Pierwszy salon BMW M w Europie powstał w Mikołowie. "Zbudujemy nasz własny tor testowy"
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Salony w całości poświęcone sportowej dywizji marki BMW do tej pory były obecne w Singapurze czy Los Angeles, ale w Europie nie było żadnego. Właśnie powstał pierwszy: w Polsce, na Śląsku, dokładnie w Mikołowie. Właściciel obiektu i zawodnik wyścigowy Ireneusz Sikora opowiada mi, jak bardzo taki obiekt różni się od zwykłego salonu samochodów.
- Wygraliśmy ten wyścig. To my jako pierwsi w Europie otworzyliśmy salon M Motorsport – mówi z dumą Ireneusz Sikora. To zgrabna metafora, biorąc pod uwagę, że ten śląski przedsiębiorca żyje motorsportem. Trzykrotny Mistrz Polski klasy Superbike jest też jednym z najskuteczniejszych dealerów BMW na południu Polski. Salony sygnowane jego nazwiskiem pojawiają się w kolejnych miastach i zdobywają ważne tytuły: dealerów roku marek BMW i Mini.
Otwarcie pierwszego w Europie salonu BMW M to jednak osiągnięcie zupełnie innego kalibru. Wiele mówi o polskim rynku samochodowym, o rozwoju sportowej dywizji BMW oraz o poważnych przemianach, które mają obecnie miejsce na polskiej scenie dealerskiej. O tym wszystkim rozmawiam w Mikołowie z właścicielem obiektu, Ireneuszem Sikorą i dyrektorem generalnym BMW Group Polska, Christianem Haririanem.
Mateusz Żuchowski, Autokult: Skąd decyzja o budowie oddzielnego salonu poświęconego w całości tak ekskluzywnej i wyspecjalizowanej linii modelowej jak M?
Christian Haririan: Marka M jest kochana w Polsce. Obecnie M odnosi duże sukcesy na całym świecie i również tutaj mamy powody do zadowolenia. Co roku notujemy na polskim rynku wzrosty sprzedaży liczone dwucyfrowymi wartościami procentowymi.
A najlepsze dopiero przed nami. Jestem z BMW od 30 lat i co roku jestem zaskoczony tym, co nasi inżynierowie przygotowali na kolejne 12 miesięcy. W blokach startowych czekają już nowe BMW M3, M4 i M5 w specjalnej wersji CS. Zdradziliśmy, że pojawi się wyczekiwane M3 Touring. Słyszałem też pewne emocjonujące wiadomości o elektrycznych modelach ze znaczkiem M, ale nie chcę jeszcze uprzedzać faktów.
Christian Haririan: W BMW mamy sub-marki, takie jak BMW i od aut elektrycznych czy też BMW M od samochodów sportowych. BMW M jest immanentną częścią BMW. W samym BMW jest DNA firmy M. Właśnie to, co wyróżnia markę BMW i za co klienci ją kochają, to za fakt, że ten gen tytułowego Motorsportu jest widoczny we wszystkim, co robimy. Nie zamierzamy więc tej strategii zmieniać.
Skupmy się na polskim rynku. Dlaczego misja utworzenia pierwszego salonu M w Europie została powierzona właśnie panu Sikorze?
Christian Haririan: Ireneusz Sikora dokonuje czegoś niesamowitego. Widziałem wiele salonów BMW w całej Europie i obiekt w Mikołowie jest jednym z najbardziej efektownych punktów sprzedaży BMW i M na całym kontynencie. Użyję analogii ze świata piłki nożnej. W skali europejskiej Sikora to już gracz Ligi Mistrzów. Rywalizuje z najlepszymi: Realem Madryt czy FC Barceloną świata dealerów samochodowych. I właśnie zwiększył nad nimi przewagę.
Ireneusz Sikora: Salon w całości poświęcony BMW M jest czymś bezprecedensowym. Centrala w Monachium nie miała jeszcze przewidzianych standardów co do takich obiektów, dlatego wspólnie z nią wytyczyliśmy normy, których będą trzymały się teraz kolejne obiekty.
W mojej głowie pojawił się pomysł, by zbudować budynek z pochylonymi szybami, stylizowany na logo M. To ma być zalążek nowego stylu dostosowanego do standardów M GmbH. W połączeniu z przemyślanym oświetleniem czy udźwiękowieniem zagwarantuje to zupełnie nowy poziom emocji przy wyborze i odbiorze swojego samochodu.
Co osiągnięcie pana Sikory mówi o polskim rynku?
Christian Haririan: To kolejny dowód na to, że polskich klientów bardzo interesują modele o wysokich osiągach, kierują się nimi przy wyborze samochodu. Jest duża pasja do motoryzacji, więc jest też pasja do modeli z linii M. A takie miejsce jak ten salon na pewno tę pasję będzie dalej rozpalało.
Zastanawia mnie, co nowego można wymyślić w zakresie obsługi w salonie samochodu? Na ile inne będzie doświadczenie zakupu auta w takim miejscu niż w zwykłym salonie BMW?
Ireneusz Sikora: Wymierną przewagą będzie możliwość przetestowania wszystkich modeli. Zwykle obiekty BMW mają jednocześnie do dyspozycji klientów nie więcej niż po 2-3 auta z linii M. Do tego wewnątrz salonu posiadamy pełną dostępną gamę kolorystyczną. To zupełnie inny sposób poznania samochodu, którego zakupem jest się zainteresowanym.
Dlaczego zaplanowany z takim rozmachem obiekt powstaje akurat w Mikołowie?
Ireneusz Sikora: Uczciwie przyznam, że w Monachium podnosiły się podobne głosy: czemu pierwszy salon tak wyjątkowej marki powstaje nie w Berlinie czy Paryżu, a w Mikołowie. Odpowiedź tkwi w dalszych planach, jakie mamy wobec tego obiektu. Obok salonu M powstanie nasz własny tor, na którym nasi klienci będą mieli możliwość przetestowania modeli, którymi są zainteresowani.
Jakie będą parametry tego toru? Czy rzeczywiście będzie on wystarczająco duży, by poznać możliwości tak potężnych maszyn?
Ireneusz Sikora: Nitka będzie miała długość 2600 metrów. To jednocześnie mało i dużo. Nie mamy ambicji zdobycia licencji do organizacji wyścigów. Tor w takiej formie będzie jednak rewelacyjnym miejscem do poznania samochodów i motocykli z linii M (w tym roku do sprzedaży wchodzi pierwszy motocykl M, czyli BMW M 1000 RR) oraz do szkoleń. Nasz zespół przeprowadzał już ogólnopolskie szkolenia BMW Driving Experience i tu będziemy kontynuować tę działalność. Zimą będziemy tworzyć tory śnieżne, by pozwolić kierowcom poznać w profesjonalnych warunkach technikę jazdy na takiej nawierzchni.
Tor, szkolenia, pełna gama modelowa... Brzmi imponującego jak na plany jednego dealera. Czy lokalny rynek jest wystarczający dla uzasadnienia tak dużej inwestycji?
Ireneusz Sikora: Taka forma salonu pozwala nam otworzyć się na klientów nie tylko z naszego regionu czy nawet z kraju, ale z całej Europy. Zagranicznych klientów chcemy odbierać z Pyrzowic czy Balic i przywozić ich tutaj do nas. Na lotnisku na klienta będzie czekał model, który go interesuje, i on sam już będzie mógł go poprowadzić do naszego obiektu, żeby tutaj przejść krótkie szkolenie i sprawdzić go na torze.
Które modele z gamy M najbardziej zyskają na takiej formie sprzedaży? Co taka strategia daje w wymiarze biznesowym?
Ireneusz Sikora: M jest marką bardzo dynamiczną. Coraz więcej klientów wybiera kierunek modeli z tej gamy i rozwija się razem z nią. Uzyskaliśmy również certyfikat działu wyścigowego M Motorsport, co oznacza, że będziemy mieli możliwość sprzedaży nie tylko modeli drogowych, ale i modeli torowych.
Zainteresowanie maszynami wyczynowymi naturalnym kolejnym krokiem rozwoju dla polskiego rynku. Jeśli nasi klienci jeżdżą modelami pokroju M2 czy M4, to tymi cywilnymi samochodami często wybierają się na track daye, zarówno w Polsce, jak i w krajach sąsiadujących. Po paru sezonach takiej zabawy dochodzą do wniosku, że chcą już czegoś więcej. Zapytań o samochody przygotowane do jazdy na torze dostajemy coraz więcej. Różnice w cenach z perspektywy tych klientów nie są już takie duże, jeśli wydaje 350 czy 400 tys. zł na samochód drogowy.
Teraz w ramach salonu M mamy tę przewagę, że możemy klientowi pomóc w decyzji, czy jemu jest potrzebny jeszcze samochód drogowy, czy już wyczynowy, bez homologacji drogowej. Na naszym obiekcie będziemy mieli możliwość pokazania takiemu klientowi, jak wygląda jazda takim samochodem.
Jakie jest rzeczywiste zainteresowanie polskich klientów takimi wyczynowymi konstrukcjami na tor? Jakiego rzędu są to wyniki sprzedaży?
Ireneusz Sikora: Prowadzimy rozmowy o zakupie wyścigowych wersji M2 CS Racing z czterema klientami, jesteśmy już na etapie domawiania specyfikacji.
Ireneusz Sikora: W tym roku mamy premierę modeli M3 i M4 i to na nich skupi się teraz największy wolumen sprzedaży. Co ciekawe, szczególnie dużo zapytań dostajemy o te modele w wersji z napędem na cztery koła. Napęd xDrive wreszcie trafia do M3 i M4, będzie on dostępny na rynku od lipca, więc oczekujemy, że zainteresowanie tym modelem wśród polskich klientów będzie jeszcze większe.
Kilka lat temu rozmawiałem z ówczesnym szefem BMW M Franciscusem van Meelem, który już wtedy zdradził mi, że do 2025 roku pojawią się pierwsze modele M z napędem plug-in, a nawet elektryczne. Wtedy wydawało mi się to trudne do wyobrażenia, ale teraz widzę, jak ta strategia jest realizowana. Okiem osoby mającej kontakt z klientami: na ile polscy klienci są gotowi na takie rewolucje?
Ireneusz Sikora: W moich żyłach płynie benzyna, więc mam nadzieję, że ten zapach benzyny, dźwięk generowany przez silniki spalinowe i emocje z tym związane zostaną z modelami M jak najdłużej. Elektryfikacja samochodów jest jednak nieuchronna, dlatego z będę z zaciekawieniem przyglądał się temu, co w tym zakresie zaoferuje M GmbH.
Christian Haririan: Na auto sygnowane literą M składa się wiele czynników i wiele z tych czynników będzie można w przyszłości łączyć się z napędem elektrycznym. Nawet już w bardzo nieodległej przyszłości.
Po sukcesach swoich salonów BMW i Mini podejmuje się pan wielkiego i ryzykownego wyzwania. Skąd czerpie pan tyle zapału i motywacji?
Ireneusz Sikora: Oprócz prowadzenia biznesu, od 20 lat również się ścigam na motocyklu. Jestem zawodnikiem, więc pasję do motorsportu mam we krwi i ten duch sportu chcę przenieść na ten obiekt. Teraz mogę powiedzieć, że wygraliśmy ten wyścig, bo stworzyliśmy takie miejsce jako pierwsi w Europie.