Nowy Renault Kadjar: cichy gracz w popularnym segmencie nie ma się czego wstydzić
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W teorii Renault Kadjar ma wszystko, by podbić rynek kompaktowych SUV-ów. Technika z lubianego Nissana Qashqaia, wygląd od francuskich projektantów, a wszystko w przystępnej cenie. Czy dzięki liftingowi wyróżni się na tyle, by przekonać do siebie klientów?
Muszę przyznać, że nie zazdroszczę Kadjarowi. Gdy debiutował w 2015 roku, według Renault miał 25 rywali. Teraz jest ich nawet o 15 więcej. To w pełni zrozumiałe. Popyt na takie samochody rośnie we wprost niewyobrażalnym tempie, przez co stopniowo wypierają tańsze i często praktyczniejsze kombi. Ze strony producentów nie próbowanie swoich sił w tym segmencie byłoby – co najmniej – mało rozsądne.
Nic więc dziwnego, że Renault stworzyło Kadjara. Dzięki aliansowi z Nissanem miało do dyspozycji technikę jednego z najpopularniejszych aut tego typu, czyli Qashqaia. Następnie trzeba było go tylko ubrać w ciuchy przypominające inne pojazdy francuskiej marki i odcinać kupony. Przy czym Kadjar nigdy nie był królem sprzedaży. Od początku roku do końca października 2018 na polskie drogi wyjechało ok. 2300 egzemplarzy SUV-a Renault. W tym samym czasie japoński kuzyn przekonał do siebie ponad trzykrotnie więcej klientów. Teraz przeszedł lifting, więc pojawiła się okazja, by jeszcze raz wypróbować francuskiego SUV-a.
Co się zmieniło w Renault Kadjarze?
Z zewnątrz to dosłownie odświeżenie. Kadjar dostał nowy grill przywodzący na myśl droższe Espace czy Koleosa, pojawiły się przeprojektowane zderzaki (udawane końcówki wydechu to jeden z największych hitów tego sezonu), nowe lakiery i inne wzory felg. Ważniejsze, że francuski SUV pozostał wyjątkowo ładnym samochodem i pozytywnie wyróżnia się na tle konkurencji. Według Renault większość klientów sięga po ten model ze względu na styl i tutaj nie będą zawiedzeni.
Większą rewolucję przygotowano we wnętrzu. Na konsoli centralnej pojawił się nowy system multimedialny z 7-calowym ekranem dotykowym, zgodnie z modą zniknęły fizyczne przyciski i pokrętła do obsługi radia. Na duży plus należy zaliczyć odświeżony panel klimatyzacji. Składa się teraz z trzech pokręteł, każde z nich ma własny wyświetlacz, który dodatkowo działa jako przycisk. Przywodzi to na myśl rozwiązanie stosowne przez Jaguara i Land Rovera. Cóż, jak kopiować, to od najlepszych. Renault przygotowało też nowe fotele.
Najwięcej nowości czeka pod maską. Francuzi zupełnie odświeżyli paletę silników. Miejsce jednostek starych benzynowych zajął motor o pojemności 1,3 opracowany we współpracy z Daimlerem. Dostępny jest w dwóch wariantach mocy (140 i 160 KM) i może być parowany z 6-stopniową przekładnią manualną lub 7-biegowym automatem EDC. Są też dwa diesle. Pierwszy ma pojemność 1,5 l i moc 115 KM, drugi 1,7 l i 150 KM. Ten ostatni może opcjonalnie przekazywać moc na cztery koła
Jak jeździ nowy Kadjar?
Podczas pierwszych jazd na Sardynii do dyspozycji miałem oba warianty benzynowe. Mocniejszy był sparowany z automatyczną przekładnią, zaś słabszy z manualną. Od razu powiem, że ta druga kombinacja bardziej przypadła mi do gustu. Automat EDC sprawiał wrażenie ospałego, zagubionego, choć biegi zmieniał płynnie. Natomiast 140-konny silnik zapewnia w zupełności wystarczające jak na taki samochód osiągi i odwdzięcza się świetnym spalaniem. Przy spokojnej jeździe komputer pokazywał 6,2 l/100 km.
Niezależnie od mocy benzynowy silnik pracuje gładko i kulturalnie, ale do czasu. Gdy wskazówka obrotomierza przekroczy 3500 obr./min, zaczyna być go słychać w kabinie. Na całe szczęście nie musi tego robić często. Motor jest bardzo elastyczny – maksymalny moment obrotowy jest dostępny już od 1600 obr./min.
Mocną stroną Kadjara jest komfort. Odświeżone fotele są bardzo wygodne, a samochód jest dobrze wyciszony. Zawieszenie delikatnie wybiera nierówności, nie ma też wrażenia podróżowania w misce z budyniem, dzięki czemu Kadjar dobrze trzyma się drogi. Układ kierowniczy pracuje lekko i na mój gust przekazuje zbyt mało informacji. Trzeba jednak pamiętać, że to rodzinny SUV, a nie sportowy hot hatch, więc nie można tego zakwalifikować jako wady.
Bardzo spodobał mi się zaawansowany ogranicznik prędkości. Wykorzystując dane z GPS oraz specjalną kamerę, Kadjar wie, ile można jechać na danej drodze i wykorzystuje tę wiedzę. Przytrzymując dłużej przełącznik można w prosty sposób ustawić ogranicznik prędkości do dopuszczalnej wartości. Dziwi mnie, że tak niewielu producentów stosuje to rozwiązanie.
Miałem też okazję wypróbować wersję z napędem na cztery koła. Na przygotowanym torze mogłem przekonać się, że Kadjar potrafi przejechać przez głęboką wodę, nie straszne mu są też wielkie wyboje. Ale umówmy się – większość tych samochodów co najwyżej zjedzie na utwardzone drogi szutrowe. Tam w zupełności wystarczy napęd na przednią oś, a 20-centymetrowy prześwit będzie miłym dodatkiem.
A co z tym odświeżonym wnętrzem?
Renault zdecydowanie poprawiło jakość materiałów użytych we wnętrzu. Sporo jest miękkich plastików, są też poprawnie spasowane. Niestety ciągle jest to krok za konkurencją niemiecką, czeską czy nawet… francuską. Tam coraz częściej można trafić na chociażby aluminium i tego mi tutaj zabrakło. Odświeżona konsola centralna jest ergonomiczna, a nowy panel klimatyzacji prosty i przyjemny w obsłudze.
Mam natomiast zarzuty do systemu multimedialnego. Ekran ma przekątną 7 cali, co przy obecnych standardach nie jest wartością powalającą. Pomysł zastąpienia guzików i pokrętła głośności przyciskami dotykowymi nie jest trafiony. Z kolei sam interfejs wygląda staro. Pocieszeniem jest wreszcie dodane wsparcie dla Apple CarPlay i Android Auto, lecz i tu nie obeszło się bez wad. Brakuje miejsca na wygodne położenie smartfona. Półeczka przy portach USB nie mieści nowszych iPhone’ów, o większych urządzeniach nie wspominając. Panel dotykowy jest wystarczająco czuły, wyświetlacz nie zbiera odcisków palców.
Nie brakuje za to miejsca na inne "szpargały". W podłokietniku znajduje się szalenie głęboki schowek, kieszenie w drzwiach są pojemne, a przestrzeń bagażowa pozostała bez zmian. Ciągle ma 527 l pojemności, jest też podwójna podłoga. Pod tym względem Kadjar spełni wymagania nawet najbardziej wymagającej rodziny.
Ile kosztuje nowy Kadjar?
Bazowa odmiana została wyceniona na 78 900 zł, ale moim zdaniem najlepszą propozycją jest specjalna wersja Easy Life, która kosztuje 6000 zł więcej. W takiej konfiguracji otrzymujemy benzynowy silnik 1,3 o mocy 140 KM, oraz m.in. klimatyzację automatyczną, 17-calowe felgi aluminiowe, system dostępu bezkluczykowego czy nawigację. Dopłata do mocniejszego silnika to 4000 zł, jednostka wysokoprężna to kolejne 6600 zł.
Choć ma swoje problemy, Kadjar to solidna propozycja na tym ciasnym rynku kompaktowych SUV-ów. Nieprzeciętny wygląd, praktyczne wnętrze i świetny silnik benzynowy w połączeniu z atrakcyjną ceną potwierdzają, że Renault zdecydowanie ma sporo do zaoferowania. Tylko, że podobnie było już 3 lata temu, gdy ten model debiutował. Czy w końcu uda mu się przekonać do siebie więcej klientów? Przekonamy się już wkrótce.