Kary finansowe po GP Niemiec
Podobnie jak Grand Prix Wielkiej Brytanii z wybuchającymi oponami Pirelli, także Grand Prix Niemiec było wyścigiem pełnym absurdalnych sytuacji. Kilka nerwowych akcji w boksach, latająca opona Marka Webbera i cofający się po torze bolid Marussia.
08.07.2013 | aktual.: 10.10.2022 10:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podobnie jak Grand Prix Wielkiej Brytanii z wybuchającymi oponami Pirelli, także Grand Prix Niemiec było wyścigiem pełnym absurdalnych sytuacji. Kilka nerwowych akcji w boksach, latająca opona Marka Webbera i cofający się po torze bolid Marussia.
W związku z dziwnymi sytuacjami podczas Grand Prix Niemiec sędziowie postanowili ukarać kilka osób. Wśród nich znaleźli się oczywiście szefowie zespołów Force India i Red Bull Racing, którzy odpowiadają za pracę swoich podwładnych.
Zespół Force India dostał 5000 euro kary za zbyt optymistyczne wypuszczenie ze stanowiska serwisowego Paula di Resty, który przejechał tuż przed nosem zjeżdżającego z pit lane do boksów kierowcy Toro Rosso.
Nieco ostrzej potraktowano zespół Red Bulla. Ekipa z Milton Keynes wypuściła Marka Webbera bez dokręconego tylnego koła. Opona odleciała z bolidu i uderzyła w plecy kamerzystę, który doznał lekkiego wstrząśnienia mózgu. Mogło się to skończyć dużo gorzej.
W związku z tym Red Bull zapłaci aż 30 000 euro kary. Swoją drogą, biorąc pod uwagę budżet zespołu przekraczający 150 milionów euro, to wcale nie tak dużo. Bardzo dobrze, że sędziowie nie ukarali kierowców, ponieważ w tym przypadku nie zawinili oni w nawet najmniejszy sposób.
Źródło: DzielPasję