Nowe Audi A1 może się podobać, ale jeszcze lepiej wygląda w środku© Szymon Jasina

Nowe Audi A1 Sportback: wciąż brak konkurencji

Szymon Jasina
21 listopada 2018

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Audi ma w ofercie model wyjątkowy, praktycznie bez konkurencji, którego powstanie było dla wszystkich sporym zaskoczeniem – nie piszę o R8, które właśnie przeszło facelifting, a o A1, które doczekało się drugiej generacji. Oto samochód dla tych, którzy nie stawiają na wielkość.

Nowe Audi A1 - test, opinia

Audi A1 jest samochodem nietypowym, który na dobrą sprawę trudno porównać jakimkolwiek innym. Miejskie auto premium? Brzmi jak szalony pomysł. Wiem, że BMW ma Mini, ale to tak różne samochody, że trudno mi sobie wyobrazić, aby ktoś powiedział "zamiast coopera S wezmę A1". Brytyjsko-niemiecka propozycja to samochód, który przyciąga wyglądem, stylem i rodowodem. Audi na jego tle jest spokojne, niewyróżniające się z tłumu. Nie znaczy to jednak, że gorsze, po prostu inne, a przez to i bez realnej konkurencji.

Projekt o nazwie A1 doczekał się właśnie drugiej generacji i może być to pewnym zaskoczeniem, bo z jednej strony oznacza to, że miejski model Audi sprzedaje się wystarczająco dobrze, a z drugiej widać, że nie na tyle, aby do segmentu zaciągnąć inne marki premium. Te kwestie zostawmy jednak księgowym niemieckiego producenta. Fakt jest taki, że mamy do czynienia z nową odsłoną A1 i znowu jest to udany miejski model.

Obraz
© Szymon Jasina

Samochód, w którym chce się siedzieć

Audi A1 bazuje na Volkswagenie Polo, a to oznacza, że również w kwestii nadwozia poszło w ślady swojego popularniejszego brata. Z oferty na dobre zniknęła odmiana 3-drzwiowa. Tego chcą klienci, więc w ofercie drugiej generacji znajdzie się jedynie wersja nazwana Sportback (choć ze sportem nie ma ona wiele wspólnego). Jest to typowy przedstawiciel miejskich hatchbacków. Na trochę więcej fantazji styliści pozwolili sobie głównie w przypadku zderzaków. Nową cechą charakterystyczną samochodów Audi mają być natomiast nawiązujące do modelu Sport Quattro trzy wąskie wloty powietrza między grillem a maską. Oprócz tego można zdecydować się na felgi w rozmiarach do 18 cali i dodatki stylistyczne, jak nakładki na progi.

W pewnym kontraście do zachowawczego nadwozia staje wnętrze – zdecydowanie odważniej zaprojektowane niż w innych modelach Audi. Co więcej, deska rozdzielcza A1 wygląda po prostu świetnie. Będący standardem wirtualny kokpit za kierowcą obejmują nawiewy, które można wyposażyć w plastiki w kolorze nadwozia. Na środku znajduje ładny ekran systemu multimedialnego, który zwrócono w kierunku kierowcy. Pod nim przez całą szerokość przebiega wypukła plastikowa listwa. Całość wygląda nowocześnie, ale przy tym (odpowiednio do charakteru marki z Ingolstadt) technicznie i ostro. Sama jakość materiałów jest niezła, choć od modelu premium można by wymagać np. miękkich tworzyw na przednich drzwiach.

Obraz
© Szymon Jasina

Pokrewieństwo z Polo przyniosło znaczącą zmianę dla Audi A1. Model ten jest o 56 mm dłuższy od poprzednika i mierzy teraz 4,03 cm. Oznacza to, że jak na miejskie auto kabina jest stosunkowo przestronna i przede wszystkim zauważalnie większa niż w poprzedniku. Choć oczywiście nie można zapominać, że to cały czas segment B. Tak samo można ocenić 335 l bagażnika (1090 l po złożeniu oparć tylnej kanapy).

Spora moc to nie sport

Pięciodrzwiowe Audi A1 do tej pory nosiło nazwę Sportback, a do tego podczas prezentacji nowego auta przedstawiciel niemieckiej marki mocno podkreślał nawiązania do kultowego sportowego modelu Quattro. Jednak należy to wszystko włożyć między marketingowe bajki – A1 nie ma napędu na cztery koła i nie jest też szczególnie sportowe. Nie zmienią tego nawet adaptacyjne amortyzatory, które w trybie "dynamic" nie różnią się szczególnie od ustawień komfortowych. W efekcie otrzymujemy poprawnie jeżdżący i dość wygodny miejski samochód.

Obraz
© Szymon Jasina

Podobnie sytuacja wygląda z silnikami. Na początku zasiadłem za kierownicą najmocniejszej odmiany oznaczonej A1 40 TFSI, która pod maską kryje silnik 2,0 o mocy okrągłych 200 KM. W połączeniu z maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym 320 Nm daje to w bardzo dobre osiągi. Jednak (mimo braku tak dobrej izolacji od świata zewnętrznego) łatwiej tu znaleźć analogię do limuzyn Audi niż samochodów sportowych. Nie ma tu wrażeń, które powodowałyby przyspieszone bicie serca. Wydaje się jednak, że to dobre posunięcie – takie powinny być samochody klasy premium. Sportowe emocje zostawmy ewentualnej odmianie S1.

Następnie przesiadłem się do A1 35 TFSI napędzanego jednostką o pojemności 1,5 l z funkcją odłączania cylindrów. Tutaj 150 KM i 250 Nm również zapewniają niezłe osiągi – w końcu mowa o miejskim aucie. Są jednak dwie ważne różnice względem mocniejszego modelu. Pierwsza to automatyczna skrzynia, która w A1 35 TFSI ma 7 biegów, natomiast w odmianie oznaczonej 40 jest to konstrukcja o 6 przełożeniach. To dodatkowo wpływa na poprawę ekonomii jazdy. Jednak jest też ścieżka dźwiękowa z wydechu – niestety na tym polu mniejsza jednostka zdecydowanie przegrywa. Ale…

Obraz
© Szymon Jasina

Na koniec przejechałem się modelem A1 30 TFSI, który wyposażony jest w jednolitrowy silnik o trzech cylindrach. Dzięki doładowaniu dostarcza on 116 KM i 200 Nm. Szybko okazało się, że ma on najprzyjemniejszy dźwięk (znany z wielu modeli Grupy Volkswagen), a do tego jego osiągi są jak najbardziej wystarczające w segmencie B. Jeśli samochodem nie będziemy wyjeżdżać w długie trasy, to właśnie ta odmiana dla wielu klientów będzie najbardziej atrakcyjna. Zamiast do większej mocy, warto dopłacić do automatycznej skrzyni biegów. Po pierwsze zdecydowanie poprawi ona komfort jazdy w mieście, a po drugie konstrukcja manualna nie należy do najbardziej precyzyjnych na rynku. Niedługo do gamy ma też dołączyć podstawowe wersja trzycylindrowca (oznaczona 25 TFSI), która będzie generować 95 KM i 175 Nm.

Produkt niszowy

W Audi A1 wnętrze kipi nowoczesnością, prezentuje się bardzo schludnie i tradycyjnie dla marki jest wzorowo ergonomiczne. Do wyboru jest wystarczająco szeroki wachlarz jednostek napędowych, a kabina jest całkiem przestronna. Podróżowanie jest komfortowe, a Audi nie zapomniało o tak popularnych w segmencie miejskich aut możliwościach personalizacji (kolory lakieru, wzory felg, pakiety stylistyczne czy wykończenie wnętrza dają łącznie ogromną liczbę konfiguracji). Bez wątpienia jest to jeden z najlepszych samochodów miejskich na rynku.

Obraz
© Szymon Jasina

Audi jeszcze nie podało cen nowego A1, ale te zapewne nie będą niskie. Skonfigurowanie samochodu za kwotę zauważalnie przekraczającą 100 tys. zł nie będzie problemem. I tu pojawie się pytanie – czy faktycznie warto tyle zapłacić za logo na masce? W końcu (pozostając w rodzinie) można za taką cenę mieć dobrze wyposażonego volkswagena golfa czy skodę octavię. Na to odpowiedzieć każdy będzie musiał sobie samemu, ale szczególnie w Polsce niszowy model nie będzie miał łatwo mimo swoich licznych zalet. Po prostu trudno uzasadnić to, że kosztuje aż o tyle więcej od np. Volkswagena Polo, z którym Audi A1 jest spokrewnione. Tu będą musiały jeszcze zadziałać emocje.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/24]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (17)