Jechał autostradą A1 pod prąd. Twierdził, że "nic się nie stało"

Kolejny miesiąc i kolejny przypadek jazdy pod prąd na polskich autostradach. 49-latek zatrzymany przez chełmińską drogówkę nie przejął się zbytnio swoim przewinieniem. Być może zmieni zdanie, gdy dostanie wysoką grzywnę.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © fot. policja
Aleksander Ruciński

31.01.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

27 stycznia 2022 roku w godzinach porannych chełmińscy policjanci otrzymali zawiadomienie o kierowcy škody, który porusza się autostradą A1 w niewłaściwym kierunku. Szybko udało się potwierdzić te doniesienia, namierzając delikwenta na wysokości Grudziądza.

Mężczyzna podróżował w kierunku Łodzi, jadąc częścią trasy prowadzącą do Gdańska. Co więcej, nie reagował na sygnały funkcjonariuszy, którzy próbowali go zatrzymać. Dojechał tak aż do węzła Lisewo, gdzie postanowił opuścić autostradę - oczywiście również pod prąd. Dzięki współpracy obsługi i policji udało się jednak uniemożliwić ten manewr.

49-latek okazał się trzeźwy, ale bagatelizował całą sytuację, twierdząc, że "nic się nie stało". Mundurowi zatrzymali mu prawo jazdy i skierowali sprawę do sądu. Tam zapadnie decyzja co do ewentualnej kary. Za popełnione czyny grozi grzywna do 30 tys. zł.

Komentarze (0)