Nissan Juke: druga generacja to subtelny skok na segment kompaktowych crossoverów
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po 10 latach od premiery pierwszego Nissana Juke'a model ten przechodzi duże zmiany. Druga generacja jest nie tylko bardziej dojrzała, ale także przestronniejsza na tyle, że może konkurować z większym Qashqaiem. To subtelny skok na klasę kompakt.
Podobnie jak Nissan Qashqai w pewnym sensie stworzył segment kompaktowych crossoverów, tak Juke jest prekursorem crossoverów miejskich. Największa różnica pomiędzy drugą a pierwszą generacją polega na tym, że nowa zapewnia tyle przestrzeni co auta kompaktowe.
Zobacz także
Bliżej mu do Qashqaia niż poprzednika
Przyglądając się małym crossoverom Nissana, to nowego Juke'a raczej należy porównywać z Qashqaiem niż poprzednikiem. Nadwozie jest teraz dłuższe o 75 mm, szersze o 13 mm i wyższe o 30 mm. Natomiast w stosunku do Qashqaia auto jest co prawda krótsze aż o 184 mm, ale za to węższe tylko o 6 mm, wyższe o 5 mm, a różnica w rozstawie osi to ledwie 10 mm. Ten mierzy 2636 mm i jest większy niż w Qashqaiu pierwszej generacji.
Idąc dalej i oceniając przestrzeń w kabinie, nawet nie ma co się odnosić do poprzedniego Juke'a, który był zwyczajnie samochodem ciasnym. Nowy jest bardzo przestronny, a szczególnie z tyłu, bo to tu najbardziej zaskakuje. Względem większego Qashqaia praktycznie nie poczujecie różnic do momentu, gdy pojawi się trzeci pasażer. Miejsca na nogi jest mnóstwo nawet kiedy z przodu usiądzie wysoka osoba. Jest go nawet więcej na stopy, które spokojnie zmieszczą się pod przednim fotelem.
Bagażnik? Ma 422 litry objętości, czyli o 8 l mniej niż w największej konfiguracji Qashqaia (bez koła zapasowego i systemu Bose). Znacząca różnica pojawi się dopiero po złożeniu siedzeń - oparcia kładą się na płasko.
Moim zdaniem pozycja za kierownicą jest bardziej dopracowana właśnie w Juke'u, którego kokpit przywodzi na myśl sportowe samochody. Jest nieźle wykonany, z przyjemnych jak na tę klasę materiałów, a także czytelny i nowoczesny. Na uwagę zasługują fotele z zintegrowanym zagłówkami, które są standardem dla wszystkich wersji, natomiast w wyższych pojawia się tapicerka ze skóry i Alcantary, system głośników Bose w zagłówkach oraz isofix po stronie pasażera.
Skoro Juke jest niemal tak przestronny jak Qashqai, a w dodatku kierowca siedzi w nim wygodniej, to po co kupować większy i droższy model? Takie pytanie ma nawet sens, ale wtedy, kiedy interesuje was...
...tylko jeden silnik
Niestety, większa gama silników Qashqaia pozwala dopasować auto do własnych preferencji. Do wyboru są po dwa benzynowe i wysokoprężne, a także napęd na cztery koła. W Juke'u możecie wybrać tylko rodzaj skrzyni biegów.
Silnik benzynowy 1.0 DIG-T to na razie jedyny wariant. Rozwija 117 KM mocy i 180 Nm momentu obrotowego. Z funkcją overbosst moment chwilowo dochodzi do 200 Nm. Jeśli chcecie więcej, musicie wybrać inny model.
Generalnie jednostka jest dobrze dopasowana do samochodu. Nie ma mocnego dołu, ale chętnie wkręca się na obroty. Dynamika jest niezła, a zużycie paliwa będzie niskie przy zachowaniu odpowiedniej kultury jazdy. To sprawdzimy jednak dopiero w pełnym teście, ale spodziewam się średniego na poziomie 6,5-7,0 l/100 km.
Standardem jest 6-biegowa skrzynia manualna, natomiast w opcji za 5500 zł jest jeszcze automat. To przekładnia dwusprzęgłowa o 7 przełożeniach, dostępna już także m.in. w Qashqaiu, ale tylko z przednim napędem.Juke napędu na cztery koła nie ma i nic nie zapowiada, by miał go w przyszłości. Ale to nie szkodzi, bo i tak był raczej zbędny. Nie jest to ani model do dynamicznej jazdy, ani do pokonywania bezdroży.
Nowa konstrukcja płyty podłogowej nabrała lekkości, a większe gabaryty nie wpływają negatywnie na jazdę po mieście. Jest to i tak samochód relatywnie nieduży. Za to poprawiła się stabilność, zwłaszcza za sprawą większych kół i szerokich opon.
W aucie, jakie otrzymałem do jazd testowych, były to opony w rozmiarze 225/45 R19 - giganty w porównaniu z poprzednikiem. Dwie najbogatsze wersje wyposażeniowe mają takie w standardzie.
Efekt? Znakomita przyczepność oraz dojrzalsze zachowanie na drodze. Samochód nie jest już tak nijaki jak poprzednik. Resorowanie na hiszpańskich drogach było w porządku, choć stosunkowo niski profil opon nie radzi sobie najlepiej na większych wyrwach w asfalcie. Za to wysoki prześwit pozwala bez stresu pokonywać większe przeszkody.
Nissan Juke jest obficie wyposażonym w systemy wsparcia kierowcy. Standard stanowi m.in. system niekontrolowanej zmiany pasa ruchu, ale jest też cała lista asystentów z układem ProPilot włącznie. Pozwala on po uruchomieniu podróżować jednym pasem ruchu bez większej ingerencji ze strony kierowcy. Auto wymaga jedynie trzymania kierownicy - korekty wykonuje samo. Nie da się jednak zdjąć rąk z kierownicy, bo bardzo wcześnie włącza się ostrzeżenie, a skutkiem braku reakcji jest delikatne hamowanie.
Zobacz na wideo, jak działa ProPilot w nowym Nissanie Juke'u:
9000 zł i 23 KM mniej
Taka jest różnica pomiędzy podstawową wersją Juke'a i Qashqaia. Jeśli nie potrzebujecie więcej mocy i dłuższego nadwozia, to wybór jest moim zdaniem oczywisty. Za 67 900 zł otrzymacie w standardzie klimatyzację, pełną elektrykę szyb i lusterek, diodowe i automatyczne reflektory, radio z bluetooth i wielofunkcyjną kierownicę, a także tempomat, system zapobiegania kolizjom, aktywny system ułatwiający utrzymanie pasa ruchu czy system rozpoznawania znaków. Jak wypada na tle konkurentów?
Za 130-konnego Renaulta Captura zapłacicie 70 900 zł. Auto ma m.in. alufelgi, nawigację czy czujniki parkowania, ale jest uboższy o systemy bezpieczeństwa i nie ma świateł diodowych. Z kolei Skoda Kamiq z silnikiem 115 KM kosztuje 70 650 zł, ma sporo systemów bezpieczeństwa, ale brakuje mu diodowych świateł w podstawie oraz elektrycznie sterowanych szyb z tyłu. Nissan Juke wypada więc na tle konkurentów zupełnie normalnie, nie jest ani za drogi, ani wyjątkowo tani.
Zdjęcia zostały wykonane smartfonem Samsung Galaxy S10