Lee Iacocca - człowiek, któremu zawdzięczamy dwa ważne samochody. Nie tylko Forda Mustanga
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zmarły 2 lipca Lido Anthony "Lee" Iacocca był jedynym w historii prezesem dwóch niezwiązanych ze sobą w żaden sposób koncernów samochodowych. Odnosił niemal wyłącznie sukcesy, a nam dał przynajmniej dwa ważne amerykańskie modele samochodów, które świetnie odnajdują się w Europie. To Ford Mustang i Chrysler Voyager. Na jego karierze jest jednak poważna rysa.
Urodzony 15 października 1924 roku w rodzinie włoskich imigrantów był jednym z tych ludzi, o których można powiedzieć, że sukces mają wpisany w geny. Doskonale radził sobie w szkole i już tam wykazywał aspiracje przywódcze, przewodnicząc w samorządzie szkolnym.
W 1942 roku z wyróżnieniem ukończył uczelnie Allentown High School i Lehigh University w Pensylwanii, które opuścił z tytułem inżyniera, potem w Princeton zdobył tytuł magistra. Poznał zarządzanie produkcją, psychologię, politologię, a nawet chemię w zakresie tworzyw sztucznych. Ta szeroka wiedza otworzyła mu drogę do kariery w Fordzie.
Inżynier w Ford Motor Company
W sierpniu 1946 roku rozpoczął pracę w Fordzie jako inżynier, ale szybko przeniósł się do działu marketingu i sprzedaży, co okazało się strzałem w dziesiątkę. To ona, a nie inżynieria była jego prawdziwą pasją. Jak sam mówił, wolał pracować z ludźmi niż z maszynami.
Jego pierwszym sukcesem była kampania o nazwie „56 for ‘56”. Polegała na sprzedaży wybranych modeli Forda z 1956 roku na takich zasadach, że klient wpłacał 20 proc. zaliczki, odbierał auto, a potem przez trzy lata płacił ratę miesięczną w wysokości 56 dolarów. Dzięki temu okręg Filadelfia, w którym był asystentem kierownika, zyskał status lidera sprzedaży w kraju.
Sam Lee Iacocca przyznał, że odniósł dzięki temu sukces z dnia na dzień. Dostał awans na kierownika okręgu w Waszyngtonie. Cztery lata później, w listopadzie 1960 roku, Iacocca został wybrany na wiceprezesa i mianowany dyrektorem generalnym Ford Division. Pięć lat później został wiceprezesem Forda, w 1967 r. wiceprezesem wykonawczym, a 10 grudnia 1970 r. prezesem Ford Motor Company.
Przez lata brał udział w projektowaniu i wprowadzaniu do sprzedaży tak ważnych modeli jak Ford Mustang, Continental Mark II, Ford Escort. Dzięki niemu należąca do Forda marka Mercury przeżyła odrodzenie, a modele Cougar i Marquis przyniosły jej poważne dochody.
Sukces mógł odnieść także alternatywny dla Escorta tani model Pinto. Stał się on jednak powodem utraty zaufania klientów do marki i do dziś jest wspominany podczas dyskusji o moralności biznesu.
Tani, kosztujący 2000 dolarów, oszczędny oraz prosty samochód trafił do sprzedaży w 1971 roku i stanowił konkurencję dla umacniających się na rynku kompaktowych volkswagenów i toyot. Auto sprzedawało się w setkach tysięcy egzemplarzy i wszystko poszłoby dobrze, gdyby nie śmiertelne wypadki.
Okazało się, że Pinto źle zaprojektowano, bo zbiornik paliwa umieszczono z tyłu i nie był on zbyt wytrzymały. Po uderzeniu w tył Pinto się zapalało, a nawet wybuchało! Niestety, inżynierowie Forda przekalkulowali koszty wprowadzenia poprawek oraz potencjalne ryzyko wypadku i wyszło im, że… nie opłaca się niczego modyfikować. Taniej było rekompensować straty w ramach odszkodowań. Po 27 zgonach w wyniku zapalenia auta wymuszono w 1978 r. zainstalowanie dodatkowych osłon do wyprodukowanych już egzemplarzy, a dwa lata później Ford zaprzestał produkcji Pinto.
Pożegnanie z Fordem i przywitanie z Chryslerem
Rok 1978 był też istotny z innego powodu - Lee Iacocca został wyrzucony przez samego Henry’ego Forda pomimo osiągnięcia przez firmę rekordowego zysku 2 mld dolarów. Nie wynikało to bynajmniej z efektów wprowadzenia modelu Pinto, który jednocześnie stał się symbolem braku zaufania klienta do inżynierów, ale z trwającego wiele lat konfliktu między tymi panami. Po prostu nie mogli się dogadać i w pewnym momencie przelała się czara goryczy.
Jak sam Iacocca mówił o sobie, w Fordzie dowiedział się, jak szybko można wspiąć się na sam szczyt oraz jak brutalnie można z niego spaść. Jednak nie załamał się, a inny amerykański gigant już czekał na niego z otwartymi ramionami.
Chrysler Corporation był wówczas bliski bankructwa, nie pomagały nawet pieniądze Peugeota, który zainwestował w amerykańskiego producenta. Iacocca jako prezes szybko zrestrukturyzował firmę, zatrudnił wielu swoich współpracowników z Forda i postawił ją na nogi.
Samochód, który odniósł sukces, a który nie został wdrożony w Fordzie, to kompaktowy (jak na amerykańskie standardy) van Voyager. Określony jako projekt "mini-max" był rodzinnym, tanim pojazdem oferującym dużą przestrzeń i wysoki poziom komfortu, łatwym w prowadzeniu i ekonomicznym. Co ciekawe, to własnie projekt "mini-max" był jednym z punktów spornych pomiędzy Iacoccą a Henrym Fordem. Ford zwolnił również Hala Sperlicha, który także naciskał na wdrożenie minivana do produkcji.
Chrysler sprzedawał Voyagera jako Dodge’a Caravana od 1984 roku. Ford nie mógł dłużej czekać i odpowiedział modelem Aerostar, ale to Chrysler/Dodge przejęli rynek amerykański jako pionierzy w segmencie minivanów.
Kolejne hity to kompaktowe Dodge Omni i Plymouth/Chrysler Horizon. Auta były sprzedawane także w Europie pod nazwą Sunbeam. Co ciekawe, w rajdowych mistrzostwach świata w 1981 roku model ten pod francuską marką Talbot okazał się najlepszy, co pozwoliło francuzom zdobyć tytuł mistrzowski dla konstruktorów. Tytuł ten jednak nie należał się Chryslerowi lecz Peugeotowi, o czym szerzej napisałem w artykule poniżej.
Chrysler szybko spłacił pożyczki zaciągnięte na poczet ratowania firmy dzięki linii minivanów, kompaktów oraz tanich samochodów z przednim napędem na platformie K-car. Ostatnim modelem, który odniósł sukces, a który miał mocne wsparcie Lee Iacocki, był Jeep Grand Cherokee. Niewiele wcześniej Chrysler przejął Jeepa jako jedną z kilku małych marek.
Tego znanego SUV-a wprowadzono na rynek w 1993 roku, podczas gdy Iacocca przeszedł na emeryturę w 1992. Warto wspomnieć, że po jego odejściu Chrysler znów zaczął "dążyć" do upadłości, pomimo wsparcia w postaci kampanii i promocji marki przez samego Iacoccę. Przy życiu podtrzymywał go koncern Daimlera, ale ostatecznie Chrysler został uratowany przez Fiata i rząd Stanów Zjednoczonych, do czego zresztą Iacocca zachęcał prezydenta Obamę.
Inne działalności na emeryturze
Na emeryturze Chryslera, Lee Iacocca nie siedział bezczynnie. Prowadził lub pomagał prowadzić różne przedsięwzięcia i biznesy. Od restauracji, poprzez branżę gier komputerowych, kasyn, a kończąc w 1999 r. jako szef EV Global Motors – firmy produkującej elektryczne motocykle oraz jako producent oliwy z oliwek od roku 2000.
Prowadził także działania filantropijne, aktywnie działał w życiu publicznym. Po śmierci żony na cukrzycę wspierał chorych i wspomagał badania nad tą chorobą. Działał także politycznie.
Choć Lee Iacocca postawił na nogi Chryslera i zrobił dla tego producenta więcej, a z Fordem się pokłócił, to jednym z ostatnich motoryzacyjnych akcentów, związanych z jego nazwiskiem jest produkt marki Ford.
W 2009 roku wypuszczono limitowany do 45 sztuk model Forda - Mustang Iacocca Silver 45th Anniversary Edition – wydany na 45. rocznicę Mustanga. Pomimo zwolnienia z Forda, producent nie zapomniał, komu zawdzięcza sukces sportowego hitu wszech czasów, a że lubi wydawać jego specjalne wersje, na których można dobrze zarobić, to już inna sprawa. Lee otrzymał pierwszy z 45 egzemplarzy. 10 lat później zmarł.