Suzuki Jimny dopiero się pojawił, a już może zniknąć z polskiego rynku. Powodem normy UE
Niewielka terenówka z Japonii jest jednym z najfajniejszych nowych aut na rynku. Jeśli chcesz je kupić, to się pospiesz. W mediach pojawiły się doniesienia, jakoby Jimny miał zniknąć z europejskich salonów już w 2021 roku. Wszystko przez nowe przepisy.
23.01.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Magazyn "Autocar India" informuje, że Suzuki już wkrótce przestanie sprzedawać na europejskim rynku swój ostatni hit, czyli nową odsłonę terenowego Jimny. Ta trudna decyzja ma być według dziennikarzy elementem szerszej strategii, mającej na celu zmieszczenie się w normach emisji CO2, które zaczną w pełni obowiązywać od 2021 roku, ale częściowo zaczną działać już w najbliższych miesiącach.
Według tych przepisów średnia emisja CO2 samochodów danej marki sprzedanych na rynku unijnym nie może przekroczyć 95 g/km. Producenci, którym ta sztuka się nie uda, będą płacić dotkliwe kary - tym wyższe, im więcej niespełniających normy samochodów sprzedadzą. Suzuki modernizuje już pozostałe modele w gamie, by jak najbardziej obniżyć ich wyniki emisji spalin. Odbywa się to poprzez hybrydyzację. Japończykom trudno jednak znaleźć sposób, by obniżyć emisję CO2 w prostym, półtoralitrowym motorze K15B napędzającym Jimny.
W połączeniu z równie prostą, pięciobiegową skrzynią lub automatem emituje notuje on względnie wysokie wyniki emisji: 154 lub 170 g CO2/km. Paradoksalnie właśnie duża popularność tego modelu sprawia, że stanowi on zagrożenie dla Suzuki. Znacznie ciągnie on średnią emisję całej marki w górę. W związku z tym "Autocar" zapowiada, że europejskie salony Suzuki już lada moment przestaną przyjmować nowe zamówienia na ten model.
Jimny w Polsce: wyzwania są, ale do przejścia
Jak udało mi się dowiedzieć, polscy dilerzy nie przyjmują nowych zamówień na Jimny już od pewnego czasu. Związane jest to jednak nie z przyszłymi normami CO2, a brakiem wolnych miejsc produkcyjnych w japońskiej fabryce w Kosai. To normalna sytuacja w przypadku modeli, przy których popyt znacznie przewyższa podaż.
Polski oddział Suzuki póki co nie odnosi się oficjalnie do tej sytuacji. Nieoficjalnie udało mi się jednak potwierdzić ciekawą informację, że trwają prace nad Jimnym w wersji użytkowej. Model po uzyskaniu homologacji M1 wliczałby się już do innej puli norm CO2. Podczas tego procesu prawdopodobnie musiałby jednak stracić tylne fotele na rzecz większej przestrzeni ładunkowej. Nie można założyć, że wprowadzenie tej wersji jest reakcją na nowe normy spalin – prawdopodobnie miała ona pojawić się na rynku niezależnie od tej sytuacji.
Suzuki ostro walczy o wynik CO2
Nowe, bardzo ostre normy emisji spalin narzucane przez UE motywują producentów do coraz bardziej radykalnych rozwiązań. Suzuki już od kilku lat prowadzi intensywną wymianę technologiczną z Toyotą, w wyniku której już w trzecim kwartale tego roku zobaczymy dwie zupełnie nowe hybrydy: SUV-a i kompaktowe kombi (nieoficjalnie: rebrandowane Corolla i RAV4).
Pozostałe modele staną się wkrótce (lub się stały) mikrohybrydami. Wszystkie wersje napędowe Swifta ze skrzynią manualną wyposażone są w instalację mikrohybrydową SHVS. Niebawem zyska ją także model Ignis przy okazji większego liftingu. Dla mocniejszych modeli marki, a więc Vitary, S-Crossa i Swifta Sporta, producent przewidział tymczasem instalację 48V, która w jeszcze większym stopniu odciąża silnik spalinowy.
O ile los Jimny'ego nie jest jeszcze przesądzony, wiadomo już, że z polskiego rynku znikają Baleno i Celerio. Tym sposobem polski rynek pożegnał się z jednymi z ostatnich tanich modeli z prostymi, pozbawionymi skomplikowanych rozwiązań technicznych silnikami.