BMW X5 (E70) XDrive35d - kawał samochodu

Ostatnio w życiu mam wiele okazji do przeżywania nowych doświadczeń motoryzacyjnych. Miniony weekend przyniósł mi nie lada gratkę - spotkanie trzeciego stopnia z BMW X5 E70, które zawsze wzbudzało moją ciekawość. Byłem ciekaw jak jest w środku i jak to jeździ. Z przyjemnością podzielę się z Wami moimi doświadczeniami.

BMW X5 (E70) XDrive35d  - kawał samochodu
Artur Pietrzak

20.04.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:20

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Obraz

Kiedy świat ujrzał pierwsze BMW X5 E53 nikt ze zwykłych śmiertelników nie przewidywał, że kilkanaście lat później SUV-y wszelkiego typu zdominują światowy rynek motoryzacyjny. Wiedzieli to pewnie marketingowcy, którzy widzieli w niszowym wówczas segmencie świetlaną przyszłość. Udało się, najpierw powstało X5, potem przez X3 aż do X1, które wspólnie podbijają rynki wielu krajów. W międzyczasie świat nie został z tyłu i obecnie X5 ma całkiem dużą konkurencję. Na rynku jest już trzecia generacja tego samochodu, jednak druga wciąż pozostaje łakomym kąskiem i świetnym samochodem, którego zadaniem jest budować ego właściciela, umilać mu ciężki dzień w jego firmie oraz pozytywnie nastrajać w drodze na imprezę. To jest uniwersalność luksusowych SUV-ów, a nie jakaś tam pakowność czy "zdolności" terenowe.

Obraz

Mimo obecności na rynku nowego wcielenia dużego SUV-a ze stajni BMW, sylwetka poprzedniej generacji jest wciąż atrakcyjna i nie trąci myszką. Nowe auto stało się jakieś takie bardziej ugrzecznione. Przód drugiej X5 jest zadziorny i agresywny. Szczególnie dobrze prezentuje się z pakietem M, który pasuje do tego samochodu bardziej niż pakiet terenowy. Auto jest naprawdę potężne. Stojąc przy nim poczułem się malutki, co przy moim wzroście zdarza się rzadko. Ma to jedną wielką zaletę - X5 to jedno z niewielu aut, do którego było mi wygodnie wsiadać i co ważniejsze - wysiadać bez nieprzyjemnej konieczności wygramolenia się z niskiego środka, niczym mucha z poczwarki. To fakt, że lubię siedzieć nisko, jak już się poskładam i zajmę miejsce to niska pozycja jest moją ulubioną, ale przecież wysoka też nie jest taka zła. W obliczu popularności podwyższonych aut nie jest to już nic niespotykanego, choć wciąż cieszy. Zajmowanie miejsca w królewskim stylu to pierwszy z elementów dogadzania właścicielowi. Co prawda drobne osoby pewnie musiałyby wskakiwać do wnętrza ale wciąż lepiej wskakiwać niż składać się jak Transformers. W ogóle moim zdaniem duże SUV-y powinny być samochodami głów państw. Zadają szyku równie dobrze co limuzyny, a w telewizji lepiej wygląda prezydent, który wkracza do swojego samochodu wyprostowany i dumny, niż muszący stać się na chwilę małym chłopkiem ze skuloną głową, by zająć swoje miejsce w niskim aucie.

Obraz

Skoro już mowa o wkraczaniu do wnętrza, to nie ma w nim kompromisów. Co prawda jest tak szerokie, że brak gimnastyki przy wsiadaniu można nadrobić próbując złapać za kolano swoją kobietę podczas jazdy. Serio, z przodu kabina jest tak szeroka, że osoby siedzące obok siebie nie zakłócają swojej przestrzeni osobistej i każdy czuje się na maksa swobodnie. Jestem wysokim człowiekiem i często fotele są dla mnie za małe, za krótkie, za niskie, a zagłówek wbija mi się gdzieś w potylicę. Tutaj rozmiar wnętrza pasuje do dużych ludzi i to bynajmniej nie ze względu na ego. Zarówno wysoki jak i gruby będzie miał wygodnie. Fotele są szerokie, wygodne i można się na nich zrelaksować, szczególnie jeśli są podgrzewane i wentylowane. Wszystko jest wykonane ze świetnych materiałów i spasowane doskonale. Na szczycie deski rozdzielczej jest ekran systemu iDrive, który jest na prawdę spory i nie trzeba patrzeć na niego za pomocą lupy. Na pokładzie X5, z którym przeżywałem miłe chwile była pierwsza generacja tego systemu i pomimo negatywnych opinii dziennikarzy i użytkowników na jego temat nie był wcale taki zły. Sam system audio montowany przez BMW, bez logo znanego producenta jest świetny, nawet słuchając bardzo głośno radia nie słychać pogorszonej jakości dźwięku. Wystarczy lansersko otworzyć szyberdach i możemy jechać na imprezkę życia.

Obraz

W wersji z 3-litrowym silnikiem diesla z dwiema turbinami o mocy 286 KM auto obiecuje dobre osiągi. W normalnej jeździe tak jest - samochód po wciśnięciu gazu z dowolnych obrotów wbija głowy jadących w zagłówki i ma w nosie potężną masę ponad dwóch ton. Jednak nie da się tego tematu uniknąć. Mimo osiągów godnych aut sportowych sprzed kilkunastu lat w zakrętach czuć masę auta. Co do komfortu - jeśli ktoś chce auto płynące po drodze to niech nie bawi się w ogromne 21" felgi z oponami o profilu 35, bo go nie zazna w takim stopniu jakim oczekuje. Na okropnej, zniszczonej drodze gminnej do środka dostaje się dużo drgań i samochód trochę rozczarowuje. Pewnie mniejsze koła i tryb Comfort załatwiłyby sprawę, ale jak zwykle coś kosztem czegoś - auto ze znacznie mniejszymi felgami wyglądałoby po prostu gorzej. W ogólnym rozrachunku jest jednak dobrze czyli szybko, bezpiecznie i wygodnie, bo w końcu do telepania jak ziemniakami w Tarpanie jest jeszcze daleko. Patrząc na wielkość auta i szerokość opon godną walca drogowego (315 mm) można poczuć się bezpiecznie i o to przecież chodzi.

Obraz

Ten samochód to prawdziwe BMW, stworzone dla człowieka dynamicznego, otwartego, lubiącego luksus i dobrą zabawę. Spokojnie można uznać, że mimo dość ciężkiej i sztampowej bryły jest to auto lifestyle'owe i skierowane do młodych. Młodych duchem bo w naszym kraju raczej bezrobotnych magistrów nie stać na takie luksusy, ale daruję sobie już utyskiwanie nad tym jak bardzo niedostępne są samochody premium w naszym kraju. BMW X5 to prawdziwy SUV, który uniwersalność rozumie w inny sposób. Darując sobie zdolności terenowe pozwala zadać szyku na wystawnym przyjęciu, ale i zabawić się na biwaku w środku lasu, gdzie pojedziemy na luzie ubrani w dres.

Obraz
Źródło artykułu:WP Autokult
blogiBMWfelietony
Komentarze (4)