Citroën C4 Cactus - awangarda dla każdego
Jedzie sobie drogą dziwne auto, wszyscy odwracają głowy i myślą sobie - co to za stwór? Auto się zatrzymuje, właściciel wysiada. Przechodzący obok ciekawscy zastanawiają się nad dziwnym "czymś" na drzwiach. Odważny podchodzi i dotyka, gdy to dziwne "coś" się wgniata, przechodzień zabiera strachliwie rękę myśląc, że wgniótł karoserię. Nic bardziej mylnego, wraz z cofnięciem ręki karoseria wraca do stanu pierwotnego. Jeszcze kilka "macnięć" i błyskotliwe stwierdzenie - "Grażyna, to ma powietrze!". Szok i niedowierzanie. Kilka rundek wokoło samochodu skwitowanych zdaniem: "Dziwne, ale chyba ładne".
12.07.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tak niektórzy zaczynają swoją przygodę z Citroënem C4 Cactus. Ogólnie auto jest awangardowe i trochę komiczne. Na pytanie: "czym jeździsz?" odpowiemy: "kaktusem!". Mam nadzieję, że nie wyobraziliście sobie tego co ja teraz. Najciekawszym aspektem w tym wszystkim jest to, że ta awangarda i humor wcale nie musi dużo kosztować. Każdy by pomyślał, że skoro jest to dziwaczne auto, wręcz sztuka na kołach, to pewnie kosztuje bajońską sumę. W dodatku nawet ludzie mający doświadczenie z "lifestyle'owymi" autami mogliby się pomylić oceniając ten samochód. Nauczeni przykładem drogiego Fiata 500, Opla Adama czy sławnego Mini na spokojnie powiedzielibyśmy, że auto jest drogie. Citroen przygotował dla wszystkich chętnych niespodziankę - C4 Cactus kosztuje u nas od 49 000 zł, niedużo jak na tego typu samochód. Co prawda wątpię by ktoś wyjechał z salonu wersją za niecałe 50 000 zł, ale po doposażeniu nie jest wcale przesadnie drogo.
W zamian dostaniemy auto, które z pewnością można nazwać stylowym. Można je nazwać kawałkiem sztuki nowoczesnej na kołach, choć do pięknych linii Mazdy mu daleko. Dostaniemy auto, obok którego (przynajmniej na razie) nie przechodzi się obojętnie. Samochód ten zwraca uwagę na ulicy i wyróżnia się z tłumu szarych i sztampowych aut. Oczywiście jak ktoś chce może mieć szarego Cactusa, ale po co wtedy kupować takie auto? System Air Bump to z jednej strony coś praktycznego, a z drugiej jest właśnie elementem tej stylistycznej awangardy. Nie ma chyba nic gorszego niż pierwsza rysa na nowym samochodzie. Bandy powietrzne, czy jak tam to tak zwał, dają pewną ochronę przed uderzeniami wózkiem sklepowym, które często zdarzają się pod sklepem, chronią przed zamyślonym panem, który niefrasobliwie otwiera drzwi auta, uderzając o nasze i pewnie przed wieloma innymi przypadkami, gdzie powłoka lakiernicza może nie dać rady. Oczywiście nie jest to rozwiązanie doskonałe bo wiele miejsc nie jest chronionych, ale gdyby tak miało być, to całe auto musiałoby być jedną wielką poduszką. Poza Air Bump samochód jest inny od reszty. Wiadomo, że nie wiadomo co to jest - ni to SUV, ni to jakieś kombi. Crossover pasuje tutaj jak ulał.
Wewnątrz show trwa. Może i Citroën C4 Cactus nie jest aż tak awangardowy jak na zewnątrz ale z pewnością jest nowoczesny. Ekrany, ekrany i jeszcze raz ekrany. Tutaj samochód traci najwięcej. Ktoś pomyśli, że jak to tak - ekrany wszędzie zamiast wskaźników, a cena taka niska. Sprawa jest prosta - ekran LCD jest tańszy w produkcji od tradycyjnych zegarów i analogowych paneli. Mimo to wewnątrz nie widać taniości. Citroen nie oszczędzał na materiałach. Raczej przedmiotem oszczędności były elementy funkcjonalne. Szczytem tego jest, że gdy klient dokupi wielkie okno dachowe, które zajmuje prawie całą przestrzeń nad głowami, to nie dostanie nawet za dopłatą rolety. Nawet nie chcę myśleć co dzieje się w środku w upalny dzień. Chyba, że ktoś zostawia auto na parkingu z włączoną klimą (i silnikiem), to może nie padnie wsiadając do samochodu po pół godziny.
Paleta silnikowa nie jest jakoś szczególnie rozbudowana i rozbieżność między najsłabszym (75KM) a najmocniejszym (110KM) silnikiem do przepaści nie należy, choć jest zauważalna. Do wyboru producent daje nam silnik benzynowy 1.2 w trzech wariantach mocy - 75, 82 i 110 KM a niejako "pomiędzy" wpasowuje silnik Diesla 1.6 o mocy 92 lub 100 KM. Co ciekawe producent w przypadku nawet najmocniejszego diesla przekonuje, że auto nigdy, w żadnym cyklu nie spali więcej niż 4l ON na 100km. Czcze gadanie.
Jeśli więc jesteś osobą, która lubi się pokazać, wzbudzić trochę kontrowersji i masz w nosie czy innym się podoba czy nie to czym jeździsz, to kup sobie kaktusa. Jedni go wielbią inni mówią o nim "dziecko Multipli" ale mało kto przechodzi obojętnie traktując ten samochód jako kawał metalu na kołach. Jeśli Citroënowi o to chodziło, to można z pewnością przyznać - udało się!