Uwaga na wyprzedzanie. W wakacje jeszcze łatwiej o tragedię
Polacy spieszą się na wakacje. W lipcu i sierpniu policja notuje nawet o 60 proc. więcej wypadków w wyniku nieprawidłowego wyprzedzania. To jedne z najbardziej niebezpiecznych manewrów, a nawet jeśli nie dojdzie do nieszczęścia, kierowca może słono zapłacić.
12.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wakacyjne szaleństwo
W czwartek 11 lipca zgorzeleccy policjanci zatrzymali motocyklistę, który wyprzedzał samochody mimo podwójnej ciągłej i w ternie zabudowanym pędził ponad 180 km/h. Tydzień wcześniej pijany mieszkaniec powiatu gryfickiego nie wahał się wyprzedzać na linii ciągłej, wzniesieniu i łuku drogi. Na początku lipca na autostradzie A1 grudziądzcy funkcjonariusze zatrzymali 26-latka, który wyprzedzał inne pojazdy, korzystając z pasa awaryjnego.
Mniej szczęścia miał 24-letni kierowca BMW, który na samym początku wakacji pod Toruniem postanowił wyprzedzić mimo podwójnej ciągłej. Mężczyzna wbił się w prawidłowo jadącą z naprzeciwka astrę. Kierowca opla nie przeżył.
W czasie ubiegłorocznych wakacji na polskich drogach doszło do 352 wypadków, u podłoża których leżało nieprawidłowe wyprzedzanie. To o około 60 proc. więcej niż wyniosła średnia dla całego 2018 r. Spieszący się do miejsc wypoczynku Polacy muszą dzielić drogi z wyposażonymi w ograniczniki prędkości ciężarówkami i jadącymi wolniej, rzadko prowadzącymi na co dzień zmotoryzowanymi. Niektórzy kierowcy nie wytrzymują napięcia i decydują się na ryzyko.
Złe nawyki
Jakie błędy można popełnić podczas wyprzedzania? Jak informuje policja, najczęściej jest to ignorowanie zakazu i podwójnej linii ciągłej. Zwykle takie oznakowanie wprowadza się na drogach, gdzie pomiędzy zakrętami jest za mało miejsca na bezpieczne przeprowadzenie manewru. Może też zdarzyć się, że osoba skręcająca w prawo z drogi podporządkowanej spojrzy tylko na jedną stronę zakładając, że druga musi być wolna, i wjeżdża wprost pod pędzący pojazd pirata drogowego.
Niektórzy kierowcy rozpoczynają wyprzedzanie bez upewnienia się, że kierowca jadący za nim nie zaczął takiego samego manewru. Do wypadków dochodzi również, gdy wyprzedzany kierowca nie zauważy czyjegoś manewru i skręci w lewo. Dla wielu osób, szczególnie tych nieznających jeszcze dobrze możliwości auta, którym jadą, dużym problemem może być oszacowanie wolnej przestrzeni potrzebnej do przeprowadzenia manewru wyprzedzania. Pomyłka może doprowadzić do wypadku czołowego przy znacznej prędkości.
Uwagę warto zwrócić również na niechronionych uczestników ruchu. Zgodnie z przepisami, wyprzedzając rowerzystę należy zachować przynajmniej metr odstępu. W 2018 r. nieprawidłowe wyprzedzanie spowodowało śmierć 51 rowerzystów i było najczęstszą przyczyną śmierci cyklistów na drogach.
Nie mniejszym problemem jest wyprzedzanie przed przejściami dla pieszych i na nich. Wielu kierowców nie zdaje sobie sprawy z tego, że na jezdni o więcej niż jednym pasie wyprzedzamy wtedy, gdy jedziemy szybciej niż kierowca obok, a nie tylko wtedy gdy zmieniamy pas i nagle przyspieszamy. To śmiertelne zagrożenie dla pieszych.
Srogie kary
Jak przyznaje policja, wyprzedzanie jest najbardziej niebezpiecznym manewrem spośród tych, które wykonuje kierowca. Kary za nieprawidłowości również nie należą do łagodnych. Za wspomniane wcześniej wyprzedzanie w okolicy przejścia dla pieszych zapłacimy 200 zł. Tyle samo kary dostaniemy za wyprzedzanie z niewłaściwej strony. Wykonanie manewru mimo zakazu lub na skrzyżowaniu uszczupli portfel kierowcy o 300 zł.
Wyprzedzanie bez zachowania bezpiecznego odstępu od wyprzedzanego pojazdu może zostać ukarane mandatem w wysokości 300 zł. Taryfikator przewiduje taki sam mandat za wyprzedzanie pojazdu uprzywilejowanego w obszarze zabudowanym. Mandat może też dostać kierowca, który jest wyprzedzany. Prawo zakazuje mu w takiej sytuacji przyspieszania. Mandat za złamanie tego przepisu wyniesie 350 zł.
Z najsurowszą karą musi liczyć się kierowca wyprzedzający na trzeciego. Takie zachowanie zmusza jadących z drugiej strony do hamowania lub zjechania na pobocze. Jeśli policja uzna, że zachowanie kierowcy zagroziło bezpieczeństwu innych użytkowników drogi, kara może wynieść 500 zł, a dodatkowo w takich przypadkach funkcjonariusz ma prawo zatrzymać prawo jazdy na trzy miesiące.