Mercedes-Maybach GLS 600: pierwszy kontakt z nowym królem SUV‑ów
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W tej buńczucznej zapowiedzi nie ma krzty przesady. Mercedes długo nie traktował segmentu luksusowych SUV-ów z należytą starannością, ale teraz w końcu ma wszystkie potrzebne składniki, by zająć pozycję lidera: kompetentną bazę i bardzo wystawne (dla niektórych zbyt wystawne) oblicze pełnoprawnego Maybacha.
Gdy kurtyna opada i widzę przed sobą nową luksusową odmianę GLS-a, pierwsze, co przykuwa moją uwagę, to oślepiający błysk chromu. Jest w nim skąpane całe nadwozie oraz wnętrze. Wzorem bardzo dobrze przyjętego w Polsce Mercedesa-Maybacha S650 Cabriolet, z przodu uderza on swoim bogactwem nie tylko na grillu, ale i całym wlocie powietrza umieszczonym pod nim. Nie chcę obrażać stojącego koło mnie twórcy tego projektu, ale mimowolnie zadaję mu pytanie. – Ten samochód serio potrzebuje tyle chromu z przodu?
– Serio – odpowiada. – Wprowadzenie modelu do produkcji poprzedziliśmy rozmowami z naszymi klientami i taki styl podobał się zdecydowanej większości. Do tego stopnia, że póki co nie przewidujemy w ogóle innego wykończenia, na przykład bardziej dyskretnym czarnym lakierem – tłumaczy.
I właściwie na tym opis Mercedesa-Maybacha GLS, kolejnego już modelu z nowej serii Maybachów po analogicznych pochodnych klas S, S Cabriolet i G Landaulet, można zakończyć. Mający debiut na polskim rynku w połowie przyszłego roku model wsparty na największym SUV-ie Mercedesa poszedł szlakiem przetartym przez poprzedników. Wziął zupełnie dobrą, luksusową bazę i stworzył z niej jeszcze bardziej luksusowy, dopieszczony w każdym szczególe cukierek (cukierek, bo ma podobnie błyszczące opakowanie).
Efekt klasy S
W Maybachu GLS znajdziemy więc znane z innych modeli chromowane elementy, charakterystyczne końcówki układu wydechowego, jeszcze trochę chromu i znaczek z dwoma literami M zamieszczony na słupku D. Tutaj jest on o 1/3 większy niż w klasie S, tak by nie zaginął na tym wielkim nadwoziu. I pokryty chromem, naturalnie.
Maybach GLS nie zaskoczył mnie projektem nadwozia, ale silnikiem już tak. Czekałem tu na znane z klasy S arystokratyczne V12. Pomimo oznaczenia GLS 600 tutaj się go nie doczekałem. Przewodzący temu projektowi inżynier widzi moje rozczarowanie i przyznaje, że sam walczyłby wytrwale o obecność V12 pod maską tego modelu gdyby nie trywialny fakt, że się ono tam zwyczajnie nie mieści.
Zamiast niego zespół Maybacha sięgnął po także bardzo ceniony, czterolitrowy silnik V8 M177. Ruch o tyle ciekawy, że do tej pory był on ceniony raczej za doskonałe osiągi gwarantowane w modelach AMG. Tu dalej generuje on godne uznania 558 KM i 730 Nm, ale teraz są one dostarczane w taki sposób, by służyły płynności i komfortowi jazdy. Dość powiedzieć, że wspiera je jeszcze symboliczny silnik elektryczny (22 KM) i instalacja 48V, co czyni z tego modelu pierwszą w historii Maybacha hybrydę.
Zmiany tutaj są większe niż u poprzedników także na innych frontach. Po raz pierwszy wersja Maybach zyskuje inne, dedykowane wzory felg i świateł. W środku (gdy się schylić) można zobaczyć po raz pierwszy od dekad pedały o wzorze innym niż klasyczny lub sportowy. Nawet czcionka oznaczenia silnika na klapie bagażnika jest teraz już Maybacha, a nie Mercedesa.
Pojawiają się tu także zrobione specjalnie dla tego modelu wysuwane progi boczne. Opracowany od zera system pozwala chować w ciągu sekundy masywne listwy pod spodem nadwozia w taki sposób, że nie ogranicza on prześwitu auta. Co ciekawe, spece z Maybacha przy opracowaniu tego projektu wspierali się doświadczeniem kolegów, którzy tworzyli… składany dach do klas SL i SLK. Obydwa systemy działają w oparciu o ten sam mechanizm.
Komfort ponad praktyczność
Stopień dopracowania detali jest właśnie tym czynnikiem, którym Maybach wygrywa ze swoimi rywalami. Nawet jeśli (wbrew wcześniejszym plotkom) wersja ta nie posiada dłuższego rozstawu osi (tu wynosi on 3080 mm – około 4 cm mniej niż w nadal liderującym w tym segmencie Range Roverze LWB), to projektanci i tak znaleźli sposób, by na tylnych fotelach można było tutaj rozłożyć się tak jak w klasie S Lang. W GLS-ie zostały one po prostu… przesunięte do tyłu. Wystarczy parę sekund na takiej rozkładanej do nieprzyzwoicie wygodnej pozycji leżance ze stalowym kieliszkiem szampana w ręku (opcjonalny pakiet producenta za około 15 tys. złotych), by zrozumieć, że to naprawdę topowa klasa S wśród SUV-ów.
Nie wszystkie zmiany poszły jednak w tym kierunku, w którym bym oczekiwał. Dotychczas funkcjonalny bagażnik GLS-a został zmniejszony przez przesunięte do tyłu fotele oraz zamknięcie od góry twardą pokrywą. Znacznie zmniejszyło to szum dochodzący do kabiny od tylnych kół, ale i ograniczyło możliwości wykorzystania tej przestrzeni, która skurczyła się do zaledwie 520 litrów. Szef projektu modelu GLS zupełnie się tym faktem jednak nie przejmuje. Argumentuje, że ten samochód nie jest od tego, by przewozić nim duże bagaże. Chwilę później potwierdza niemniej, że hak holowniczy nadal tutaj jest.
Maybach GLS ma być po prostu klasą S dla krajów, gdzie możliwości wykorzystania lub atrakcyjność limuzyn są ograniczone, czyli na przykład Rosji, Chin, czy Dubaju. Dla Polski też, biorąc pod uwagę dotychczasowy sukces wszystkich kosmicznie drogich, specjalnych wydań terenowych Mercedesów.
Nowy SUV będzie posiadał też znane z klasy S pneumatyczne zawieszenie Airmatic z możliwością upgrade'u do sterowanego elektrycznie zawieszenia E-Active Body Control. Według twórców to najbardziej zaawansowane zawieszenie kiedykolwiek stworzone przez Mercedesa. Aktywnie przygotowuje ono indywidualnie każde koło do niwelowania dziur, które są wychwytywane przez rozbudowany system kamer. Co ciekawe, nowy tryb jazdy Maybach został ustawiony tak, by całe wysiłki tego zawieszenia skupiły się na komforcie osób podróżujących na tylnej kanapie.
Luksusowy bestseller
Czy to wystarczająco wyrafinowane rozwiązanie, by Maybach GLS mógł zaatakować pozycję Rolls-Royce'a Cullinana jako najbardziej luksusowego SUV-a na świecie? Sami specjaliści z Mercedesa twierdzą, że nie. Produkowanego od roku SUV-a Rolls-Royce'a traktują jako model z innego segmentu. A szkoda, bo liczyłem, że reaktywowana cztery lata temu linia Maybachów będzie godnym rywalem uznanej marki z Wielkiej Brytanii, tak jak dwie dekady temu, gdy próbowała jej utrzeć nosa modelami 57 i 62.
Ludzie w Stuttgarcie nie są jednak tym zainteresowani i za swój cel przyjmują topowe odmiany Range Rovera i Bentleya Bentaygę. Choć ceny nie zostały jeszcze ogłoszone, to z moich rozmów z przedstawicielami marki wynika, że Maybach GLS będzie tańszy nie tylko od Bentleya, ale i od Range Rovera SVAutobiograpy (podobnie jak bazowe wersje GLS-a są teraz tańsze od bazowych wersji "dużego Range'a"). Oznacza to, że możemy spodziewać się ceny w granicach 750 000 zł. W realiach tego segmentu to naprawdę przyzwoita wartość.
Na pytanie jak popularna będzie odmiana Maybach w portfolio nowej generacji GLS-a przedstawiciele marki odsyłają mnie do statystyk klasy S. W przypadku flagowej limuzyny Mercedesa wersję Maybach w zeszłym roku wybrał aż co siódmy klient. Prezentowany model będzie co najmniej tak samo popularny. W skali globalnej oznacza to produkcję na poziomie kilkudziesięciu tysięcy rocznie. To znacznie więcej niż notuje którykolwiek z brytyjskich konkurentów. Cóż, wychodzi na to, że ten oślepiający grill przeszkadza mniejszości.