Jakie auto było najlepsze w 2017 roku? Rozstrzygnięcie plebiscytu na Samochód Roku Wirtualnej Polski
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po godzinach gorących dyskusji, testów i porównań, redakcja Wirtualnej Polski wybrała Samochód Roku 2017. Obok najważniejszej nagrody przyznaliśmy wyróżnienia w dodatkowych kategoriach. Zwycięzcy zostali ogłoszeni podczas VIP Night Poznań Motor Show - najważniejszych targów motoryzacyjnych w kraju.
Do plebiscytu Samochodu Roku Wirtualnej Polski zaprosiliśmy polskich importerów, z których każdy otrzymał możliwość zgłoszenia dwóch kandydatów. Mogły to być wyłącznie nowości, które zadebiutowały na naszym rynku w 2017 roku (jako zupełnie nowe konstrukcje, a nie modernizacje, nowe wersje silnikowe czy pochodne). Tak w ręce redakcji dostało się w sumie aż czterdzieści samochodów, z którymi dokładnie się zapoznaliśmy, przetestowaliśmy je i porównaliśmy na początku lutego.
Modele rywalizowały w następujących kategoriach: samochód na wielką podróż we dwoje, samochód na wielką podróż z rodziną, samochód na wyjazd na narty, torowa rakieta roku, miejski wojownik, najspokojniejsze miejsce na świecie, jak w domu, najlepsza nowa alternatywa dla auta używanego.
Każdy ze zgłoszonych samochodów do plebiscytu Wirtualnej Polski walczył nie tylko w swojej kategorii, ale i o najważniejszą nagrodę – tytuł Samochodu Roku. Zwycięstwo nie zależało jedynie od mocy, ceny czy przyspieszenia.
Jaki powinien być samochód roku? Czy musi on miażdżyć konkurencję pod względem osiągów, zwracać uwagę na drodze, a może być wszechstronnym pojazdem przystępnym cenowo? W redakcji Wirtualnej Polski zwróciliśmy uwagę na każdy z elementów, wybierając auto, które poruszyło motoryzacyjny światek i wybiło się na tle konkurencji.
Rywalizowały ze sobą SUV-y z rozmaitych półek cenowych, nie zabrakło również luksusowych limuzyn, jak i przystępnych aut miejskich. Pomimo nacisku na ekologię zwróciliśmy uwagę na pojazdy z dużymi silnikami, nie zapomnieliśmy o elektrykach, które coraz częściej można zobaczyć na drogach. Zebraliśmy w jednym miejscu wszystkie auta, które zaliczyły swoją rynkową premierę w 2017 roku.
Za najważniejsze auto 2017 roku redakcja Wirtualnej Polski uznała Kię Stinger. Koreańskie GT (czy ktoś uwierzyłby w to jeszcze rok temu?!) zachwyciło nas zarówno osiągami, wykonaniem, możliwościami i radością z jazdy. Topowe wersje z silnikiem V6 pokazały nam swoje możliwości, choć doceniamy również Stingery z dwulitrowymi jednostkami, które łączą ekonomię użytkowania z całkiem niezłymi osiągami.
Kia Stinger nie tylko stanowi jedno z najważniejszych dzieł koreańskiej motoryzacji, ale i zapewnia powiew świeżości na nieco skostniałym rynku zawładniętym przez wszelkiej maści SUV-y i crossovery. Stinger potwierdza, że istnieje rynek dla tego typu samochodów. Co więcej, to ostateczny argument Kii, która jest w stanie rzucić wyzwanie nie tylko Volkswagenowi, ale nawet markom pozycjonującym się w tzw. segmencie premium.
Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy firmie Autlet.pl
Zwycięzców w poszczególnych kategoriach prezentujemy na kolejnych stronach.
Samochód na wielką podróż we dwoje
Od lat samochody są synonimem wolności, a nawet krótkie wyprawy mogą pozwolić na oderwanie się od rzeczywistości. Dla osób pragnących współdzielić chwile beztroski, producenci mają całkiem ciekawe oferty, które nie zawsze ograniczają się wyłącznie do seksownych coupe robiących wrażenie pod ekskluzywnym hotelem.
Taka sytuacja pozwoliła nam wystawić do rywalizacji całkiem szerokie spektrum pojazdów, które sprawdzą się w pokonywaniu długich odcinków, zapewniając również wysoki komfort podróży. Tradycyjne rozwiązania reprezentuje nowy Mercedes Klasy E w wydaniu coupe, który w zależności od koloru może dyskretnie wtopić się w tłum, jak i krzyczeć o rozbuchanym ego właściciela. Mazda stawia na minimalizm i ma do zaoferowania legendarnego roadstera, MX-5, którego czwarta generacja już zaskarbiła sobie uznanie wielu.
BMW z kolei na nowo interpretuje kwestię długich podróży, wystawiając serię 6 GT, która stara się połączyć zalety sporego kombi i coupe. Pretendentem staje się nowa pozycja z Korei – Kia Stinger – która choć jest liftbackiem, oferuje silnik V6 i napęd na cztery koła. Dość nieoczekiwanym zawodnikiem okazuje się Renault Koleos, który podnosi (dosłownie i w przenośni) rangę podróży do relaksującego wydarzenia w iście francuskim stylu.
Redakcyjna debata na temat współczesnej interpretacji Gran Turismo dowiodła, że to Korea rozdaje dziś karty w tym segmencie. Zwycięski Stinger, choć jego nazwa nie utrwaliła się jeszcze w świadomości konsumentów, już jest niezwykle istotnym zawodnikiem. Niska pozycja za kierownicą, odważna stylistyka i przystępna cena pozwalają na nowo odkryć radość dalekich podróży. Zresztą, nie tylko finansowaniem Stinger zyskał nasze uznanie. Choć to auto klasy GT, nie boi się ostrych zakrętów czy mocnych dohamowań, pozwalając sobie na delikatne zarzucenie tyłem przy wyjściu z łuku. Takich aut potrzebujemy.
Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy firmie Autlet.pl
Samochód na wielką podróż z rodziną
Powiększenie rodziny nie musi oznaczać rezygnacji z dalekich podróży przez Europę w pełnym smaku stylu Gran Turismo. Co więcej, taka przygoda wymaga od samochodu jeszcze więcej. Nie tylko musi on prowadzić się tak, jak sportowy pierwowzór i przyciągać wzrok niczym najpiękniejsze włoskie dzieła sztuki. Na wielką podróż z rodziną potrzeba jeszcze sporej ilości miejsca w kabinie i bagażniku czy też jednostki napędowej, której spalanie nie pochłonie całego wakacyjnego budżetu.
W tej kategorii przekrój pojazdów okazał się wyjątkowo ciekawy. Z jednej strony mieliśmy Alfę Romeo Stelvio i Porsche Panamerę Sport Turismo, które są dla producentów ekspansją w segmenty, które wcześniej pozostały przez nich niezagospodarowane. SUV od Alfy? Kombi od Porsche? Było to jeszcze rok temu nie do pomyślenia. Stawkę uzupełniał Opel Insignia Sports Tourer, który nie tylko nazwą nawiązuje do wielkiej wycieczki, ale i dzięki olbrzymim rozmiarom oferuje niespotykaną przestrzeń wewnątrz. Do rywalizacji dołączyła też Dacia Duster, coraz odważniej poczynająca sobie na rynku, jak i Skoda Karoq, która zastąpiła uwielbiany model Yeti.
Okazało się, że pomimo chwilowego uśpienia, Włosi dalej doskonale wiedzą, jak zrobić auto porywające serce, dostarczające sportowych emocji i, co najważniejsze, pozwalające zabrać na pokład sporą gromadkę. Niemal jednogłośnie postanowiliśmy przyznać statuetkę w kategorii Samochodu na Wielką Podróż z Rodziną Alfie Romeo Stelvio. Choć to platforma podniesiona o ponad 20 cm w stosunku do sedana, Alfa pokazała, że nie przeszkadza jej to w zapewnieniu doskonałego prowadzenia.
Lecz nie oznacza to, że w kabinie włoski styl gdzieś umknął. Zegary umieszczono – niemal tradycyjnie – w głębokich tubach, drewno na tunelu środkowym roztacza przyjemny, niemal domowy klimat, a jakość wykonania znacząco odbiega od stereotypowego (i krzywdzącego) wizerunku włoskiej motoryzacji. Obawialiśmy się Stelvio, to wszak pierwszy SUV ze scudetto na masce, oczekiwany przecież już od konceptu Kamal z 2003 roku. Warto było czekać, nawet jeśli nie zdecydujecie się na topową odmianę Quadrifoglio.
Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy firmie Autlet.pl
Samochód na wyjazd na narty
Choć zimy stają się coraz mniej uporczywe, jest kilka dni w roku, kiedy oddalibyśmy wszystko za zwiększony prześwit i napęd na cztery koła. Samochody z tej kategorii dowiozą nas (prawie) wszędzie, a ich wszechstronność nie oznacza rezygnacji z charakteru i stylu.
Najważniejszym sprawdzianem okazuje się właśnie wyjazd na narty. To nie tylko kwestia podniesionego nadwozia i napędu na cztery koła, który znaleźć można nawet w autach miejskich. To również połączenie sporego bagażnika, komfortu pokonywania długich tras kończących się pod wyciągiem oraz dużą dawką pięknych linii, na które można rzucić okiem po całym dniu szusowania.
W tej kategorii rywalizacja okazała się wyjątkowo zacięta, bowiem naprzeciw siebie stanęło 12 aut gotowych na zimowe przygody. Włosi wystawili Alfę Romeo Stelvio, której nazwa nawiązuje do przełęczy górskiej. Szwedzi postawili na Volvo XC60, a Niemcy na jednego z faworytów – BMW X3. Lista obejmowała również charakterystycznego Hyundaia Konę, niemal niepokonanego Jeepa Compassa, piękną Mazdę CX-5, ascetycznie nakreślonego Opla Grandlanda, wyróżniającego się Peugeota 5008, szybkie Porsche Cayenne, jak i Renault Koleosa, Skodę Karoq czy SsangYonga Rextona G4. Uff….
W tej sporej gromadce najwięcej głosów uzyskała Mazda CX-5, która w swoim nowym wydaniu podnosi stylistyczną poprzeczkę jeszcze wyżej. Za pięknym nadwoziem idzie też wysoka jakość wykonania wnętrza oraz spora pojemność kabiny. Nie można też zapomnieć o silnikach z dużą pojemnością, które okazują się zaskakująco oszczędne. Dodajmy do tego system G-Vectoring Control, starający się zwiększyć przyczepność na zakrętach, a okaże się, że Mazda jest idealnym połączeniem stylu, właściwości jezdnych oraz rodzinnego charakteru.
Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy firmie Autlet.pl
Torowa rakieta roku
Nie potrzebujemy ich na co dzień, a kosmiczne osiągi możemy sprawdzić co najwyżej na torze. Są jednak pożądane przez wielu, a producenci nie szczędzą wysiłków, by torowe rakiety były jeszcze szybsze i głośniejsze. Liderem może być, niestety, tylko jedno auto.
Gdy ciężkie baterie i silniki elektryczne nie są niczym niespotykanym w autach sportowych, ostatni rok okazał się wyjątkowo ciekawy w rozwijaniu klasycznych rozwiązań. Oto Mercedes wjeżdża na tor prawdziwym potworem – Klasą E z czterolitrowym V8 generującym miażdżące konkurencję 612 koni. Audi pozostaje wierne swoim ideałom szybkiego kombi, oferując seksowne RS 4 z silnikiem o mocy 450 KM i zaawansowanym napędem na cztery koła.
Nie bez głosu pozostaje też Daleki Wschód, który reprezentowany jest przez budzącą emocje Hondę Civic Type R oraz zupełnie nowego zawodnika spod znaku N. To sportowa dywizja Hyundaia, a i30 to jej pierwsze dzieło, które oprócz 275 KM gwarantuje też głośne eksplozje z układu wydechowego. W naszym werdykcie liczy się jednak nie ten, kto ma najwięcej koni czy też najwydajniejszy napęd. Torowa rakieta rok w idealny sposób łączy wszystkie składniki – moc, wydajne podwozie czy komunikację z kierowcą.
Może dlatego redakcyjna dyskusja mająca wyłonić zwycięzcę w tej kategorii wymagała co najmniej kilku spotkań. Padło wiele ostrych słów, przyjaźnie zostały nadszarpnięte, a inwektywy sypały się na lewo i prawo. W końcu, bo burzliwych naradach, na czele stawki wyjechała Honda Civic Type R.
W przeciwieństwie do Hyundaia i30 N, Hondę można najpierw zobaczyć, a potem usłyszeć. Właśnie stylistyka pozostaje jednym z najciekawszych elementów, które zaskakuje przy każdym spojrzeniu – niezależnie, czy zwrócimy uwagę na trzy końcówki układu wydechowego, czy też gigantyczne skrzydło. Agresywny wygląd odpowiada szokującym możliwościom. Może i silnik ma mniejszą pojemność niż u konkurencji, ale jego elastyczność zdmuchuje przeciwników, a zmiany kolejnych biegów wprawiają kierowcę w stan ekstazy. Podwozie reaguje na polecenia jak skalpel. Przyczepność wydaje się nieograniczona.
Gdy już ochłoniecie po wyczynach na torze okaże się, że Type R sprawdza się też w codziennym użytkowaniu. Nawet, jeśli macie rodzinę. Japończycy rozwijają przepis uniwersalnego auta sportowego od lat, a ta generacja Civica wspięła się na zupełnie nowy poziom.
Samochód przyciągający wzrok na ulicy
Może i oszczędniejsze silniki, i zaawansowane technologie wiodą prym w folderach reklamowych, jednak dalej jedną z najważniejszych kwestii dla klientów jest wygląd. Kupujemy przecież oczami, a producenci z roku na rok decydują się na coraz odważniejsze projekty.
Wygląd stał się tak ważny, że o stylowy czy szokujący design nietrudno nawet wśród przystępnych cenowo crossoverów czy SUV-ów. Tutaj na prowadzenie wysuwa się Citroen C3 Aircross, który oferuje niespotykane dotychczas możliwości personalizacji auta. Odpowiada mu Seat Ibiza, który ostrymi liniami nadaje wyrazu marce.
Niemcy również nie próżnują – spojrzenia przyciąga Volkswagen Arteon, który nadaje gamie polotu, trudno też oderwać wzrok od Audi A8, które wydaje się panować na drodze nie tylko dzięki swoim rozmiarom. W stylistycznych zmaganiach niezwykle mocna okazuje się ekipa ze Wschodu – Honda nadaje nowe znaczenie sedanowi dzięki Civikowi, Kia podbija stawkę agresywnym Stingerem.
Mazda z kolei stawia na wyrazistą czerwień w lekkim optycznie modelu CX-5, Mitsubishi powraca z mocnym uderzeniem w postaci Eclipse Cross, a Nissan zaskakuje elektrycznym Leafem. Finalnie, Toyota wybiega w przyszłość, prezentując kosmicznego Priusa Plug-in.
Nas jednak urzekło wyspiarskie podejście do designu. Nowy Range Rover Velar pokazał, że samochody tej marki nie muszą być kanciaste i ciężkie optycznie. Oto prawdziwa terenówka godna miana Range Rovera łącząca dynamiczne linie z przepychem. 22-calowe felgi wypełniają potężne nadkola, które w żadnym przypadku nie są przerysowane. Odcinający się dach dodaje lekkości konstrukcji. Zdumiewa też przywiązanie do detali – stworzenie chowanych klamek zajęło inżynierom cztery lata. Trudno chyba o lepszy przykład zwrócenia uwagi na małe, lecz istotne elementy.
Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy firmie Autlet.pl
Miejski wojownik
Transport w mieście jeszcze nigdy nie był tak zróżnicowany. Obok taksówek i autobusów przemykają auta "na Uberze", samochody wypożyczone na minuty czy elektryczne skutery odblokowane telefonem. Typowe auto miejskie ma więc znacznie większą konkurencję niż wcześniej.
W dobie aplikacji do zamawiania jedzenia, płacenia za bilety czy nawet umawiania się na randki, auto typowo miejskie wydaje się reliktem przeszłości. Już nie musi być małe, ale powinno mieć masę elektronicznych udogodnień, sensowny sposób finansowania i szerokie możliwości indywidualizacji. Przecież każdy chce wyróżnić się na ulicy – czy to kolorem czy też fikuśnymi obręczami.
W naszym plebiscycie Samochód Roku Wirtualnej Polski kategoria Miejski Wojownik postawiła naprzeciw siebie rozmaite pojazdy. Z jednej strony mieliśmy do wyboru auta, których nazwy od lat kojarzone są z wciskaniem się w ciasne miejsca parkingowe. Chodzi oczywiście o nowego Forda Fiestę, urocze Suzuki Swift czy wyróżniającego się Nissana Micra.
Do rywalizacji stanęły też SUV-y pokroju nowego Volvo XC40, ekscentrycznego Hyundaia Kona, nieco szalonego Volkswagena T-Roca, wysoko aspirującego Seata Arony czy najmniejszego z podniesionych Jaguarów, E-Pace'a. Na ringu pojawiły się też auta, których napęd jednoznacznie wskazuje na przynależność do zakorkowanych ulic – w pełni elektrycznego Smarta ForTwo Electric Drive czy Toyotę Prius w wydaniu plug-in.
Wiemy jednak, że miejskie arterie od dawna zawłaszczone są przez SUV-y, a największą ilość głosów w redakcji zdobyło nowe Volvo XC40. Szwedzi są na fali, a najmniejsze z ich dzieł zrywa z powagą znaną z większych modeli XC60 i XC90. Nie oznacza to, że ostatnie dzieło Volvo jest w jakikolwiek sposób niepoważne – to zupełnie inne spojrzenie na linie starszych braci z domieszką dwukolorowego nadwozia.
Volvo punktowało też w kwestii – co zupełnie nie powinno dziwić – bezpieczeństwa i systemów wspomagania kierowcy. Manewrowanie SUV-em w ciasnych uliczkach to przyjemność, tak jak nawet najzwyklejsze stanie w korku. Wszystko to dzięki projektowi wnętrza, który na początku może nie zwraca szczególnej uwagi, lecz robi wrażenie po bliższym poznaniu. Gigantyczne kieszenie w drzwiach pomieszczą wszelkie drobiazgi, kieszeń na chusteczki uratuje nas przy rozlanej kawie, a haczyki pod ręką pozwolą nie rozstawać się z torbą nawet podczas jazdy.
XC40 oferowane jest też w ramach abonamentu – miesięcznej raty, która pokrywa też koszty ubezpieczenia. Szwedzi zauważyli, że nowoczesna motoryzacja to nie tylko technologie, ale i przystępność dla młodych i dynamicznych.
Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy firmie Autlet.pl
Najspokojniejsze miejsce na świecie
Na samochody można patrzeć godzinami, jednak dopiero wizyta w kabinie pozwala na podjęcie ostatecznej decyzji. Materiały, design i wykończenie wpływają na ostateczną decyzję zakupową. Wybraliśmy wnętrze, które w ciągu ostatniego roku wywarło na nas największe wrażenie.
Setki koni mechanicznych, zdumiewające przyspieszenia czy niespotykane dźwięki spod maski są doskonałym tematem do rozmów, jednak są niczym, jeśli jazda na co dzień jest męcząca. W samochodach odpoczywamy, jemy, robimy makijaż czy śpiewamy na całe gardło. Musimy się więc czuć zrelaksowani, a nie każde auto – a raczej jego wnętrze – daje nam taką możliwość.
Na szczęście są jeszcze samochody, które to potrafią. Niezaprzeczalnie do tej kategorii można zaliczyć Volvo XC60, które pomimo zaawansowania technologicznego potrafi przenieść nas do spokojnej i mroźnej Szwecji. Zaskakuje również nowe Mitsubishi Eclipse Cross, które niemal tradycyjną, bezproblemową eksploatację podnosi na zupełnie nowy poziom dzięki smaczkom technicznym niespotykanym dotychczas w samochodach tej marki. Japończycy nie mogą jednak spać spokojnie, skoro Francuzi w nowym DS7 proponują połacie wysokiej jakości skóry, nastrojowe oświetlenie czy też analogowy zegarek formy B.R.M.
W cyfrowym świecie może i docenimy analogowe rozwiązania, jednak to Audi A8 – wiodące pod względem rozwiązań cyfrowych – jest w stanie zapewnić spokój, jakiego trudno szukać u konkurencji. W kabinie, gdzie kierowca otoczony jest co najmniej trzema ekranami, spokój nie jest towarem deficytowym. Dodając do tego połacie skóry i kilometry kwadratowe drewna, Audi A8 łączy tradycyjne materiały z technologiami przyszłości. Marka z Ingolstadt jako pierwsza postawiła wszystko na cyfryzację i, jak widać, takie zagranie się sprawdziło.
Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy firmie Autlet.pl
Jak w domu
Gdy miasta stają się coraz bardziej zatłoczone, a korki stają się nieodłącznym elementem podróży do pracy, warto zwrócić uwagę na finezyjne wnętrza. Jakby nie patrzeć, to właśnie tutaj spędzamy co najmniej godzinę dziennie, nie tylko manewrując w ciasnych uliczkach, ale i relaksując się po pracy czy też załatwiając sprawy przez telefon.
Dlatego też element, na który wcześniej nie zwracano tyle uwagi staje się coraz ważniejszy przy wyborze auta. Kabiny, które zazwyczaj miały za zadanie być tylko ergonomiczne, stają się teraz dziełami sztuki godnymi wielkich designerów. Bezpłciowe wnętrza to element odchodzący do przeszłości, a producenci wymyślają, sprawdzają, testują i analizują każdy centymetr kwadratowy przestrzeni wewnątrz.
Oczywiście ile samochodów, tyle pomysłów na umilenie życia i przeniesienie nas wprost do relaksującej rzeczywistości. Nissan w nowej Micrze przygotował prawdziwą gratkę dla audiofilów, montując głośniki BOSE nawet w zagłówkach. Jeep Compass może porwać nas swoim utylitarnym stylem, podczas gdy Peugeot 5008 stawia na zdumiewające rozwiązania wyjęte z przyszłości. Seat Arona przyciągnie zainteresowanych klasycznymi rozwiązaniami i zdecydowanymi liniami, a wyżej pozycjonowany Volkswagen Arteon wskakuje w erę cyfryzacji i olbrzymich ekranów robiących wrażenie nawet na osobach zaznajomionych z najnowszymi zdobyczami techniki.
Nasze uznanie zdobył jednak odważny projekt forsowany przez Grupę PSA. Pierwsze eksperymenty Peugeota z rozwiązaniem o nazwie i-cockpit poruszały tradycjonalistów, jednak drugie wcielenie zaprezentowane w SUV-ach 3008 i 5008 wygładziły problemy pierwowzoru. Mała kierownica świetnie leży w dłoniach i dodaje autu zadziorności. Wysoko umieszczone wskazania zegarów nie wymuszają odrywania wzroku od drogi.
Ale nie tylko rozwiązania ergonomiczne zasługują na uwagę. Gdy już ochłoniemy po pierwszym kontakcie, warto zauważyć niespotykane u konkurencji materiały – rewelacyjny materiał rozciągający się na całej szerokości kabiny, przyciski inspirowane rozwiązaniami lotniczymi czy fotele z funkcją masażu, który umili pokonywanie kolejnych kilometrów. Inżynierowie zwrócili uwagę na duże rodziny i zamontowali aż trzy indywidualne fotele w drugim rzędzie. Nawet w trzecim rzędzie jest całkiem wygodnie, a umieszczone tam siedziska można wyjąć i wykorzystać podczas pikniku. Sytuacja jest tym ciekawsza, że koncept wnętrza zaprojektował Polak, Adam Bazydło.
Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy firmie Autlet.pl
Najlepsza alternatywa dla auta używanego
Choć na co dzień marzymy o samochodach, których koszty użytkowania zwalają z nóg, nie odwracamy się od najtańszych pojazdów. Polski rynek motoryzacyjny to przede wszystkim auta używane, ale wystarczy nieco poszukać, by odnaleźć zupełnie nowe cztery kółka za cenę niezłej "używki".
Od kilku lat alternatywą dla auta z drugiej ręki jest Dacia. Jej największy hit – Duster – doczekał się drugiej generacji, w której zgrabnie poprawiono niedoróbki poprzednika i pozostawiono to, za co klienci uwielbiają rumuńskie auto – i nie chodzi wyłącznie o cenę. Potencjał na tym poziomie cenowym dostrzegł również Ford, który przywrócił do życia model Ka, teraz dodając do nomenklatury małego plusika. Również Korea zwietrzyła okazję, wprowadzając do oferty Kii zupełnie nowego SUV-a klasy B o nazwie Stonic.
Warto nadmienić, że byliśmy zaskoczeni jak dobrze wykonane są jedne z najtańszych aut na rynku. Nie ma mowy o niedoróbkach jakościowych, trzaskach czy skrzypieniach. Co więcej, te samochody mogą być całkiem nieźle wyposażone, jeśli tylko możemy sięgnąć głębiej do kieszeni. W niektórych przypadkach mowa nawet o bezkluczykowym dostępie do auta czy całkiem niezłym systemie multimedialnym. Nie wspominamy o sporych felgach czy nawet dwukolorowym malowaniu nadwozia…
Naszymi sercami (jak i portfelami) zawładnęła finalnie Dacia Duster. W nowym wcieleniu auto wydaje się jeszcze bardziej atrakcyjne dla oka, dalej wykorzystuje jednak sprawdzone rozwiązania techniczne (jak np. silniki) poprzednika. Rumuni skupili się na poprawieniu tego, na co najbardziej narzekali klienci, usprawniając wyciszenie czy ergonomię kokpitu. Co najważniejsze, zmianie nie uległa cena. Dacia Duster dalej oferowana jest od 39 900 zł, przez co nie tylko jest najtańszym SUV-em na rynku, ale i jedną z najtańszych ofert w ogóle.
Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy firmie Autlet.pl