Nie będzie sportowej Mazdy. RX‑8 pozostanie bez następcy
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To niestety nie plotka, a oficjalna informacja. Podał ją sam dyrektor Mazdy.
Masamichi Kogai w wywiadzie dla Automotive News złamał serca miłośników sportowych Mazd. Zrobił to dwukrotnie, prawdopodobnie w ciągu około 15 sekund. Wystarczyły odpowiedzi na dwa, krótkie pytania.
[b]Czy Mazda kiedykolwiek stworzy sportowego następcę RX-8, który poszerzyłby gamę aut?[/b][i]Myślę, że jako auto sportowe, MX-5 z 1,5- lub 2-litrowym silnikiem konwencjonalnym, z jej mocą i przyspieszeniem, może być bardziej ekscytującym doświadczeniem.[/i]
[b]Nie ma więc planów na większe sportowe samochody?[/b][i]Nie.[/i]
[i]Masamichi Kogai, CEO Mazdy[/i]
To przykra wiadomość, bo na następcę RX-8 czy RX-7 czekamy już naprawdę długo. Ostatnia RX-8 zjechała z linii produkcyjnych w 2012 roku. Jej 1,3-litrowy motor Renesis jest jednostką tak wymagającą, że aż nie da się jej nie kochać. W niektórych wersjach do 9000 rpm i dla samego tego dalekiego czerwonego pola można ją uwielbiać. Mazda chyba jest trochę zapatrzona w Alfę Romeo, która kazała na następcę 159 czekać wyjątkowo długo...
Sęk w tym, że Alfa Romeo nie zrobiła nam czegoś takiego:
Ten koncept nosi nazwę RX-Vision. Nie, wcale nie narobił nam apetytu na następcę sportowych legend japońskiego producenta. W ogóle.
RX-Vision zostało zaprezentowane w Tokio w 2015 roku. Kształty tej maszyny to jednoznaczne nawiązanie do RX-7. Szczególnie dobrze widać to z tyłu:
Żeby mało było robienia apetytu samym wyglądem, Mazda oficjalnie poinformowała, że pod maską konceptu znajduje się silnik Wankla. Ten koncept był puszczeniem oka do fanów sportowców Mazdy i wyszeptanie do ucha: "zrobimy to i będzie się wam podobać". Jeśli ktokolwiek miał nadzieję na pojawienie się następcy RX-7 czy RX-8, to w tym momencie był w siódmym niebie.
Teraz okazuje się, że nic z tego nie będzie i nie doczekamy się niczego ponad MX-5. Zgoda, ten mały roadster jest absolutnie rewelacyjny i w kategorii stosunku kwoty, którą trzeba nań wydać do frajdy, jaką dostarcza, jest ponad wszystkim, co znamy. Nawet znakomita Fiesta ST, która jest moim ulubionym hot hatchem, nie da tyle frajdy co ten mały wózek. Jednak możemy się teraz czuć oszukani. Mazda coś nam obiecała i teraz mówi, że z tego nic nie będzie.
To tak, jakby Alfa Romeo w ubiegłym roku pokazała Giulię Quadrifoglio, a kilka miesięcy później powiedziałaby, że MiTo Veloce jest w zupełności satysfakcjonującym autem i nie potrzeba niczego więcej. Alternatywnie można to porównać do sytuacji, w której Lamborghini pokazałoby koncepcyjnego następcę Miury, o klasycznych kształtach, ale wykończonych w nowoczesny sposób i powiedziało, że nie ma zamiaru budować samochodu retro, bo to nie w ich stylu. Och, no tak...
W tym momencie Masamichi Kogai, za sprawą swoich słów, przysiadł się do Stefana Winkelmanna, który kilka lat temu powiedział "[koncepcyjna] Miura była tylko uczczeniem naszej historii, ale Lamborghini to przyszłość. Stylistyka retro nie jest tym, po co tu jesteśmy. Dlatego nie zrobimy [nowej] Miury". Obaj panowie teraz siedzą razem i się śmieją pod nosem: "Ale ich zrobiliśmy balona. Naiwniaki, fani oldschoolowej motoryzacji..."
Teraz pozostaje czekać aż jakiś przedstawiciel Toyoty powie, że jednak nie będzie następcy Supry i można popełnić seppuku.