Nowy Rolls-Royce Phantom oficjalnie: poznaj godnego następcę króla luksusu
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czternaście lat po debiucie poprzedniego Phantoma i 92 lata po pojawieniu się tej nazwy w gamie marki Rolls-Royce, na rynku pojawia się kolejna, ósma już odsłona najbardziej luksusowego samochodu świata. Jako pierwsi w Polsce przedstawiamy komplet informacji dotyczących nowego obiektu marzeń możnych tego świata.
Na początek nie fakty, a opinia: długie czternaście lat po debiucie poprzedniej generacji Phantoma – okresie, który w świecie motoryzacji znaczy już więcej niż wieczność – jego następca… nie zmienił się za wiele. Na pierwszy rzut oka to nic więcej niż ostrożny lifting. Dyplomatycznie mówiąc, design tak w środku, jak i na zewnątrz nie stanowi radykalnego odejścia od wyznaczonego wcześniej kierunku, a wbrew spekulacjom o przejęciu silnika z mniejszego Ghosta, pod maską pracuje dalej stosowane tylko w tym modelu V12 o pojemności 6¾ litra.
Ale w kraju, w którym picie herbaty o czwartej po południu uważa się za anarchię, nowy Phantom jest rzeczywiście rewolucją o znaczeniu wykraczającym nawet poza bramy manufaktury w Goodwood. Choć wygląda podobnie do poprzednika, w rzeczywistości to zupełnie nowy samochód. Największą innowacją jest podwozie, przez samego producenta bez przesadnej skromności określane jako "Architektura luksusu". Wyznacza ono rozwój tej brytyjskiej marki na kolejną dekadę: to na tej platformie zostanie zbudowany także debiutujący już wkrótce pierwszy SUV marki opracowywany w ramach projektu Cullinan oraz później, w dalszej przyszłości, także następcy modeli Ghost, Dawn i Wraith.
Jak sam brytyjski producent podkreśla w swoim komunikacie prasowym, w przeciwieństwie do innych, (cytując) „tak zwanych” luksusowych manufaktur, Rolls-Royce pozostaje jedyną na świecie, która nie dzieli tej części projektu z innymi, masowo produkowanymi modelami. Komuś w Crewe chyba poszło w pięty…
Zupełnie nową mechanikę przykrywa za to aluminiowa szata, którą od razu rozpoznaje się jako Phantoma. Przez dobrze znaną sylwetkę przebijają się jednak detale sugerujące, że i taki symbol limuzyny jak ten model idzie z duchem czasu. Gdy wpatrzeć się w pojedyncze linie, dostrzeże się, że to pierwszy Phantom w historii, którego przedni grill nie jest idealnie pionowy, a pochylony i silniej zintegrowany z resztą nadwozia.
Najsilniej postęp widać po światłach, które w końcu są laserowe. Ta technika już od dłuższej chwili jest obowiązkowym elementem wyposażenia każdej szanującej się limuzyny z najwyższych kręgów motoryzacji. Jak obrazuje to twórca modelu Giles Taylor, "sylwetka miała przywodzić na myśl elegancję Phantoma piątej generacji – jest lżejsza, bardziej dynamiczna, sprawia wrażenie bycia w ruchu nawet, gdy stoi." Wyżej poprowadzony tylny zwis rzeczywiście nadaje trochę subtelności, która poprzednikowi była całkiem obca.
Phantom nie stał się jednak przez to ani trochę mniej skromny w kabinie. Podobnie jak z zewnątrz, projekt stanowi bardzo ostrożną ewolucję tej ponadczasowej wiktoriańskiej elegancji, którą model ten tak góruje nad wszelkimi innymi limuzynami dostępnymi na rynku (wyłączając może… Rolls-Royce’a Ghosta). Ponownie wśród inspiracji do projektu wnętrza zostały wymienione jachty, ale tym razem na pewno te nowocześniejsze.
Kolejną bezprecedensową nowość w historii tej linii modelowej stanowi wykorzystanie deski rozdzielczej wykonanej w całości z ciekłokrystalicznego ekranu, który wreszcie tu zawitał wraz ze zaktualizowanym menu. Konstruktorzy wykorzystali okazję, by wyposażyć ten model we wszystkie możliwe systemy bezpieczeństwa, łączności i rozrywki znane z BMW, ale w żaden sposób nie zaburzyło to wyjątkowego, arystokratycznego charakteru kabiny. Wymowne, że pozostał tu analogowy zegarek – w końcu jak mawia stare powiedzenie, najgłośniejsze co słychać w kabinie, to tykanie zegarka.
Zasługa w tym nie tylko 130 kg materiałów wygłuszających, które zostały wykorzystane do absolutnego odizolowania kabiny od świata zewnętrznego, ale i ewolucji doskonałego silnika V12 o pojemności 6¾ litra. Ponownie – choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, to zupełnie nowa jednostka, która od poprzednika odróżnia się choćby tym, że nie jest już wolnossąca, a została wsparta dwoma turbosprężarkami. Podniosło to trochę osiągi – do 563 KM i 900 Nm, które są dostępne już od niebywałych 1700 obr./min, ale przecież to nie liczby są w tym przypadku najważniejsze.
Nowy Rolls-Royce Phantom chyba jedyny samochód na świecie, w którym priorytetem była… cichość pracy. Wraz ze zaktualizowaną ośmiobiegową skrzynią ZF, która wykorzystuje mapę nawigacji do wyboru przełożeń oraz gruntownie przeprojektowanym zawieszeniem, jazda ma być też precyzyjniejsza i bardziej przyjazna środowisku.
Wgryzając się w kolejne szczegóły techniczne stopniowo rozumie się coraz bardziej, jak bardzo epokową zmianę stanowi dla marki ten model. Można mieć pewien niedosyt, że po trzynastu latach produkcji poprzednika producent wraca z bardzo podobnym projektem i dużym silnikiem V12, ale to przecież dokładnie to, czego oczekiwali klienci. Nowa architektura daje tymczasem Rolls-Royce’owi większą wolność w stopniowej ewolucji modelu w przyszłych latach, tak by nie odstawał on już od pojawiających się w międzyczasie limuzyn pod względem gadżetów, których brak dla klientów tego kalibru był zapewne irytujący.
Co ciekawe, co już wiem z bardziej nieoficjalnych źródeł, nowa architektura została opracowana też w taki sposób, by łatwiej było na niej tworzyć unikalne, powstające tylko w jednej sztuce nadwozia. Rolls-Royce chce przywrócić tym samym tradycje karosowania specjalnych egzemplarzy, wprowadzając indywidualizację samochodu na dawno niewidziany poziom. Jak widać, najznamienitsze tradycje można wskrzeszać dopiero, gdy dysponuje się najbardziej zaawansowaną technologią.