Odważne słowa byłego prezesa. Mówi o opłakanych skutkach elektryfikacji

Były prezes Toyoty, a obecnie przewodniczący rady dyrektorów słynie ze sceptycyzmu wobec elektromobilności. Jak twierdzi, pełne przejście na prąd może mieć opłakane skutki dla japońskiego przemysłu.

Akio Toyoda
Akio Toyoda
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Aleksander Ruciński

13.10.2024 | aktual.: 13.10.2024 11:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Akio Toyoda jest wnukiem założyciela największego koncernu motoryzacyjnego na świecie i wielkim entuzjastą motoryzacji. Charyzmatyczny prezes nie stroni od odważnych i niepopularnych opinii na temat elektromobilności.

Przykładem jest wypowiedź z 2022 r., gdy mówił o "milczącej większości, która zastanawia się, czy pojazdy elektryczne to jedyna opcja". Na początku 2024 r. dolał oliwy do ognia: "Biorąc pod uwagę, że miliard ludzi na świecie żyje bez prądu, ograniczanie ich wyborów i możliwości podróżowania poprzez produkcję drogich aut nie jest rozwiązaniem". Dodał też, że o typie wybieranego pojazdu powinni decydować klienci, a nie odgórne regulacje czy polityka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kilka dni temu Toyoda ponownie odniósł się do kwestii elektromobilności, tym razem w kontekście miejsc pracy i zagrożeń dla przemysłu motoryzacyjnego.

"W Japonii w przemyśle motoryzacyjnym pracuje 5,5 mln osób. Wśród nich są osoby, które od dawna zajmują się silnikami. Gdyby pojazdy elektryczne stały się po prostu jedynym wyborem, miejsca pracy tych osób zostałyby utracone" - stwierdził podczas przemówienia wygłoszonego na Uniwersytecie Nagoya.

Krytyczne spojrzenie Toyody nie oznacza jednak porzucenia planów rozwoju elektromobilności. Samochody na prąd są i będą obecne w portfolio japońskiego producenta, ale obok hybryd czy tradycyjnych silników spalinowych, a nie jako jedyna opcja.

Komentarze (6)