Mężczyzna chciał zgłosić udział w kolizji. Przyjechał na komendę pijany
Do jednej z komend policji w Rybniku przyjechał mężczyzna, który kilka godzin wcześniej spowodował kolizję i uciekł z miejsca zdarzenia. Postawa godna pochwały, gdyby nie fakt, że kierowca był kompletnie pijany. Badanie alkomatem wykazało ponad 2 promile alkoholu.
06.09.2019 | aktual.: 22.03.2023 18:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do zdarzenia doszło 2 września w Rybniku. Dyżurny tamtejszej komendy otrzymał zgłoszenie dotyczące kierowcy, który uszkodził zaparkowane auto i oddalił się z miejsca kolizji. Dzięki nagraniu z monitoringu funkcjonariusze szybko namierzyli winowajcę. Zadzwonili do szefa firmy, na którą zarejestrowany był opel astra i zalecili mu, by kierowca auta jak najszybciej stawił się na komendzie.
Na miejsce przybył 46-letni obywatel Ukrainy. Przyznał się do winy potwierdzając, że podczas cofania uderzył w prawidłowo zaparkowany pojazd, po czym oddalił się z miejsca zdarzenia. Postawa zasługuje na pochwałę, nawet jeśli była wynikiem nacisków poirytowanego szefa. Sprawa najprawdopodobniej zakończyłaby się niewielkim mandatem, gdyby nie woń alkoholu, którą policjanci wyczuli od sprawcy kolizji.
Problem w tym, że mężczyzna przyjechał na komisariat swoim samochodem, co dodatkowo zarejestrowały kamery policyjnego monitoringu. Funkcjonariusze poddali obcokrajowca badaniu na zawartość alkoholu w organizmie. Alkomat wskazał imponujący wynik 2,26 promila, co oznacza, że kierowca był kompletnie pijany. Sprawa została skierowana do sądu.