Węzeł A2 (fot. Krzysztof Nalewajko/GDDKiA)

GDDKiA i ekspert krytykują unijny raport o drogach. ETO odpowiada: to dane od poprzedniego polskiego rządu

Mateusz Żuchowski
16 czerwca 2020

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W kwietniu Europejski Trybunał Obrachunkowy zaprezentował sprawozdanie dotyczące budowy i utrzymania dróg, który w krytycznie ocenił działania Polski. Strona polska wykazała nieprawidłowości tej oceny, wskazując na błędne dane. Unijny organ w odpowiedzi na to stwierdził, że dane opisywane teraz jako błędne lata temu podał…poprzedni polski rząd.

Sprawa ma swój początek w drugiej połowie kwietnia, gdy odpowiedzialny za nadzór wydatków UE Europejski Trybunał Obrachunkowy opublikował Raport Specjalny 09/2020. Dotyczył on stanu rozwoju sieci unijnej infrastruktury dróg szybkiego ruchu TEN-T, która w podstawowej formie ma zostać ukończona w latach 2014 – 2030.

Krytyczny w ogólnym wydźwięku raport zawiera mocne opinie pod adresem kilku państw członkowskich, w tym Polski. ETO twierdzi, że państwa Europy Środkowej i Wschodniej pozostają w tyle w budowie dróg. Polska jest tam wskazana jako negatywny przykład kraju, który zmniejsza nakłady na utrzymanie budowanych za unijne pieniądze dróg, co ma doprowadzić w kilkuletniej perspektywie do potrzeby przeprowadzenia poważnych napraw.

Raport sugeruje, że sytuacja na polskich drogach już teraz jest niepokojąca. Według dokumentu aż 40 proc. infrastruktury w kraju wymaga napraw, z czego 14 proc. wymaga niezwłocznego działania. Takie dane stawiają stan naszej sieci dróg w ogonie beneficjentów europejskich funduszy strukturalnych i inwestycyjnych. Wyżej oceniony jest stan dróg między innymi w Bułgarii.

GDDKiA o raporcie: dane mijają się z prawdą

Powyższe tezy, przede wszystkim ta o degradującym się stanie polskich dróg i ich niechybnemu rozkładowi, zostały powtórzone przez wiele polskich mediów. O ustosunkowanie się do zarzutów poprosiłem więc Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz Adriana Furgalskiego, Prezesa Zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych spółki TOR w charakterze niezależnego eksperta.

Obie strony krytycznie odniosły się do wartości merytorycznej unijnego raportu. Rzecznik prasowy GDDKiA dowiódł, że Polska skutecznie realizuje postawione jej cele i odpowiednio wykorzystuje powierzony jej budżet, a dokument buduje fałszywy i niekompletny obraz podejmowanych działań. Miał on wynikać z zawartych w dokumencie ETO błędnych danych w zakresie środków przeznaczanych na utrzymanie dróg.

(fot. GDDKiA)
(fot. GDDKiA)

Z argumentami polskiej strony wróciłem do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Biuro prasowe ETO ustosunkowało się do każdego z podniesionych tematów. Dowiedziałem się, że autorzy gdzie mogli, tam korzystali z możliwie najbardziej aktualnych danych.

Według ETO na tę chwilę Polska wypełniła założenia sieci TEN-T w 75 procentach. To dalej stawia ją poniżej unijnej średniej, która wynosi obecnie 77 proc. Aż dziesięć z blisko trzydziestu krajów objętych tą strategią już w tej chwili jest bliskie 100 proc. realizacji celu. GDDKiA uspokaja, że Polska osiągnie 95 procent wyznaczonego celu w roku 2025, a więc na ukończenie ostatnich 5 proc. będzie miała aż pięć lat.

ETO: dane otrzymaliśmy od polskiego rządu

Najważniejszą osią sporu pozostaje ustalenie faktycznego stanu polskich dróg. Unijny raport wskazuje, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat budżet na utrzymanie dróg w Polsce drastycznie się zmienił. W kolejnych latach miał się on prezentować w następujący sposób:

Krajowe nakłady na utrzymanie dróg wg raportu ETO (w milionach euro)
20072008200920102011201220132014201520162017
15152004234026362679428438383416419517

Wysokie wartości dla lat 2007 – 2011 i nagły spadek po roku 2012 można interpretować dwojako. Opcja 1: osiem lat temu nagle na utrzymanie dróg zaczęliśmy wydawać znacznie mniej, przez co nie poradzimy sobie z utrzymaniem ciągle rozwijanej sieci wysokonakładowych dróg szybkiego ruchu. Opcja 2: przedstawione w raporcie dane za cztery pierwsze lata są niewiarygodne.

Zapytany przeze mnie ekspert i GDDKiA skłaniają się ku drugiej opcji. Adrian Furgalski zauważa, że obecny budżet na utrzymanie dróg w Polsce jest stabilny, nawet z tendencją wzrostową, i w zupełności wystarcza na realizację powierzonych celów. Rzecznik GDDKiA stwierdził, że nie zna źródła danych OECD, na podstawie których ETO stworzył swój raport. Zaznaczył jednak, że dane z lat 2007 – 2011 zdecydowanie odbiegają od danych, którymi dysponuje strona polska.

DK7 Czosnów (fot. GDDKiA)
DK7 Czosnów (fot. GDDKiA)

Na moje pytanie o źródło tych informacji ETO odpowiedział, że te podważane obecnie dane dostał od… polskiego rządu. Unijni przedstawiciele wskazują, że OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) pozyskuje swoje dane z kwestionariuszy, o których wypełnienie prosi swoich członków.

Podane liczby pochodzą więc od administracji pierwszego rządu Donalda Tuska z sejmu szóstej kadencji. Co ciekawe, zmiana metodologii liczenia wydatków nastąpiła w kolejnej kadencji rządu, ale prowadzonej przez tę samą stronę polityczną (w latach 2011 – 2014 nadal rządziła koalicja PO – PSL).

ETO punktuje jednak także obecny obóz rządzący. Na pytanie o źródło informacji na temat krytycznej opinii dotyczącej złego stanu aż 40 procent dróg w Polsce, biuro prasowe Trybunału odpowiedziało, że informację taką w 2018 roku podał im - ponownie - sam polski rząd.

(fot. Krzysztof Nalewajko/GDDKiA)
(fot. Krzysztof Nalewajko/GDDKiA)

Jeśli raport ETO dotyczący budowy dróg TEN-T wykazuje coś jednoznacznie, to tylko fakt, że unijne organy nie są w stanie zebrać wiarygodnych i ujednoliconych danych, które mogłyby zostać wykorzystane do celów porównawczych pomiędzy krajami członkowskimi oraz długofalowego planowania wydatków.

Dobitnie pokazuje to opisywana sytuacja. Unijny raport przedstawia ewidentnie niewiarygodne dane dotyczące zmiany rocznych wydatków na utrzymanie dróg w Polsce. Na tej podstawie Europejski Trybunał Obrachunkowy wyciąga daleko idące wnioski. To niepokojące, bo prowadzą one z kolei do dalszych, konkretnych działań podejmowanych na arenie międzynarodowej przez Komisję Europejską. Ta już zapowiedziała żądanie wobec Polski zwiększenie nakładów na utrzymanie dróg. Tymczasem zwiększanie budżetu w tym zakresie jest zupełnie zbędne.

Wnioski te potwierdza zresztą sam opisywany raport. Dokument zaznacza, że narzędzia Komisji Europejskiej są "niewydajne" i "nie gwarantują jej działania na aktualnych danych". Raport wskazuje także, że różne metodologie pozyskiwanych danych w różnych krajach nie pozwalają też ich porównać w rzetelny sposób. ETO dywaguje, że można było też wprowadzić cele pośrednie, które pozwoliłyby lepiej ocenić realizację planu budowy rozłożonego na aż szesnaście lat.

Biuro prasowe ETO wskazało także, że Komisja Europejska nie na żadnych kompetencji w zakresie decydowania i nadzorowania budżetów na utrzymanie krajowych dróg. Na tym polu może wydawać tylko niewiążące rekomendacje. Może więc polegać tylko na tym, co uda się im dowiedzieć od polskiego rządu lub innych organizacji, którym udało się taką wiedzę pozyskać u tego źródła.

Sytuacja ta pokazuje szeroki problem, bo na podobnych przypadkach oparta jest w wielu miejscach relacja Unii Europejskiej z krajami członkowskimi i to na podstawie takich analiz podejmowane są dalsze decyzje dotyczące miliardowych inwestycji. Gra toczy się więc o bardzo wysoką stawkę, mimo że jej reguły są dalekie od perfekcji.

Jakie byłoby wyjście z tej sytuacji? Obawiam się, że jedynym skutecznym byłoby rozwinięcie zakresu działań i kompetencji organów takich jak Europejski Trybunał Obrachunkowy, tak by nie musiał on bazować na niewłaściwie lub niedbale przygotowanych danych przez zewnętrzne podmioty. To oznaczałoby jednak jeszcze większą biurokrację i dalszy rozwój administracji unijnej, która już teraz jest mocno krytykowana za rozdmuchanie do absurdalnych rozmiarów.

Mateusz ŻuchowskiMateusz Żuchowski
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (21)