Szef sprzedaży BMW M w Polsce o klientach BMW, nerkach M3 i M4 za ponad milion. Zdradził też czemu są nr. 1 na rynku
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niedawny BMW M Festival, czyli spotkanie polskich właścicieli aut sportowej dywizji BMW z okazji pięćdziesięciolecia jej istnienia, był dla mnie okazją do poznania dwóch światowych nowości: M3 Touring i M4 CSL. Oprowadził mnie po nich dyrektor sprzedaży BMW M Paweł Wlazło, z którym porozmawialiśmy przy okazji o innych aktualnych wydarzeniach związanych z tą marką.
Mateusz Żuchowski, Autokult.pl: BMW M Festival był pierwszą tak dobrą okazją do zobaczenia, jak wyglądają obecni klienci BMW M, kto kupuje te samochody, i ile tych osób jest. Dla mnie to było ciekawe doświadczenie zobaczyć to na żywo, ale rozumiem że dla ciebie żadne zaskoczenie, jako że w swojej pracy utrzymujesz ciągłe relacje z klientami i dilerami.
Paweł Wlazło, dyrektor sprzedaży BMW M w BMW Group: To było pierwsze takie wydarzenie BMW Group, które pozwoliło nam spotkać się w tak szerokim gronie. Mieliśmy okazję poznać się osobiście i zobaczyć, jak wielu nas jest. To był nasz wspólny sukces, bo Polaków z miłością i pasją do M jest naprawdę wielu. Festiwal ten był pierwszym dużym krokiem w kierunku budowy polskiej społeczności M. Chcemy powtarzać spotkania w takim klimacie i ponownie przeżywać emocje, które tym chwilom towarzyszyły.
M.Ż.: Dla mnie to była też szansa do przekonania się, jak ewoluuje sama marka BMW M, a wraz z nią jej klienci. W ciągu ostatnich lat segment premium – w szczególności w tym zakątku, który sięga topowych osiągów – zaliczył w Polsce niesamowite przeobrażenie, co też można było dostrzec na tym wydarzeniu.
P.W.: Najlepiej obrazuje to fakt, jak zostało przyjęte na polskim rynku nowe BMW M3 i M4. Nawet jeśli już wcześniej był to dla wielu klientów samochód, z którego korzystali na co dzień, to jednak pozostawał on wyspecjalizowaną maszyną o stosunkowo wąskim przeznaczeniu; dostępny był wyłącznie z napędem na oś tylną.
Wielu odbiorców oczekiwało czegoś bardziej wszechstronnego, komfortowego i funkcjonalnego. Czegoś, za kierownicą czego mogą podszkolić swoje umiejętności na torze wyścigowym, ale i pojechać zimą z rodziną na narty. Debiut modeli M3 i M4 z napędem M xDrive był więc dla nas naprawdę dużym wydarzeniem rynkowym, ponieważ odpowiedzieliśmy na realne zapotrzebowanie polskich odbiorców. Rozwiązanie to zarówno znacząco poprawiło osiągi, czym konstruktorzy potwierdzili motorsportowe DNA marki, jak i użyteczność podczas codziennej eksploatacji.
M.Ż.: Nie możemy jednak ukrywać faktu, że w Polsce działają również inni niemieccy producenci aut z segmentu premium, którzy nawet bardziej kojarzą się z napędem na cztery koła albo łączeniem osiągów z komfortem. A jednak to BMW M już kolejny rok góruje w Polsce w tabelach sprzedaży nad Mercedesem-AMG i Audi Sport. Z czego to wynika?
P.W.: Pierwszy czynnik to obszerność gamy. Gdy zaczynałem swoją przygodę z BMW wiele lat temu, cała oferta modeli z oznaczeniem M ograniczała się do M3, M5 i M6, pierwsze SUV-y X5 M i X6 M miały dopiero wkrótce dołączyć. Dzisiejszy wachlarz produktów jest dużo szerszy i odpowiada znacznie większej liczbie potrzeb.
Ważnym uzupełnieniem były mniejsze SUV-y X3 M i X4 M, które odpowiedziały na chęć klientów posiadania sportowego auta z tego segmentu. Z drugiej strony ważne było poszerzenie oferty o topowy model M8 dla tych klientów, których interesują najbardziej ekskluzywne modele flagowe.
Drugą rewolucję przyniosły poszerzone do niesamowitych rozmiarów możliwości personalizacji w ramach programu BMW Individual. Najlepiej to widać po sposobie, w jaki obecnie klienci specyfikują zamówienia na modele M3 i M4. Tu znów cofnę się do sytuacji sprzed zaledwie kilku lat, gdy zdecydowana większość produktów z logo M opuszczała fabrykę w niczym niewyróżniających się kolorach: srebrnym, czarnym albo niebieskim.
Obecnie gama lakierów jest nieporównywalnie większa i Polscy odbiorcy chętnie korzystają z możliwości, jakie stwarza im konfigurator. Sięgają po lakiery matowe oraz odważne odcienie: żółty, zielony, miętowy. To coś, co wyróżnia polski rynek nawet w szerokiej, globalnej skali: ponadprzeciętnie duże zainteresowanie możliwościami personalizacji. Widać to głównie po nowych M3 i M4, ale przejawia się to także w tych większych modelach, jak X5 M czy M8, gdzie klienci również często wybierają wyjątkowe, nietypowe lakiery nadwozia, choć już bardziej stonowane.
W tym momencie muszę nawiązać do stylistyki nadwozia modeli M3 i M4. Gdy modele te debiutowały na polskim rynku, wiele się mówiło o projekcie ich przodów. Statystyki sprzedaży dobitnie dowodzą, że klienci również na naszym rynku oczekiwali takiego ekspresyjnego designu, który w wyrazisty sposób zamanifestuje ich emocje.
Na swoim profilu Instagramowym prawie każdego dnia pokazuję ciekawie skonfigurowane modele BMW M z parku BMW Group oraz polskich klientów. Czerpię wielką przyjemność i frajdę z obserwowania, jakie egzemplarze pojawiają się na polskich ulicach i jak Polacy potrafią z pomocą zaskakujących konfiguracji wyróżniać charakter swojego samochodu.
M.Ż.: To nas prowadzi do dwóch jeszcze ciepłych, światowych nowości BMW M, czyli modeli M3 Touring i M4 CSL, przy których stoimy teraz na Silesia Ringu. Jeszcze dalej przesuwają one granice tego, co wydawało się możliwe w tej firmie. Długo musieliśmy czekać choćby na powrót M do nadwozia kombi.
P.W.: Liczba zapytań kierowanych do mnie i dealerów o te dwa modele już tutaj na terenie festiwalu najlepiej pokazuje, jak bardzo polscy odbiorcy na nie czekali. Historycznie BMW było już obecne z modelami M w klasie kombi, ale teraz zapotrzebowanie na nie jest bezprecedensowo duże, i to mimo obecności SUV-ów.
W wyniku tych oczekiwań powstał BMW M3 Touring, czyli model który łączy motorsportowe DNA marki z rozwiniętym walorem użytkowym (bagażnik o pojemności 500 litrów). M3 Touring będzie występował wyłącznie z układem M xDrive, a więc napędu na obie osie, ale z możliwością odłączenia napędu na przód, tak by stworzyć z niego tylnonapędowego, w stu procentach autentycznego i pełnoprawnego członka rodziny modeli M.
Tutaj również zwracam uwagę na specyfikację tego egzemplarza. Wszystkie zaprezentowane elementy dodatkowe z katalogu M Performance – nieseryjne obręcze kół, elementy nadwozia z włókna węglowego – będą dostępne dla klientów, tak by mogli jeszcze bardziej wzmocnić charakter swojego egzemplarza M3 Touring.
M.Ż.: Tymczasem BMW M4 CSL to nic innego jak M4 o wartości ponad miliona złotych (katalogową cenę 899 900 zł łatwo podbić o 100 tys. zł po dodaniu kilku opcji). To chyba najlepiej pokazuje, jak daleką drogę przeszło M GmbH i jak zmienia się pozycjonowanie tej firmy. Miałem w końcu spytać, czy są jakieś szanse na sprzedania na polskim rynku produktu tej marki w cenie Bentleya czy Ferrari, ale wtedy przypomniałem sobie, że już od kilku lat to dokładnie się dzieje w przypadku wielu egzemplarzy M8…
P.W.: Zainteresowanie tym modelem znacznie przewyższa podaż, jako że produkcję M4 CSL ograniczono do liczby 1000 egzemplarzy. To dopiero trzeci w historii BMW M model z oznaczeniem CSL. Pierwsze dwa, 3.0 CSL z lat 1971 – 1975 i M3 E46 CSL z lat 2002 – 2003 osiągnęły status kultowych. Ich kontynuator, który właśnie debiutuje na polskim rynku, będzie jeszcze bardziej ekskluzywny przez tę limitację produkcji.
To model, który jest ucieleśnieniem tego, o co chodzi w M: dorobku historycznego, pasji wszystkich osób, które pracują w tej firmie, ale i nieustannie rosnących oczekiwań klientów BMW. Przy poprzedniej generacji modeli M3 i M4 oferowaliśmy jego ekskluzywną, wyżej pozycjonowaną wersję CS. Poprzeczkę podniosło następnie M2 CS, a do bardzo wysokiego poziomu wyniósł tę linię M5 CS: model o mocy podniesionej do 635 KM i z ceną ustaloną na 849 900 zł. Jego produkcja również była ściśle limitowana i te egzemplarze, które zostały przeznaczone na rynek polski, błyskawicznie rozeszły się wśród najbardziej szanowanych kolekcjonerów BMW M w Polsce.
M4 CSL to kolejny duży krok w tej ewolucji. W ręce klientów chcemy oddać kolejny ważny element historii BMW M. To nie tylko topowa odmiana M4, która w pełni wykorzystuje ogromne możliwości kryjące się w tym podwoziu, ale i pokaz obecnych możliwości całej firmy. W porównaniu do M4 Competition waga tego modelu jest obniżona o 100 kg za sprawą wykorzystania egzotycznych materiałów z motorsportu. Tak jak w samochodach wyczynowych występuje tu wyłącznie napęd na oś tylną. To piękne podsumowanie ostatnich 50 lat rozwoju BMW M z okazji okrągłej rocznicy, którą na tym festiwalu świętujemy.
M.Ż.: M3 Touring i M4 CSL od razu zyskały sobie dużą popularność, ale kontrowersje wzbudzają kolejne nowości spod znaku M, które BMW zacznie pokazywać począwszy od tej jesieni. Wtedy to ukaże się pierwsza hybryda plug-in firmy, czyli cokolwiek odważnie stylizowany SUV XM. Choć będzie on jeszcze w formie prototypu, to już wyśle wyraźny sygnał, że przyszłość BMW M będzie należała w coraz większym stopniu do hybryd, a ostatecznie do napędów elektrycznych. Jak polscy klienci zapatrują się na taką wizję przyszłości?
P.W.: Strategia BMW M dowodzi, że firma słucha sygnałów docierających z rynku i odpowiada na potrzeby klientów również poprzez modele, których wcześniej nie miało w swojej ofercie. XM to dopiero drugi w historii po M1 model stworzony w całości przez dział M GmbH – taki, który nie ma swojego odpowiednika w gamie BMW. Jest on nowy pod każdym względem, tak jeśli chodzi o koncepcję nadwozia, jak i napędu.
Obecnie klienci BMW M w dużo większym stopniu używają swoich aut w mieście i chcą tu korzystać z najnowocześniejszych, a więc i odpowiedzialnych rozwiązań technicznych. Tę możliwość daje im elektryczna część napędu hybrydowego. Przez cały czas chcą jednak dalej "być M". Tegoroczny BMW M Festival odbył się pod hasłem "We are M" – "Jesteśmy M".
Za literą M kryje się dla nas zespół cech, które będzie można też odnaleźć w tym radykalnie nowym produkcie. XM będzie hybrydą plug-in, ale taką, która będzie oferowała 650 KM i 800 Nm, a przy tym zagwarantuje jeszcze wyższy poziom komfortu i luksusu. Odważny projekt nadwozia ma natomiast pokazać, że idziemy za zmieniającymi się potrzebami klientów i dla nich jesteśmy w stanie również samemu się zmieniać. To cecha, która charakteryzuje liderów – i tych na torach wyścigowych, i w salonach sprzedaży.