Test: Mini Clubman Cooper S - stał się tak dobry, że zatracił charakter
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mini Clubman stracił swój unikatowy charakter, dzięki czemu stał się jeszcze lepszy. Moje oczekiwania względem tego modelu zupełnie nie zgadzały się z tym, co dostałem. I być może dlatego byłem nim tak zachwycony.
Już blisko 10 lat temu moim zdaniem samochody Mini zatraciły swój pierwotny charakter. Dawniej były autami pełnymi niedoskonałości, na wskroś brytyjskimi, ale kochanymi, bo mocno oryginalnymi i bezkompromisowymi. Zawieszenie było gokartowe, a silniki, nawet te najsłabsze, wystarczająco mocne, by od czasu do czasu pojeździć sportowo. Po tygodniu obcowania z nowym mini clubmanem S uznałem, że to już nawet nie jest mini. Ale za to jest świetnym samochodem.
Na chwilę zapomnijmy, że to mini
Gdybyśmy na chwilę odrzucili fakt, że mamy do czynienia z modelem Mini, to Mini Clubman S jest doskonały. Niewielki subkompaktowy kombiak, który niekoniecznie wygląda jak kombi, bo ma ciekawe proporcje. Jest długi, niski i szeroki. Mało jest na rynku samochodów z takim nadwoziem o tak dobrym wyglądzie i tak mało przypominających klasyczne kombi. Nisko osadzony daje jednak niepokojące myśli "czy ja się tu zmieszczę?".
Zmieściłem się ja i jeszcze trzy dorosłe osoby. Samochód idealnie nadaje się więc dla czteroosobowej rodziny z dwójką dzieci. Nie jest przestronny, ale jest w sam raz. Nikomu nie zabraknie przestrzeni, choć nią nie rozpieszcza.
Podobnie jak bagażnik o pojemności 360 l, który też jest w sam raz. Na co dzień, nie na dalekie wyjazdy. Przez regularny kształt i podwójną podłogę łatwo go zagospodarować. Otwierane na dwie strony skrzydłowe drzwi nawet jeśli czasami okazują się niepraktyczne, to wyglądają kapitalnie i da się je otworzyć bez dotykania - kluczykiem. Wymaga to sporej przestrzeni z tyłu, a same drzwi są bardzo grube, choć jak w autach terenowych mają nawet kieszenie.
Co z jazdą? Pod maską jest 2-litrowy silnik benzynowy o mocy 178 KM! Powinienem postawić tu ze trzy wykrzykniki, ponieważ znalezienie dziś 2-litrowego silnika nawet w klasie kompaktowej jest trudne. A Mini Clubman to właściwie kombi segmentu B.
Tak duży silnik pozwala na bezstresową i dynamiczną jazdę w praktycznie każdych warunkach. Wyśmienicie zestrojona i zestopniowana przekładnia automatyczna ma osiem biegów i doskonale pasuje do tej jednostki. Idealnie nadaje się na długie trasy, bo dzięki niskim obrotom w kabinie jest cicho.
Osiągi są więcej niż dobre, samochód żwawo przyspiesza (do setki w 7,2 s) nawet przy wysokich prędkościach. A przy tym pali niewiele, bo na krajówkach zejdziecie do 5 l/100 km, na ekspresówce wystarczy mu 6, a na autostradzie zużyje najwyżej 7,4. Zawdzięcza to swojemu zapasowi 280 Nm momentu, dzięki któremu chętnie pracuje przy ekstremalnie niskich obrotach.
Zawieszenie jest pełne kompromisów. Zwarte i sprężyste, pewne w prowadzeniu, ale też przyjemnie komfortowe. Nie tak jednoznaczne jak w samochodzie sportowym, przez co przy pełnym wykorzystaniu osiągów silnika może wydawać się zbyt miękkie.
Wspomaganie kierownicy pracuje leciutko, lecz jest precyzyjne. Układ jezdny wspierany napędem na cztery koła wykazuje bezpieczną podsterowność, ale jest to cecha typowa dla niedużych aut z dużym silnikiem.
A skoro jest to mini?
To jest za mało charakterne, za mało mini w mini. Przykładowo motor ma dużo mocy i jeszcze więcej momentu obrotowego, ale nie zachęca do dynamicznej jazdy. Raczej do spokojnej, nagradzając kierowcę niskim spalaniem. Skrzynia biegów nawet w trybie sportowym pracuje grzecznie, a liczba przełożeń jest zbyt duża, by używać trybu manualnego.
Zawieszenie powinno być bardziej bezkompromisowe jak na 178 KM. To pasowałoby idealnie do 150-konnego diesla. Zwartość i chęć do skrętu jest dobra, a nie taka jak w mini sprzed 10 czy 20 lat, które wkręca się w zakręty naprawdę jak gokart. I nie wykazuje podsterowności. Oraz nie jest tak ciężkie, zwłaszcza z przodu.
Współczesne mini jest bogato wyposażone, wykonane z przyjemnych materiałów, wygodne, ciche, spokojne i choć technicznie niczego mu nie brakuje, to brakuje mu charakteru marki Mini. Jednak cechy, które mu go zabierają, sprawiły, że to najlepsze i najbardziej wszechstronne mini, jakie kiedykolwiek powstało, nie licząc Countrymana, który mini jest dla mnie tylko z nazwy.
Cena właściwie nie gra roli
Choćby z tego powodu, że mini się chce albo nie i albo cię na nie stać, albo kupisz używane. Clubman nie ma konkurencji, a konkurenci zwykłego hatchbacka od Mini zawsze byli mocno naciągani.
Clubman kosztuje od 141 tys. zł, ale za coopera S w testowej wersji Untold Edition zapłacicie aż 195 tys. zł, bo ma oryginalne koła, lakier, miedziane wstawki i nalepki, ale też skórzaną tapicerkę w kolorze zarezerwowanym tylko dla tego modelu i bardzo bogate wyposażenie. Cała kwintesencja mini tkwi właśnie w detalach. Im bardziej oryginalne, tym lepiej.
- Spora przestronność jak na te gabaryty auta
- Przyjemne materiały
- Łatwa obsługa
- Pozycja za kierownicą
- Wygodne fotele z przodu
- Praktyczny bagażnik
- Świetne osiągi
- Niskie zużycie paliwa
- Właściwości jezdne
- Niepraktyczne drzwi bagażnika
- Niektóre elementy wnętrza skrzypią
- Nie zawsze czytelny ekran wskaźników
Mini Clubman F54 Kombi 2.0 178KM 131kW od 2020 | |
---|---|
Rodzaj jednostki napędowej | Spalinowa |
Pojemność silnika spalinowego | 1998 cm³ |
Rodzaj paliwa | Benzyna |
Typ napędu | 4×4 |
Skrzynia biegów | Automatyczna, 7-stopniowa |
Moc maksymalna | 178 KM przy 5000 rpm |
Moment maksymalny | 280 Nm przy 1350 rpm |
Przyspieszenie 0–100 km/h | 6.9 s |
Prędkość maksymalna | 225 km/h |
Pojemność zbiornika paliwa | 48 l |
Pojemność bagażnika | 360/1250 l |