Europejczycy coraz mocniej kochają SUV‑y. Zyskują też auta ekologiczne
SUV-y i crossovery kontynuują triumfalny marsz przez Europę. Nic nie dały protesty w Niemczech i głosy ekologów. Właśnie osiągnęły historyczny rekord popularności, bo kochamy podwyższone samochody. Co ciekawe, równie mocno cenimy hybrydy.
05.12.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rekord z widokiem
Aż 40 proc. sprzedawanych obecnie w Europie nowych samochodów stanowią modele zaliczane do kategorii SUV-ów i crossoverów. To o 2,5 proc. więcej niż w pierwszym półroczu 2019 r. W samym październiku było to 484,4 tys. pojazdów, informuje agencja JATO Dynamics, która opublikowała najnowsze zestawienie.
Udział SUV-ów i crossoverów w sprzedaży jest znacznie wyższy, niż mogłoby się wydawać jeszcze kilka lat temu. Wiele wskazuje na to, że to jeszcze nie ostatnie słowo producentów tego typu pojazdów. W USA i Chinach, które mogą być probierzem dla innych rynków, odsetek ten jest jeszcze wyższy.
Mogłoby się wydawać, że w przypadku sprzedaży SUV-ów i crossoverów prym wiodą drogie i reprezentacyjne samochody. Jest jednak inaczej. W przypadku Europy aż 79 proc. sprzedaży stanowią modele odpowiadające długością kompaktom oraz mniejsze auta przeznaczone głównie do miasta.
W Europie najpopularniejszym modelem tego typu jest obecnie Volkswagen Tiguan (18,5 tys. rejestracji w październiku). Podium uzupełniają Renault Captur (17,9 tys.) oraz Nissan Qashqai (16,7 tys.). Na dalszych miejscach znalazły się: Volkswagen T-Roc (16,6 tys.), Dacia Duster (16 tys.), Peugeot 3008 (15,8 tys.), Ford Kuga (14,3 tys.), Peugeot 2008 (14,2 tys.) oraz Volkswagen T-Cross (13,6 tys).
Za i przeciw
Zwolennicy SUV-ów i crossoverów mówią o większej wszechstronności. Wyższy przedział pasażerski pozwala przewieźć większe przedmioty. Innym atutem są większe koła i wyższe zawieszenie. Dzięki temu w mieście nie trzeba obawiać się nawet wysokich krawężników. Atutem SUV-ów i crossoverów ma być również wyższa pozycja za kierownicą, zapewniająca lepszy przegląd sytuacji na jezdni i wokół niej.
Przeciwnicy twierdzą, że taki samochód kupuje się przede wszystkim dlatego, iż wygląda na droższy i okazalszy, niż jest w rzeczywistości. Akcentują oni także, że decydując się na klasyczne auto z nadwoziem kombi za tę samą kwotę prawdopodobnie zyskamy więcej przestrzeni bagażowej. Ponadto w praktyce można zauważyć, że w przypadku niektórych crossoverów użyte do wykończenia wnętrza materiały są niższej jakości niż w spokrewnionych z nimi modelach klasycznych segmentów. To kwestia oszczędności producenta, który nie chce narzucić zbyt wysokiej ceny za auto, ale musi jakoś pokryć większe wydatki na produkcję karoserii.
Z kolei ekologowie zauważają, że SUV-y podczas jazdy emitują więcej CO2 niż ich tradycyjne odpowiedniki. W 2018 r. nowy, mały SUV emitował średnio 121 g CO2/km, podczas gdy jego tradycyjny odpowiednik o podobnej długości 105 g/km. W przypadku aut kompaktowych było to odpowiednio 130 g CO2/km oraz 115 g CO2/km. SUV-y średniej wielkości emitowały przeciętnie 140 g CO2/km, a auta segmentu D 125 g CO2/km. W przypadku dużych SUV-ów średnia emisja wyniosła 170 g CO2/km. Podobnej wielkości limuzyny emitowały średnio niespełna 150 g CO2/km.
Wreszcie szerokim echem odbił się w Europie tragiczny wypadek, do którego początkiem września doszło w Berlinie. Kierowca porsche macana w wyniku zasłabnięcia stracił panowanie nad samochodem. Auto z łatwością sforsowało krawężnik i niczym taran wbiło się na chodnik, powodując śmierć czterech osób - w tym czteroletniego dziecka. Choć berlińczycy protestowali przeciwko SUV-om, a burmistrz dzielnicy, w której doszło do wypadku, stwierdził, że "samochody przypominające czołgi" nie mają czego szukać w centrach miast, nie zatrzymało to trendu widocznego w salonach samochodowych.
Ekologia hybrydą stoi
Co ciekawe, choć z jednej strony coraz bardziej kochamy emitujące więcej CO2 SUV-y, to z drugiej skokowo rośnie popularność aut proekologicznych. W październiku 2019 r. aż 9,6 proc. zarejestrowanych w Europie pojazdów stanowiły auta o takim właśnie napędzie. W październiku 2018 r. było to 7,4 proc.
Mimo mocnej promocji samochodów elektrycznych na Starym Kontynencie prym w tej kategorii wiodą na razie hybrydy, które w październiku znalazły 61,2 tys. nabywców. Pierwsze miejsce zajęła Toyota Corolla (11,1 tys. zarejestrowanych aut), a na dalszych miejscach znalazły się dwa ine modele tej marki: Yaris (91,tys.) oraz C-HR (8,1 tys.).
Znacznie mniej popularne okazały się samochody elektryczne - 24,2 tys. rejestracji. Najpopularniejszym modelem okazało się Renault Zoe (3,4 tys rejestracji), a dalsze miejsca przypadły Volkswagenowi e-Golfowi (3 tys.) oraz Nissanowi Leafowi (2,9 tys.).
Klienci coraz bardziej chcą SUV-ów i crossoverów, więc producenci aut chcą mieć ich jak najwięcej w swoich ofertach. Paradoksalnie to, co zapewnia im rosnące słupki sprzedaży, jednocześnie oddala ich od spełnienia nowych norm emisji CO2. Ten problem mogą rozwiązać tylko sami kierowcy. Nie zrobią tego samochody elektryczne, bo po prostu są za mało popularne. Wszystko zależy od naszych wyborów.