Niepewne prognozy szefa Michelin. Kryzys może potrwać do 2024 r.

Rynkowe skutki pandemii i wojny w Ukrainie mogą trwać dłużej, niż zakładano, a klientom będzie trudniej wybrać nowy samochód – przewiduje Florent Menegaux.

Florent Menegaux, CEO Michelin
Florent Menegaux, CEO Michelin
Źródło zdjęć: © fot. Vincent Isore/IP3/Getty Images

11.07.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prezes Michelin w rozmowie z telewizją Bloomberga szacuje, że sprzedaż aut dotkniętych zbyt małą liczbą półprzewodników może ciągnąć się do 2024 r. I to zakładając optymistyczny scenariusz, że światowa gospodarka przejdzie recesję w miarę łagodnie.

Trudne szacunki

– Zbieg kryzysów, z którymi mamy aktualnie do czynienia, jest – przynajmniej w całej mojej dotychczasowej karierze – bezprecedensowy – powiedział szef francuskiego producenta opon i podkreślił, że obecna sytuacja utrudnia długoterminowe prognozy.

Menegaux za przykład podał różnicę planowania wkładu finansowego firmy z października 2021 r. i ostatnich prognoz Michelin. – Pierwotnie szacowaliśmy podwyższenie wkładu finansowego na cały 2022 r. w wysokości 400 mln euro, jednak najnowsze obliczenia wykazały, że koszty wzrosną do 2,4 mld euro. Zmusiło nas to do potrojenia cen produktów – tłumaczy w wywiadzie.

Trzeci czynnik

Jednak pandemia i wojna to nie wszystkie czynniki destabilizujące aktualnie rynek. Zdaniem prezesa Michelin wpływ na decyzje klientów, jakie auto wybrać (a raczej na wstrzymanie się przed zakupem), mogą mieć zacieśniane obostrzenia środowiskowe na europejskim rynku.

Szef Michelin, szukając plusów obecnej sytuacji, dodaje, że jego firma zahartowała się w trudnej sytuacji zewnętrznej i to szczególnie pod kątem zarządzania kryzysem.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)