Nowy mandat z problemami. Straż miejska może karać za prędkość tylko "na oko"
Nowy przepis ma zrobić porządek na chodnikach ze zbyt szybko jeżdżącymi rowerzystami i użytkownikami hulajnóg. Kwota mandatu jest wysoka, ale strażnicy wskazują na problemy. Nie wiadomo, jaka prędkość jest dozwolona, a oni sami nie mogą używać "suszarek".
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zmienione prawo
Jadąc chodnikiem, trzeba mieć się na baczności. 16 sierpnia 2021 r. w Dzienniku Ustaw opublikowano nowelizację rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie wykroczeń, za które straż gminna może karać mandatem. Przepis, który wszedł w życie 31 sierpnia, uprawnia strażników miejskich do egzekwowania art. 86a kodeksu wykroczeń. A ten mówi:
"Kto, kierując rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego albo poruszając się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch na chodniku lub drodze dla pieszych, nie porusza się z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego lub nie ustępuje pierwszeństwa pieszemu, podlega karze grzywny albo karze nagany".
Póki co żadne z tych wykroczeń nie zostało umieszczone w taryfikatorze mandatów. Oznacza to, że za każde z nich – a więc za zbyt szybką jazdę i nieustąpienie pierwszeństwa – można otrzymać mandat w wysokości do 500 zł. Jak jednak w praktyce określić ową prędkość zbliżoną do tempa pieszego? Na pozór oczywiste wydaje się, że aby ukarać uczestnika ruchu za nadmierną prędkość, wcześniej należy ją zmierzyć. I tu pojawiają się problemy.
Kłopoty z egzekwowaniem
- Przepisy nie dają strażom miejskim i gminnym prawa do posługiwania się urządzeniami mierzącymi prędkość w ruchu drogowym - mówi Autokult.pl Arkadiusz Wereszyński ze Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Ponadto warto zauważyć, że wprowadzone prawo dotyczące użytkowników hulajnóg czy rowerzystów nie określa dokładnie, z jaką prędkością można poruszać się po chodniku lub drodze dla pieszych. Chodzi o tempo spacerującej starszej osoby czy raczej młodego mężczyzny spieszącego się do pracy? - zauważa Wereszyński.
- Do tej pory nie nakładaliśmy kar za zbyt szybą jazdę hulajnogami. Z taką reakcją będą musieli liczyć się tylko ci rowerzyści czy użytkownicy hulajnóg, którzy będą łamać przepisy w sposób najbardziej drastyczny, czyli zagrażać pieszym. W praktyce będziemy z większą uwagą podchodzić do kwestii ustępowania przez rowerzystów czy hulajnogistów pierwszeństwa pieszym. I tu nie należy jednak spodziewać się wielkiej liczby mandatów – dodaje Arkadiusz Wereszyński. - Zgodnie z przepisami strażnik miejski może interweniować tylko w umundurowaniu. A kto, widząc strażnika miejskiego w jego charakterystycznym ubraniu, będzie pędził między przechodniami i wymuszał na nich pierwszeństwo? - pyta retorycznie.
Przepisy, które dotyczą użytkowników hulajnóg i rowerzystów, wskazują właściwy sposób poruszania się tymi urządzeniami. Nie dają jednak wystarczających narzędzi, by je egzekwować. Wynika z tego, że rząd liczył na zdrowy rozsądek obywateli. Oby miał rację.