Stellantis jest przekonany, że nie zapłaci kar za CO2. Koncern "przytnie" spalinówki

Jean-Phillipe Imperato, szef koncernu Stellantis na Europę, jest przekonany, że firma nie zapłaci kar za emisję CO2, które mają obowiązywać w Unii Europejskiej od 2025 r. By tak się nie stało, koncern zrobi wszystko w celu zwiększenia sprzedaży samochodów elektrycznych, a jeśli to nie wystarczy, jest gotów na obniżenie wolumenu produkcji aut spalinowych.

Peugeot E-3008, a raczej jego platforma - koncern Stellantis potrzebuje jak najwięcej elektrycznych aut
Peugeot E-3008, a raczej jego platforma - koncern Stellantis potrzebuje jak najwięcej elektrycznych aut
Źródło zdjęć: © WP | Tomasz Budzik
Tomasz Budzik

15.12.2024 07:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Koncern Stellantis ma być gotowy do stawienia czoła zaostrzonym normom emisji CO2. Od 1 stycznia 2025 r. w życie wchodzą nowe unijne przepisy. Zgodnie z nimi średnia emisja CO2 w samochodach sprzedanych w ciągu roku przed każdego z producentów nie będzie mogła być większa niż 93,6 g/km. Obecny próg wynosi 95 g CO2/km. Różnica pozornie jest niewielka, ale w rzeczywistości osiągnięcie takiego pułapu nie będzie łatwe. Za jego przekroczenie Unia Europejska będzie nakładała na producentów kary pieniężne.

Jak powiedział cytowany przez "Automotive News Europe" Jean-Phillipe Imperato, koncern Stellantis będzie gotowy na nowe przepisy i nie będzie płacił kar. "Od połowy 2024 r. do połowy 2025 r. w ramach koncernu zadebiutuje 14 modeli elektrycznych samochodów", powiedział Imperato. Zadanie nie będzie jednak łatwe. Jak wynika z wyliczeń, Stellantis uniknie kar, jeśli odsetek sprzedaży pojazdów bezemisyjnych wzrośnie z obecnych 12 proc. do 21 proc.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zadanie jest więc karkołomne, a potencjalna kara może podkopać finanse giganta. Jak stwierdził Imperato, w przypadku Stellantisa każdy punkt procentowy powyżej normy 93,6 g CO2/km oznaczałby karę w wysokości około 300 mln euro. "Jeśli jest się w takiej sytuacji, to albo zwiększa się odsetek sprzedaży elektryków, albo obniża się produkcję aut spalinowych", stwierdził cytowany przez ANE Imperato.

Oczywiście producenci samochodów od dawna starają się kreatywnie uniknąć kar. Część z nich formalnie łączy się z firmami, które nie mają problemów z wypełnieniem wymogów nowej normy. Stellantis zdecydował się na zakup akcji chińskiej firmy Leapmotor, czego owocem jest produkcja elektrycznego samochodu tej marki w fabryce Stellantisa w Polsce.

Komentarze (2)