Tesla boryka się z największą akcją serwisową w swojej historii. Chodzi o rdzę
784 mln dolarów straty w kwartał, pozew od konkurencyjnej firmy Nikola, a teraz akcja serwisowa na 125 tys. pojazdów. Tesla spotyka się z brutalną rzeczywistością, a za wpadkę jakościową wini dostarczyciela części, firmę Bosch.
07.05.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O problemach z przekładniami kierowniczymi Modelu S słyszeliśmy już w marcu, jednak dopiero teraz pierwsze egzemplarze elektrycznych limuzyn pojawiają się w punktach serwisowych. Powodem mają być korodujące śruby mocujące elementy układu kierowniczego. Odpowiedzialność spadnie na poddostawcę, Boscha, który z kolei będzie szukał odszkodowania u producenta części.
Problem rdzy zauważyli użytkownicy poruszający się autami w zimniejszych częściach świata. Jak się okazuje, problematyczne mają być środki służące do usuwania śniegu z dróg oparte na związkach wapnia czy magnezu. Takich sytuacji nie odnotowano, gdy używano najzwyklejszej soli.
Rdza będzie się pojawiać w egzemplarzach wyprodukowanych przed kwietniem 2016 roku. Sama Tesla podejrzewa, że zaledwie 0.02 proc. pojazdów może wykazywać problemy związane z usterką, lecz nie zamierza liczyć na statystykę i zaprasza właścicieli wszystkich limuzyn z serii S. Wymiana śrub potrwa godzinę.
To nie ostatnia z akcji serwisowych Tesli. Jeszcze w kwietniu 2018 roku do właścicieli modeli X i S trafiły wiadomości o ewentualnej możliwości zablokowania hamulca parkingowego z racji niewłaściwie wykonanego elementu. Tesla przewidywała, że wadliwa część została wykorzystana w zaledwie 5 proc. wszystkich aut tego producenta na drogach. Zdecydowano się na uruchomienie akcji serwisowej obejmującej 53 tys. pojazdów.