Belgijskie radiowozy uziemione. Winne są unijne normy emisji spalin
Unia Europejska zaczyna zjadać własny ogon. Nowe normy emisji spalin obowiązujące od 1 stycznia 2020 roku w belgijskich miastach sprawiły, że część radiowozów tamtejszej policji stała się bezużyteczna. Funkcjonariusze pełniący służbę w starszych autach nie wjadą już do niskoemisyjnych stref Gandawy, Antwerpii i Brukseli.
14.01.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pojazdy ze starszymi silnikami Diesla nadal stanowią lwią część policyjnej floty w Europie, co w połączeniu ze stale zaostrzanymi normami emisji spalin prowadzi do dość kuriozalnych sytuacji. Przekonali się o tym belgijscy policjanci z Gandawy, Antwerpii i Brukseli. W każdym z tych miast od 1 stycznia 2020 roku wprowadzono nowe, niskoemisyjne strefy, do których nie wjadą auta niespełniające co najmniej normy Euro 4.
Zobacz także
Jak się okazuje, we flocie belgijskiej policji nie brakuje takich radiowozów. To auta zakupione w latach 2001-2005 napędzane niezbyt nowoczesnymi silnikami Diesla. Pomimo wieku ich stan techniczny pozwala na dalszą eksploatację. Niestety nie w rejonach, w których ustanowiono zakaz wjazdu dla starszych diesli. Jak donosi Reuters, władze znalazły tymczasowe rozwiązanie tego problemu - nieekologiczne radiowozy mogą naruszyć czystą strefę tylko z włączonymi sygnałami w przypadkach wyższej konieczności.
W najbliższych miesiącach policyjne auta, które nie spełniają normy Euro 4, zostaną oddelegowane do służby w innych regionach kraju. W trzech największych miastach pozostaną natomiast wyłącznie nowsze auta. Ewentualne niedobory zostaną uzupełnione zasobami z innych komisariatów. Takie przetasowania wynikają z braku funduszy. Belgijska policja na razie nie może pozwolić sobie na całkowitą rezygnację ze starszych, nieekologicznych samochodów.
Bez wątpienia jest to przypadek, który pokazuje, że coraz ostrzejsze unijne normy i przepisy nijak mają się do rzeczywistości. Trudno wymagać od zwykłych obywateli, by przesiadali się na nowsze samochody z czystym napędem, gdy same władze mają z tym problem. Pozostaje mieć nadzieję, że przed uruchomieniem kolejnych czystych stref w innych miastach - a stanie się to na pewno - urzędnicy upewnią się, że nie utrudnią w ten sposób życia policji lub innym państwowym służbom.