10 tys. zł za jazdę hulajnogą. Kobieta uniknie kary ze względu na zmianę przepisów
Kobieta, która 2 kwietnia jechała hulajnogą po bulwarach Wisły, została zatrzymana przez policję. Nie przyjęła mandatu w wysokości 100 zł, więc funkcjonariusze sporządzili notkę dla Sanepidu, a ten wymierzył karę 10 tys. zł. Kobieta nie będzie musiała jednak płacić.
01.07.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rzecznik Praw Obywatelskich poinformował o kolejnym umorzeniu postępowania w sprawie wysokiej kary nałożonej za poruszanie się środkiem transportu na terenach zielonych w czasie obowiązywania ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa. Sprawa dotyczyła kobiety, która wjechała hulajnogą na bulwary Wisły. Zatrzymana przez policję pani Agnieszka została poinformowana, że obowiązuje zakaz poruszania się tam pieszo czy na rowerze.
Mundurowi zaproponowali mandat w kwocie 100 zł, którego kobieta nie przyjęła stwierdzając, że podczas korzystania z hulajnogi nie należy do żadnej z tych grup. Policjanci wykonali więc notatkę dla inspekcji sanitarnej, a ta na jej podstawie za niedostosowanie się do zakazu poruszania się wymierzyła jej karę w wysokości 10 tys. zł.
Tak wysoka kara musiała być dla kobiety szokiem. Pani Agnieszka odwołała się od tej decyzji, a podczas orzekania w drugiej instancji zastosowano wykładnię przepisów, które w maju przytoczył Rzecznik Praw Obywatelskich. Wówczas RPO w podobnej sprawie dotyczącej rowerzysty wskazywał na fakt, że - według kodeksu postępowania administracyjnego - jeśli w czasie orzekania po odwołaniu od decyzji o nałożeniu kary obowiązują inne przepisy niż te, które były w mocy w momencie nałożenia kary, stosuje się nowsze przepisy, o ile jest to korzystne dla ukaranej osoby. Od 19 kwietnia prawo nie zakazuje już korzystania z terenów zielonych. W drugiej instancji umorzono więc postępowanie względem kobiety.
Według interpretacji RPO każda tego typu sprawa powinna znaleźć finał w postaci umorzenia postępowania. Rzecznik Prawo Obywatelskich wskazuje także na szereg uchybień pojawiających się w sprawach związanych z karami nałożonymi w czasie obowiązywania ograniczeń w związku z koronawirusem.
RPO zauważa, że przepisy Ustawy o policji nie przewidują przekazywania przez tę formację informacji i danych osobowych powiatowym inspektoratom sanitarnym na potrzeby działań administracyjnych. Według kodeksu postępowania administracyjnego dokumenty urzędowe są wiarygodne - a więc mogą być podstawą ukarania - gdy zostały sporządzone przez organy państwowe. Tymczasem w rozumieniu k.p.a. funkcjonariusz policji nie jest organem państwowym.
Zgodnie z k.p.a. inspektorat sanitarny powinien zawiadomić osobę o prowadzeniu względem niej postępowania, by mogła ona wziąć w nim czynny udział i odnieść się do treści policyjnej notatki. Często tak się nie działo, a decyzje o karach zapadały błyskawicznie. Wreszcie kara powinna zostać nałożona z uwzględnieniem sytuacji materialnej karanej osoby. W wielu przypadkach pominięto ten wymóg.
Z jednej strony należy rozumieć działalność inspektoratów sanitarnych jako dbałość o to, by SARS-CoV-2 jak najmniej się rozprzestrzeniał. Z drugiej strony nakładanie przesadnie srogich kar z pominięciem przepisów budzi uzasadnione kontrowersje.