Nasze ulubione restomody [przegląd redakcji #50]
11.11.2023 13:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Restomody to coraz popularniejszy gatunek i trudno się temu dziwić. Budzą nostalgię za dawną motoryzacją, przełamując ją nutą współczesności. Są też idealnym sposobem, by się wyróżnić. Poznajcie naszych ulubionych reprezentantów w tej kategorii.
Aleksander Ruciński - Totem GT Super
Włosi z Totem Automobili wskrzesili kultową Giulię GTA, łącząc klasyczne linie z nowoczesnym i piekielnie mocnym napędem. Pod maskę, którą - tak jak całe nadwozie - wykonano z włókna węglowego, trafiło 2,9-litrowe V6 znane ze współczesnej Giulii GTAm. Moc wynosi 540 KM, ale na życzenie można ją podnieść nawet do 615 KM. Warto wspomnieć, że auto waży tylko 1140 kg, więc w pakiecie z pięknym designem karoserii i wysmakowanym wnętrzem dostaniemy ekstremalne wrażenia z jazdy.
Maciej Skrzyński - Nardone Automotive 928
Jestem absolutnym antyfanem restomodów, a Singer to już w ogóle zakała rodziny. Klasyczne auta zyskują nowoczesne rozwiązania i ułatwienia tylko po to, żeby stać w garażu u kolekcjonerów zamiast jeździć. No genialne. Jest jednak jedno auto, które traktuję bardziej w kategoriach dzieła sztuki niż samochodu: nowe wcielenie Porsche 928 od Nardone Automotive. Nie ma tu cienia przesady, a samochód, który tak dobrze oddaje ducha designu lat 70. producent przenosi wprost do świata estetyki "Gwiezdnych wojen", zostawiając oczywiście te pokraczne, podnoszone reflektory. W środku serce kradnie aluminiowe wykończenie konsoli środkowej oraz minimalistyczne zegary. Pod maską klasyczne V8 zostało jedynie wzmocnione do 400 KM, a skrzynia biegów zyskała szóste przełożenie. Zmodyfikowano zawieszenie oraz dodany został mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu. Chciałbym kiedyś zaliczyć tym autem wieczorną przejażdżkę po mieście!
Filip Buliński - Spectre Type 10
Pierwsze Mini samo w sobie było już genialne. Na tyle genialne, że doceniło je wówczas wielu czołowych kierowców Formuły 1. Tymczasem restomod przygotowany przez Kanadyjczyków zdaje się nie brać jeńców. W jednym z najsłodszych opakowań zamontowali centralnie (!) silnik K20 od Hondy, podkręcając go do 230 KM. Dodajmy do tego napęd na tylne koła, manualną skrzynię biegów, szperę oraz masę na poziomie 771 kg, a otrzymamy nietuzinkową zabawkę, która nawet nam się nie śniła. To jak jack russell terier na srogich dopalaczach. Niespokojną naturę zdradzają poszerzone felgi z oryginalnym wzorem, skromny wlot na lewym błotniku zaopatrujący silnik w powietrze i wydech wychodzący z klapy bagażnika. No i to wnętrze. Podobno fotele inspirowane były... Moniką Belucci w stroju kąpielowym.
Marcin Łobodziński - Singer
Ja kocham auta terenowe i widziałem wiele przepięknych projektów, które mogłyby się znaleźć w moim garażu, gdybym nie miał żadnych ograniczeń. Na pewno byłby to przynajmniej jeden samochód od znanej w USA firmy ICON i oczywiście Bell Aurens Longnose. Ale jeśli mam wybrać jednego, ulubionego restomoda, to zawsze będzie to coś ze stajni Singera. I tu właściwie musiałbym wybrać któryś z modeli losowo, by nie spędzić nad tym wyborem kilku miesięcy. Na szczęście nie było takiego, który mi się nie podoba.
Tomasz Budzik - Volvo P1800 Cyan
Jakie byłyby świetnie znane nam, klasyczne samochody, gdyby powstały dziś? Odpowiedź na to pytanie wydaje mi się jedynym sensem istnienia restomodów. Nie jestem miłośnikiem takiej aktywności, ale jeśli już miałbym wybrać spośród takich aut, wskazałbym na P1800. Zespół Cyan Racing, który go stworzył, postawił na prostotę. Nie ma tu żadnych krzykliwych dodatków, które ostatecznie i tak okazują się wątpliwe, żadnych udziwnień. W końcu jesteśmy normalni. Co się więc zmieniło? Sercem auta jest dwulitrowy silnik o mocy 420 KM, który został ustawiony tak, by możliwie jak najbardziej przywodzić na myśl jazdę z jednostką wolnossącą. Ponadprzeciętna moc zmusiła projektantów do użycia dużych, 18-calowych kół, co jest dla mnie jedynym zgrzytem w projekcie. No cóż – coś za coś.
Błażej Buliński - Amos Automobili Delta Futurista
Make Lancia great again? U samego źródła na razie niewiele się dzieje, więc entuzjaści biorą sprawy w swoje ręce. Automobili Amos stworzyło reinterpretację Delty o nazwie Futurista. Kreacja bazuje na oryginalnym szkielecie nadwozia, ale auto jest praktycznie zbudowane od podstaw i wygląda jak ostateczna ewolucja wersji Integrale. W kontrze do rynkowych trendów, za to w hołdzie dla B-grupowej Delty S4 karoseria jest trzydrzwiowa i mocno poszerzona. Maska, klapa i drzwi zostały wykonane z włókna węglowego, dzięki czemu masa jest o 80 kg niższa niż w oryginale. Oryginalny, dwulitrowy silnik osiąga 330 KM. Produkcja jest ograniczona do 20 sztuk i cena zwala z nóg: 350 tys. euro. Coś bardziej w duchu rajdów? Amos buduje też 10 sztuk wersji Safarista. Ale tu już trzeba przygotować 570 tys. euro.
Mateusz Lubczański - 1970 Dodge Charger Tantrum Speedkore
Zawsze miałem słabość do Chargerów z lat 1968-1970, ale to, co zrobiła ekipa Speedkore, to klasa sama w sobie. Auto ma cały przód (maska, błotniki, zderzak) z włókna węglowego, a podłoga została nie tylko mocno przerobiona, ale i wzmocniona. Wymagało tego np. wielowahaczowe zawieszenie z tyłu. Wisienką na szczycie tortu jest silnik V8 o pojemności 9 litrów pochodzący z łodzi. Wspomagany jest przez dwie turbosprężarki, gwarantując 1650 KM, które trafiają na asfalt poprzez sześciobiegową skrzynię manualną. Dominic Toretto lubi to.