Offroad w wydaniu Lego. Land Rover Classic Defender 90 przeniósł mnie do innego świata
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jestem fanem Lego i miłośnikiem klasycznych Defenderów, więc gdy zestaw 10317 z serii Icons dołączył do oferty, moje serce zabiło szybciej. Nie miałem wyjścia - musiałem sprawdzić czy Lego stanęło na wysokości zadania.
Defender to absolutna legenda. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych terenówek na świecie i kultowe dzieło brytyjskiej motoryzacji. Odtworzenie czegoś takiego z klocków to niełatwe wyzwanie. Nawet jeśli pudełkowate kształty Defendera sprzyjały projektantom, wciąż trzeba było wziąć pod uwagę kwestię skali i wybierać spośród określonego zestawu elementów.
Ostatecznie udało się zamknąć cały projekt w 32 centymetrach długości i 2336 klockach. To spory zestaw, którego skalę zdradza już samo pudełko. Ma prawie 60 cm długości i trochę waży. Co przyznał zresztą sam kurier - To chyba Lego, ale jakieś ciężkie - stwierdził przytomnie, przekazując mi paczkę.
Co jest w środku?
Ponad dwa tysiące klocków zapakowano łącznie w 16 paczek, z czego już pierwsze 11 pozwala stworzyć bazę w postaci gołego Defendera, tak jak wyjechałby z Solihull. Zawartość pozostałych woreczków uzbraja go w orurowanie i dodatki. Mówiąc prościej - zmienia w wersję wyprawową.
Przez proces tworzenia prowadzi nas 310-stronicowa instrukcja, a właściwie gruba książka zawierająca nie tylko wskazówki przydatne podczas budowy, ale i np. skrótową historię Defendera.
Możemy zapoznać się ze wszystkimi generacjami, począwszy od Series 1 z 1948 roku, a skończywszy na zupełnie współczesnej wersji z 2020 roku. Swoją drogą, ona również doczekała się zestawu Lego. I to wcześniej niż Classic. Z tą różnicą, że w serii Technic, a nie Creator. O wrażeniach przeczytacie więcej w artykule Mariusza.
Jak się składa?
Ostatnim zestawem Lego z jakim obcowałem, był bolid Formuły 1 firmowany przez fabryczny zespół McLarena. To reprezentant serii Technic, wykorzystującej zupełnie inne klocki niż Creator. Szybko jednak przestawiłem się na nowe tory, tym bardziej, że początki były dość łatwe.
Zabawa zaczyna się bowiem od stworzenia kilku akcesoriów - kanistrów, podnośnika, trapów, zapasowego silnika czy skrzynki z narzędziami. Swoją drogą, liczba dodatków i ich odwzorowanie to klasa sama w sobie.
Następnie przechodzimy do podwozia, które stopniowo zabudowujemy dodatkowymi elementami - zawieszeniem, układem kierowniczym, fragmentami wnętrza itd. To etap, który pochłania sporo klocków i trudno się dziwić. Płyta podłogowa musi być bowiem odpowiednio sztywna, by stanowić solidną bazę dla kolejnych fragmentów.
Już na tym etapie można jednak dostrzec szczególną dbałość o detale. Przykładem jest choćby czerwony kubek umieszczony we wnętrzu czy zębatkowy układ kierowniczy o horrendalnie długim przełożeniu - jak w prawdziwym Defenderze!
Dalej jest jeszcze lepiej. Widząc, jak samochód nabiera kształtów, trudno oprzeć się przed otwarciem kolejnej paczki i dobudowaniem następnego etapu. I tak mija kolejna godzina, aż uświadamiacie sobie, że pora iść spać.
To rozrywka, od której naprawdę trudno się oderwać. Relaksująca, wyciszająca i analogowa - o co niełatwo w tych czasach. Nagle przypominacie sobie, że bez smartfona i konsoli też można się świetnie bawić. I o to chodzi!
Cały proces, od otwarcia pudełka do gotowego dzieła to jakieś 5-6 godzin nieśpiesznej zabawy. Po takim czasie otrzymujemy imponującą terenówkę z bogatą listą akcesoriów, w pełni funkcjonalnym układem kierowniczym i zawieszeniem, a także otwieranymi drzwiami i maską.
Szczerze mówiąc, finalny efekt przerósł moje oczekiwania. Nie spodziewałem się bowiem, że Defender z Lego będzie wyglądał aż tak dobrze. Model do złudzenia przypomina oryginał nie tylko w ogólnym kształcie, lecz przede wszystkim detalach. Najlepsze jest jednak to, że koniec składania wcale nie musi być końcem zabawy.
Czas ruszyć w teren
Defender z Lego nie został stworzony po to, by kurzyć się na półce. To twardy zawodnik gotowy na ostry offroad. Podwozie o dużym skoku w połączeniu ze sporym prześwitem pozwala pokonywać znaczące nierówności, a gdy napotkamy trudniejszą przeszkodę, zawsze możemy skorzystać z wyciągarki.
Defender nie boi się też pobrudzić, a w razie kłopotów z pomocą przychodzą trapy lub podnośnik typu lift. Co warte odnotowania, blokuje się on w wybranym położeniu, jakby był prawdziwy - kolejny detal do odhaczenia.
A gdy już znudzi wam się tyranie w błocie, zawsze możecie zdemontować bagażnik dachowy i akcesoria, założyć inną maskę, pod nią wsadzić opcjonalne V8 i zadawać szyku na bulwarach. Mnie się jeszcze nie znudziło, więc dodatkowe elementy wciąż są na swoim miejscu.
Czy warto?
Trudno wypowiadać się o tym zestawie inaczej niż w samych superlatywach. Land Rover Classic Defender 90 z serii Lego Icons ma jednak jedną poważną wadę. Nie jest tani. Kosztuje dokładnie 1149,99 zł.
Sporo, choć wciąż mniej niż np. zestawy inspirowane Bugatti Chiron czy tym bardziej Porsche 911 GT3. Co nie zmienia faktu, że to ponad tysiąc za trochę klocków. Warto jednak pamiętać, że nie kupujecie tylko kawałka plastiku, lecz rozrywkę na długie godziny. A jeśli tak jak ja, jesteście fanami Defendera, będziecie zachwyceni.