Stylistyka nie porywa, ale nie o to tu chodziło© fot. Mateusz Lubczański

Pierwsza jazda: Volkswagen Taigo - tak, zmieści się w gamie

Mateusz Lubczański
4 kwietnia 2022

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Volkswagen chce wycisnąć segment małych SUV-ów, jak tylko się da. Dlatego w ofercie pojawia się Taigo, który nie tylko ma konkurować z podniesionymi autami innych marek, ale i ma szansę skutecznie odciągnąć klientów od bliźniaczego Polo.

Volkswagen Taigo - pierwsza jazda, wrażenia

Myśleliście, że w temacie małych SUV-ów nie da się już nic nowego wymyślić? No to proszę – Volkswagen wcisnął pomiędzy otwierającego gamę T-Crossa i większego T-Roca kolejny model. Taigo znany jest już z Ameryki Południowej, gdzie występuje pod nazwą Nivus, ale nie ma się czego obawiać – to samochód na wskroś europejski.

Volkswagen Taigo
Volkswagen Taigo© fot. Mateusz Lubczański

Pierwsza myśl – to podniesione Polo. Różnice – przynajmniej pod względem wymiarów – są pomiędzy nimi naprawdę kosmetyczne. Równie dobrze Taigo mógłby nazywać się Polo Cross. Plastikowe, offroadowe nakładki na nadkola, opadająca linia dachu, wysoka pozycja za kierownicą – jest tu wszystko, co lubi europejski klient. Taigo zgarnia pierwszego plusa.

W środku bez zaskoczeń. Auto opiera się na płycie Polo, więc i samo wnętrze nie zostało znacząco zmodyfikowane. To oznacza wyjątkowo dobrą (patrząc np. na nowego Golfa) jakość spasowania, odporne na zarysowanie plastiki i nieznaczny romans z bardziej zaawansowaną elektroniką.

Pojawiła się już klimatyzacja z panelami dotykowymi zamiast pokręteł (zgroza!), w topowych egzemplarzach zrezygnowano z pokrętła głośności, nie ma też klasycznych wskaźników obrotomierza czy prędkościomierza (są za to ekrany). Ergonomia na szczęście nie ucierpiała tak, jak w przypadku najnowszych volkswagenów, gdzie obsługując multimedia, można wyjść z siebie. Zielony panel w egzemplarzu ze zdjęć to opcja (dobiera się go pod kolor nadwozia).

Volkswagen Taigo - wnętrze
Volkswagen Taigo - wnętrze© fot. Mateusz Lubczański

Opadający dach nie jest specjalnie dużym problemem – mając 180 cm wzrostu zmieściłem się za fotelem kierowcy ustawionym pod siebie. Bagażnik ma 438 litrów, czyli na papierze jest większy niż we wspomnianym wcześniej Golfie. Jest to jednak efekt "kreatywnej księgowości" – wliczono w ten wynik również wnękę koła zapasowego (które jest opcjonalne). W praktyce oznacza to możliwość zapakowania dwóch sporych walizek kabinowych i kilku szpargałów.

Pod maską znajdziemy głównie jednostki trzycylindrowe o pojemności jednego litra. Mają 95 i 110 KM. Topowy motor to benzyniak o pojemności 1,5 l i mocy 150 KM. Polski importer stwierdza, że największą popularnością ma cieszyć się silnik o mocy 110 KM połączony z siedmiobiegową przekładnią DSG. Nie ma w ofercie wersji z napędem na cztery koła, nie ma hybryd, a jednostki Diesla w Volkswagenie są bardzo na cenzurowanym.

Volkswagen Taigo - bagażnik
Volkswagen Taigo - bagażnik© fot. Mateusz Lubczański

Nie jest to jednak dużym problemem – Taigo waży nieco ponad 1260 kg, a 110-konna jednostka ma 200 Nm już od 2 tys. obrotów. Katalogowo taki samochód przyspiesza do setki w 10,9 s, jednak wrażenia zza kierownicy wskazują, że jest znacznie szybszy (pomijając raczej leniwą pracę przekładni).

Pomimo tego, że pod maską mamy tylko trzy cylindry i litr pojemności, to jeden z sensowniej dobranych układów napędowych na rynku i nie sprawia problemów na szybszych trasach. Nieźle wypada też spalanie w mieście – na pierwszych, krótkich jazdach wynik to ok. 6,5 l/100 km. Pod względem prowadzenia to typowe auto niemieckie – sztywne, dające pewność, z nie za mocnym wspomaganiem kierownicy.

Taigo ma prostą ofertę – bazowe egzemplarze nazywają się Life, a wyżej wyposażone (Style i R-line) wyróżniają się między sobą przede wszystkim wyglądem nadwozia. Ceny startują od ok. 89 tys. zł. Importer przewiduje, że najczęściej wybierane będą egzemplarze za ok. 111 390 zł. Dla porównania – tak samo wyposażony Volkswagen Polo kosztuje 102 390 zł. Producent twierdzi, że auta wyjeżdżają z fabryki bez większych przeszkód, co jest w dzisiejszych czasach aspektem wartym odnotowania.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/23]
Źródło artykułu:WP Autokult
Volkswagensegment bcrossover/suv
Komentarze (1)