Pierwsza jazda: elektryczny Rolls-Royce Spectre - naturalna droga ewolucji
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po dwóch latach prac w 2010 roku duet Daft Punk wydał album stworzony wspólnie z Josephem Trapanese i orkiestrą pod batutą Gavina Greenwaya. Muzyka klasyczna scaliła się w perfekcyjnie spójną całość z francuską elektroniką, tworząc jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych XXI wieku. Są połączenia, na które historia po prostu czeka, nawet jeśli nikt jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Jednym z nich jest pierwszy elektryczny Rolls-Royce.
Spectre, bo o nim mowa, rozciąga się przede mną, tuż obok warszawskiego hotelu Raffles Europejski. Ze zdjęć, na których oglądałem go wcześniej, trudno było wydedukować, jak ogromną jest maszyną. Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że stoi on na 23-calowych felgach, jego gabaryty zaczynają jawić się jako prawdziwie monumentalne.
Jednak dopiero na żywo, gdy staniecie twarzą w twarz z najszerszym grillem, jaki Rolls-Royce zamontował w swoim samochodzie, a od boku spróbujecie pojąć odległości, jakie pokonują po nadwoziu jego nadzwyczaj proste krawędzie, zrozumiecie, jak nieziemskich rozmiarów jest ten dwudrzwiowy okręt. I chociaż bryła Rolls-Royce’a Spectre zmieściłaby niezliczone szczegóły, w rzeczywistości jest ich niemal pozbawiona.
Siłą stylistyki tego auta jest zwiewność i elegancja jego kształtów mimo ciężaru, jaki sobą niosą. Krawędź prowadzona dołem między osiami delikatnie unosi się ku górze, wraz ze zbliżaniem się do przodu. Schodzi się tym samym z nieco opadającą, górną krawędzią, w której osadzona jest potężna klamka. Pociągając ją, wchodzicie do innego świata.
Świat ten jest inny, o ile wcześniej nie jeździliście Rolls-Roycem. Bo jeśli znacie już inne utwory z repertuaru marki z Goodwood, nic was tu nie zaskoczy. Mijam więc ogromne skrzydło drzwi otwieranych pod wiatr i zasiadam na miękkim fotelu. Wrota do Spectre’a zamykam przyciskiem na konsoli środkowej. Jedynymi znaczącymi nowościami względem np. Phantoma, są tutaj: cyfrowe zegary, które zachowały minimalistyczny charakter analogowego rozwiązania, nieco odświeżone multimedia oraz perforowana skóra z połyskującymi gwiazdami, dostępna teraz także na drzwiach. Poza tym – to nadal jego perfekcyjność Rolls-Royce.
Wykonanie jest idealne – skóry doskonale przeszyte, metalowe kratki nawiewów odlane z jednego kawałka metalu, manetki za kierownicą obszyte skórą. Kierownica pozostaje ogromna, ale w tym aucie to nie razi. Rolls-Royce trzyma się też sterowania podstawowymi funkcjami za pomocą przycisków i pokręteł (jak, chociażby klimatyzowanie wnętrza). Obsługa multimediów również jest możliwa z pomocą gałki znanej z iDrive’a BMW.
Sami przedstawiciele Rolls-Royce’a podkreślają, że ten samochód to auto przede wszystkim dla kierowcy. To nie jest limuzyna, to coupé. Mimo to nie odmówiłem sobie przyjemności spoczęcia na głębokiej, tylnej kanapie. Są crossovery, które chciałyby mieć tyle miejsca na nogi, co w tym samochodzie-głównie-dla-kierowcy. Bardziej istotne jest prawdopodobnie to, że ISOFIX-y mają tu bardzo wygodny dostęp – pionowym wycięciem z suwakiem zamiast wywijaną "wargą" ze skóry, mocowaną na rzepy, co stosują niektórzy producenci aut premium.
Teraz dochodzimy do momentu, w którym jestem rozdarty. Z jednej strony – to pierwszy elektryczny Rolls-Royce, więc napęd jest tu, mogłoby się wydawać: kluczowy. Z drugiej – po spędzeniu całego dnia z tym autem, uważam, że on nie ma tu znaczenia. Bo to nie do końca jest auto elektryczne. To w pierwszej kolejności Rolls-Royce i to nie ulega wątpliwości. Dopiero dalej to samochód na prąd. Chociaż mogłoby się wydawać, że będzie to niezwykle jaskrawa cecha tego auta, nie jest ona istotna. Już wyjaśniam dlaczego.
W samochodach marki spod znaku podwójnego R chodzi o kilka rzeczy: bezgraniczny prestiż, który niesie ze sobą ich posiadanie, wysoką jakość wykonania, niezrównany komfort podróżowania i związane z nim spokój i cisza. Do tej pory gwarantem tego wszystkiego był m.in. 6,75-litrowy silnik V12, który mimo swojego ogromnego płuca, był wewnątrz niemal niesłyszalny. Teraz został zastąpiony napędem elektrycznym, dostarczającym ze 120-kilowatogodzinowej baterii na koła 585 KM i 900 Nm o charakterystyce, która sprawia, że Spectre pozostał bezwzględnie Rolls-Roycem.
W środku jest niezwykle cicho. Słychać jedynie pracę nawiewów oraz dźwięk samochodu, który dobywa się z głośników, kiedy auto przyspiesza. Ma on charakter wręcz biblijny. Brzmi jak połączenie organów, męskiego chóru i sekcji dętej orkiestry i jest uszyty perfekcyjnie do tego auta. Co istotne, ten dźwięk nie pobudza, jak w wielu EV, do mocniejszego naciskania gazu. Mimo swojej podniosłości jest raczej uspokajający. Oczywiście można ten dźwięk wyłączyć w menu. Jeśli wyłączymy też nawiewy, w aucie zapanuje absolutna cisza. Tylko nieliczne dźwięki z zewnątrz będą burzyć ten spokój.
Spectre ma 520 km zasięgu na w pełni naładowanym akumulatorze. Chociaż zoptymalizowano przepływ powietrza po już nieco bardziej smukłej, uskrzydlonej damie Spirit of Ecstasy, a maska opada wyraźnie głębiej niż np. w Phantomie, masa zbliżona do 3 ton robi swoje. Akumulator 120 kWh nie daje tu aż takiego wyniku, jak potencjalnie zapewniłyby w zwykłym aucie. W chłodny dzień praktyczny zasięg spadł do około 400 km. Na ekspresówce zmierzyłem zapotrzebowanie na energię na poziomie około 25 kWh/100 km, ale już autostrada wywindowała ten wynik w okolice ponad 35 kWh/100 km. Ale to nie ma znaczenia.
Przeciętny właściciel Rolls-Royce’a przejeżdża nim rocznie około 6000 km. To oznacza, że Spectre będzie potrzebować mniej niż 2 ładowania miesięcznie. Na dodatek ładowanie można wykonywać we własnym domu, co z pewnością będzie robił ktoś, kto ma średnio 6-8 samochodów. Zniknie więc konieczność odwiedzania stacji benzynowych i stania w kolejkach, co jest naturalnie stratą czasu.
A co jeśli chcesz pojechać gdzieś dalej? Większość Rollsów jeździ przede wszystkim na krótkich dystansach (opera, restauracja, spotkania biznesowe, pola golfowe), bo ich właściciele mają całą flotę aut, z których wybierają pojazdy w zależności od potrzeb, a w naprawdę długie podróże ruszają samolotem. A jeśli będą chcieli wjechać do strefy czystego transportu, Spectre będzie właściwym wyborem na taki dzień. Podobnie jak ubrania u każdego z nas – tutaj z rana wybiera się dokładnie to, co będzie potrzebne danego dnia.
Musicie pamiętać, że Rolls-Royce nie jest po prostu luksusowym autem. Jest luksusem samym w sobie, synonimem tego słowa, definiuje je. I wszystko, co niesie ze sobą napęd elektryczny w tym aucie, jedynie wzmacnia ten wizerunek. Bo wewnątrz jest jeszcze ciszej niż kiedyś, odchodzi w niepamięć konieczność jazdy na stację benzynową, a na dodatek nie ma ograniczeń w poruszaniu się po miastach.
Ostatecznym spoiwem wszystkich elementów, które czynią ten napęd idealnym dla Rollsa, jest charakterystyka napędu elektrycznego. Jego gwałtowność została tu nieco stłumiona. Chociaż mamy pod nogą 900 Nm, nic nie odbywa się tu nagle. Spectre jest w stanie przyspieszyć szybko, bo 100 km/h osiąga w 4,3 s, ale ile razy nie przycisnąłbym prawej stopy do samej podłogi, nigdy nie czułem kopnięcia, które daje np. Porsche Taycan. Tutaj działa to bardziej jak zwiększenie ciągu w samolocie. Nagle wszystko za oknem zaczyna przesuwać się szybciej, przenosimy się w inny wymiar, ale bez całego bokserskiego anturażu, który większość aut elektrycznych dostarcza.
Właśnie dlatego nie ma znaczenia to, że ten samochód jest elektryczny. Bo pozostał Rolls-Roycem. Spectre, niczym ścieżka dźwiękowa do filmu "Tron: Dziedzictwo", stanowi mariaż dwóch pozornie różnych światów – tej nieco oldschoolowej elegancji z techniką rodem z filmu sciencie fiction. Okazuje się on doskonały, jak stworzony dla siebie od zawsze. O ile w autach sportowych długo napęd elektryczny nie będzie w stanie zapewnić emocji, które płyną z pewnych niedoskonałości silników spalinowych, bo sama wysoka moc i duże przyspieszenie to zdecydowanie za mało, tak autach luksusowych prąd jest naturalną drogą ewolucji. To para dobrana jak filet mignon black angus i cabernet sauvignon, jak szarlotka i lody waniliowe, jak Daft Punk i orkiestra symfoniczna. Dopiero kiedy spróbujesz, rozumiesz, jak doskonale to smakuje.
Rolls-Royce Spectre - galeria zdjęć