Tesla Roadster
Tesla Roadster, znana też pod kodową nazwą DarkStar, produkowana jest od 2008 roku. To pierwsza w historii motoryzacji próba stworzenia auta z napędem wyłącznie elektrycznym, które nie byłoby nudnym i wolnym pudełkiem na kołach.
Ludzie z Tesla Motors poważnie podeszli do sprawy i zaczęli od nawiązania współpracy z Lotusem. Tesla Roadster jest spokrewniona z Lotusem Elise i widać to na pierwszy rzut oka. Wspólne dla obu modeli są m.in. elementy karoserii, przednia szyba, poduszki powietrzne, elementy zawieszenia oraz deski rozdzielczej. To była bardzo mądra decyzja, bo o charakterystyczną i oryginalną, ale w dobrym smaku stylistykę dziś trudno i własny projekt niekoniecznie musiałby być udany. A tak otrzymaliśmy Elise po liftingu.
Które auto z tego przybieranego rodzeństwa jest ładniejsze? To już rzecz gustu. Ale na pewno nie tym będą kierować się osoby rozważające zakup jednego z tych samochodów. Tak naprawdę osób mających problem "Tesla Roadster czy Lotus Elise?" nie ma, bo nikt nie wrzuci do jednego worka samochodu spalinowego i elektrycznego. To tak, jakby wybierać między piecem a kuchenką mikrofalową. Obie rzeczy spełnią swoją funkcję, ale każda w inny sposób.
To, czym chwali się Tesla, to nie tyle stylistyka i powiązania z brytyjskim Lotusem, ale napęd. W Tesli Roadster nie ma bowiem klasycznego silnika spalinowego, ale motor elektryczny, a konkretnie 6 831 ogniw litowo-jonowych. W efekcie samochód nie ma mocy ani trochę podobnej do tej, jaką rozwija toster. Silnik w tym aucie generuje 252 KM. Takiej wartości pozazdrości niejeden właściciel auta z napędem klasycznym.
Do tego dochodzi maksymalny moment obrotowy równy 270 Nm. Nie jest to wartość oszałamiająca, ale jeśli wziąć pod uwagę, że jest on osiągany w zakresie od 0 do 6000 obrotów na minutę, robi się dużo ciekawiej. Maksymalnie jednostkę można rozkręcić aż do 14 000 obrotów na minutę. Taka charakterystyka napędu w połączeniu z jednobiegową skrzynią biegów daje nieprzerwany ciąg, który wgniata w fotel przy dociśnięciu prawej stopy do oporu.
Te wartości i uczucie przeciążenia przy przyspieszaniu przekładają się oczywiście na suche fakty. Tesla Roadster przyspiesza do 100 km/h w 3,9 s. To już naprawdę wysokie progi. Ale gdy jest szybko, zawsze pojawia się pytanie, czy nie mogłoby być jeszcze szybciej. Tesla Motors odpowiedziało na nie w 2009 roku w Detroit, gdzie pokazało odmianę Sport. Szybsza wersja rozwija moc 292 KM i niemal 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Dzięki temu pierwszą setkę osiąga już po 3,7 s.
Zastosowanie napędu elektrycznego zwykle podyktowane jest jednak szeroko pojętą ekologią, a nie osiągami. Na szczęście w Tesli te czynniki grają taką samą rolę jak wrażenia z jazdy. Tesla Roadster według producenta zużywa 135 kilowatogodzin (kWh) na każdy przebyty kilometr. To odpowiednik 2 l paliwa na każde przejechane 100 km. Wydaje się, że to świetny wynik, jednak należy pamiętać o wadach napędu elektrycznego.
Kluczową jest jego zasięg. Katalogowo pełne ładowanie trwające 3,5 godz. ma umożliwić przejazd ponad 350 km. W praktyce jeśli nie jedzie się spokojnie, zasięg może spaść nawet poniżej 100 km (test w Top Gear podczas jazdy na torze dał wynik 89 km). Poza tym dochodzi kwestia wątpliwej ekologii. W wielu krajach, m.in. w Polsce, energia elektryczna pochodzi w większości ze spalania węgla. Dodatkowo żywotność baterii w Tesli oceniono jedynie na 160 tys. km.
Mimo tych minusów jazda tym autem jest z pewnością ciekawym doświadczeniem. Poniżej 4 s do setki przy charakterystycznym świście zamiast odgłosów klasycznego silnika? Intrygujące.
Za takie wrażenia trzeba zapłacić około 100 tys. dol. Czy to dużo za ciekawe podejście do elektrycznego auta, które nie jest nawet wyposażone we wspomaganie kierownicy? Chętnych nie brakuje, a Tesla Motors już myśli o następcy. Miałby się on ukazać w 2014 roku i być w pełni własną konstrukcją amerykańskiej marki.