"Chrzczone" paliwo: czy jeszcze je sprzedają i co może zniszczyć w silniku?
Kwestia jakości tankowanego paliwa to jedna z największych obaw kierowców przy dystrybutorach. Tankowanie "chrzczonego" lub zanieczyszczonego paliwa może zepsuć nasz samochód. Na szczęście powodów do narzekania mamy mniej niż w ciągu dwóch ostatnich lat.
27.03.2017 | aktual.: 30.03.2023 11:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak informuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, w 2017 roku przeprowadzono już 284 kontrole jakości paliw na stacjach. Godny zauważenia jest fakt, że w żadnym z nich nie stwierdzono odchyleń sprzedawanej benzyny czy oleju napędowego od norm. Jak wyglądało to w ostatnich latach?
W 2016 roku przeprowadzono 1537 kontroli, z których 50 zakończyło się negatywnym werdyktem. Oznacza to, że norm nie spełniało 3,3 proc. próbek paliwa. W roku 2015 było to 5,3 proc., w 2014 roku 3,87 proc., a w 2013 roku 4,14 proc. Najczęściej do nieprawidłowości dochodzi na małych stacjach, jednak w ubiegłym roku nie brakowało również odchyleń od norm w punktach z logo znanych firm. Jakie szkody w silniku może spowodować paliwo niewłaściwej jakości?
Wśród niedomagań jakościowych paliw najczęściej spotykamy kilka powtarzających się cech. Niewłaściwa odporność na utlenianie może doprowadzić do zatykania dysz wtryskiwaczy. Zbyt wysoka zawartość siarki w konsekwencji doprowadza do osadzania się nagaru. Taki sam efekt przynosi używanie paliwa z nieodpowiednim składem frakcyjnym. Zanieczyszczenia w paliwie może spowodować zablokowanie układu wtryskowego.
Kierowcy najłatwiej poznać, że zatankowane paliwo jest złej jakości, gdy temperatura zapłonu jest niewłaściwa, co powoduje spadek mocy silnika oraz niewłaściwą prężność par. Objawia się to poprzez dławienie się silnika. Co zrobić w takiej sytuacji?
Na stronie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów znaleźć można druk, za pomocą którego zgłasza się przypadek zatankowania paliwa wątpliwej jakości. W reakcji na takie zgłoszenie urzędnik odwiedzi wskazany punkt i przeprowadzi kontrolę. Jest więc szansa, że inni kierowcy nie będą mieć takich problemów.
A co z nami? By zgłosić reklamację, przede wszystkim należy mieć w ręku paragon lub fakturę, dlatego zawsze zabierajmy ze stacji dowód zakupu. Na tej podstawie można spróbować skłonić sprzedawcę do dobrowolnego wzięcia odpowiedzialności finansowej za paliwo, które sprzedał.
Jeśli to się jednak nie uda, pozostaje nam droga sądowa, a ta jest bardzo wyboista. Przed sądem, oprócz rachunku, potrzebna będzie nam też opinia biegłego, który potwierdzi niską jakość paliwa. Wykazać trzeba fakt, że problem spowodowało zatankowane paliwo, a nie to, które w baku było już wcześniej. Pracownik UOKiK-u lub policja muszą więc jak najszybciej pobrać próbkę paliwa dokładnie z tego dystrybutora, z którego skorzystaliśmy.
W dodatku trzeba udowodnić związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy awarią samochodu a jakością zatankowanego paliwa. To zadanie dla biegłego, który musi jeszcze sporządzić listę elementów, które uległy awarii i kosztorys ich naprawy. Dla poszkodowanego kierowcy oznacza to spore koszty związane z samym rozpoczęciem procesu. Jego wynik również nie jest pewny.
Walka z nieuczciwym sprzedawcą paliwa niestety nie jest równa. Dlatego warto śledzić wyniki badań UOKiK-u i tankować w tych punktach, co do działania których nie było zastrzeżeń.