczaić do tego, że jego auta prowadzą się bardzo dobrze. Jak się okazuje, inżynierowie tej firmy potrafili nawet z mikrovana zrobić pożeracza zakrętów. Po dłuższym namyśle można spytać: właściwie po co? Przecież to auto rodzinne, którego środowiskiem naturalnym jest miasto. Nic więcej. No cóż – po co? A dlaczego nie? Ktoś słusznie doszedł do wniosku, że frajdę z jazdy może dać (a nawet powinien dawać) każdy samochód.
B-Max ją daje. Prowadzi się bardzo dobrze. Nadwozie na zakrętach jest sztywne i zachowuje się przewidywalnie. Mimo doskonałego przystosowania do dynamicznej jazdy zawieszenie nie jest uciążliwe na nierównościach. Jest według mnie bardzo dobrym kompromisem.
W komplecie z dobrym zawieszeniem Ford dodał nieźle spisujący się układ kierowniczy. Oczywiście jest on nastawiony na jazdę po mieście, więc wspomaganie działa dosyć intensywnie, ale nie na tyle, żeby odebrać kierowcy poczucie kontroli nad autem. Układ jest jak na takie auto precyzyjny, jednak nie jest nastawiony na dynamikę tak bardzo jak zawieszenie B-Maxa.
W testowym egzemplarzu pod maską cicho pomrukiwał benzynowy silnik o pojemności 1,4 l. Jego kultura pracy przypadła mi do gustu – nie narzucał się swoim niezbyt rasowym dźwiękiem, nie powodował uciążliwych drgań. W tych kwestiach wszystko było w porządku. Niestety były chwile, kiedy dało się odczuć niedobór mocy. 90 KM i 125 Nm to z pozoru parametry wystarczające jak na taki samochód. Wrogiem dynamicznego przyspieszania okazał się brak elastyczności.
Sytuację ratowała według mnie skrzynia biegów. Ręczna przekładnia o krótkich, miejskich przełożeniach i niedużym skoku drążka zapewniała przy niedużych prędkościach przyzwoite osiągi. Trasa obnażała niestety wszystkie słabości motoru 1,4.
Podczas jazdy po mieście i przy częstych zmianach biegów dało się wyczuć kolejną zaletę napędu testowego B-Maxa. Sprzęgło załączało się bardzo płynnie. Przypadkowe szarpnięcie w tym samochodzie właściwie nie wchodziło w grę. Nawet świeży adept sztuki jazdy samochodem poprowadziłby tego B-Maxa z doskonałą płynnością. To drobiazg, ale cieszy.
Zainteresowanych B-Maxem zachęcam do wypróbowania podczas jazdy testowej egzemplarza z motorem 1,0 o mocy 125 KM. Silnik ten gościł już u nas przy okazji testu Forda Focusa. Mieliśmy z nim do czynienia również podczas pierwszej jazdy B-Maxem. Motor ten zdobył tytuł Międzynarodowego Silnika Roku 2012. Jest to uzasadniony i trafny wybór jury plebiscytu. Dlatego sądzę, że to właśnie ten wariant byłby najrozsądniejszy dla B-Maxa.
1,0 EcoBoost z pewnością zagwarantowałby nie tylko lepszą dynamikę, ale również mniejsze spalanie. Ford podaje w katalogu, że B-Max z silnikiem 1,4 spala w mieście 7,9 l benzyny na 100 km. W trasie wartość ta spada do 4,9 l. Ponieważ jest to samochód stworzony z nastawieniem na jazdę po mieście, bardziej znaczący jest większy wynik. Podczas testu komputer pokładowy wskazał średnie spalanie 8,0 l/100 km, co potwierdza dane producenta. To niestety nie jest dobra wiadomość. Od współczesnych konstrukcji można oczekiwać lepszych wyników. Cięższy Focus z wcześniej wspomnianym motorem 1,0 spalił w warunkach miejskich podczas testu blisko półtora litra benzyny mniej.
Zakup B-Maxa to wydatek przynajmniej 58 900 zł. To cena podstawowej wersji. Testowy egzemplarz z dosyć bogatym wyposażeniem kosztował 84 150 zł. W tę cenę wchodzi oprócz niezbyt taniego dachu panoramicznego pakiet Titanium, który wnosi dużo dodatkowego wyposażenia. Bogatsza jest już tylko wersja Titanium+, która obejmuje między innymi w pełni skórzane fotele.
Ford B-Max okazał się praktycznym autem uszytym na miarę do podboju miasta. Dzięki znakomitemu zawieszeniu zachwyci nie tylko dzieciaki zapatrzone w nietypowe drzwi, ale również miłośników dynamicznej jazdy.
- Bardzo dobre właściwości jezdne
- Doskonały dostęp do wnętrza dzięki brakowi słupka B
- Komfort na dobrym poziomie
- Ilość miejsca w środku
- Drobne niedociągnięcia w kwestii jakości
- Niezadowalająca jednostka 1,4
Zdjęcia wykonał Mariusz Zmysłowski i Piotr Piechocki. Za pomoc w realizacji zdjęć dziękujemy Damianowi Michalakowi.
Ford B-Max 1,4 Duratec Titanium - dane techniczne
Testowany egzemplarz: | Ford B-Max 1,4 Duratec Titanium | |
Silnik i napęd | ||
Układ i doładowanie: | R4, wolnossący | |
Rodzaj paliwa: | Benzyna | |
Ustawienie: | Poprzecznie | |
Rozrząd: | DOHC 16V | |
Objętość skokowa: | 1388 cm3 | |
Stopień sprężania: | 11,0 | |
Moc maksymalna: | 90 KM przy 5750 rpm | |
Moment maksymalny: | 128 Nm przy 4000 rpm | |
Objętościowy wskaźnik mocy: | 64 KM/l | |
Skrzynia biegów: | 5-stopniowa manualna | |
Typ napędu: | Przedni (FWD) | |
Hamulce przednie: | Tarczowe, wentylowane | |
Hamulce tylne: | Tarczowe | |
Zawieszenie przednie: | Kolumny MacPhersona | |
Zawieszenie tylne: | Belka skrętna | |
Układ kierowniczy: | Zębatkowy, wspomagany | |
Średnica zawracania: | 10,45 m | |
Koła, ogumienie przednie: | 195/55 R16 | |
Koła, ogumienie tylne: | 195/55 R16 | |
Masy i wymiary | ||
Typ nadwozia: | MPV | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Współczynnik oporu Cd (Cx): | 0,324 | |
Masa własna: | 1200 kg | |
Stosunek masy do mocy: | 13,3 kg/KM | |
Długość: | 4077 mm | |
Szerokość: | 1751 mm | |
Wysokość: | 1604 mm | |
Rozstaw osi: | 2489 mm | |
Rozstaw kół przód/tył: | 1588/1585 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 48 l | |
Pojemność bagażnika: | 304-1386 l | |
Specyfikacja użytkowa | ||
Ładowność maksymalna: | 545 kg | |
Maksymalna masa holowanej przyczepy: | 675 kg | |
Osiągi | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 13,8 s | |
Prędkość maksymalna: | 171 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 7,9 l/100 km | 8,0 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 4,9 l/100 km | 5,3 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 6 l/100 km | |
Emisja CO2: | 139 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | 5 gwiazdek | |
Cena | ||
Testowany egzemplarz: | 84 150 zł | |
Model od: | 58 900 zł | |
Wersja silnikowa od: | 58 900 zł |
Ford B-Max 1,4 Duratec Titanium - galeria zdjęć
Zdjęcia wykonał Mariusz Zmysłowski i Piotr Piechocki. Za pomoc w realizacji zdjęć dziękujemy Damianowi Michalakowi.