Volkswagen Touareg atakuje klasę wyższą. Europa nie jest już priorytetem
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pierwszy pojazd, który można było nazwać samochodem, pojawił się w Europie. Jednak dziś to nie Stary Kontynent wyznacza standardy motoryzacyjne dla całego świata. Potwierdza to premiera Volkswagena Touarega, która miała miejsce w Pekinie. Czy nadchodzi era chromu i tanich dodatków?
Jeszcze kilka miesięcy temu miałem okazję uczestniczyć w światowej premierze pewnego SUV-a klasy średniej w Barcelonie. To tam przylecieli nie tylko dziennikarze z Polski, Francji czy Niemiec. Na miejscu znaleźli się też nieliczni wysłannicy ze Stanów Zjednoczonych i Chin. Wydawało się to logiczne – światowa premiera musi przecież odbywać się w Europie, kolebce motoryzacji i miejscu narodzin najbardziej pożądanych marek na świecie.
Błąd. Teraz Volkswagen – producent bardzo mocno zakorzeniony w Europie – pokazuje jeden ze swoich kluczowych modeli w... Chinach. Światowa premiera Touarega miała miejsce w Pekinie, w zakładach należących do Volkswagena. Na razie mówimy o prezentacji statycznej, gdzie 700 dziennikarzy z Państwa Środka i zaledwie 150 przedstawicieli mediów z Europy miało okazję zobaczyć, dotknąć i zasiąść za kółkiem kolejnej generacji Volkswagena Touarega.
Może to dziwić – co Volkswagen miałby robić w Chinach? – lecz wystarczy spojrzeć na dane, by okazało się, że nieobecność na Dalekim Wschodzie to finansowe samobójstwo. Tutaj wystarczy 9 sekund, by sprzedać Volkswagena. Dzięki temu tylko w grudniu 2017 roku marka z Wolfsburga przekazała tutejszym klientom więcej aut niż na połączonych rynkach Francji i Zjednoczonego Królestwa w ciągu roku.
Chiny to prawdziwe Eldorado – Volkswagen ma tutaj ponad 13 proc. udziału w rynku, a rocznie sprzedaje klientom 3,2 miliona (!) samochodów. To nie tylko samochody pokroju Magotana – przedłużonego Passata – ale przede wszystkim auta typu SUV. W 2012 na całym rynku oferowano zaledwie 61 modeli z tej klasy. W 2017 – już 469.
Obok Touarega pokazano również Tiguana (oczywiście przedłużonego) w wydaniu hybrydy plug-in oraz dwa dodatkowe modele, na razie roboczo nazwane SUV-em klasy średniej i modelem rodzinnym. Na swoją premierę poczekają jeszcze chwilę, choć po rozmowie z ich stylistami wiemy, że nastąpi to już niedługo. Poza tym, przed 2020 rokiem Volkswagen pokaże jeszcze 10 kolejnych SUV-ów.
By zrozumieć, w jakim kierunku podąża światowy rynek motoryzacyjny, należy wiedzieć, czego oczekuje chiński klient. Przede wszystkim liczy się rozmiar – im większe auto, tym lepsze. Gdy Europa zatrzymała się na autach pokroju Audi Q7, Chińczycy wymagają samochodów jeszcze większych. Nieważne, że manewrowanie nimi, chociażby w Pekinie, jest niewykonalne, a miejsc parkingowych w praktyce nie ma. Po drugie – chrom. Niemal każde BMW obok słynnego Hofmeister Kink ma dodatkowe chromowane przedłużenie sięgające klapy. Mercedesy z kolei wyposażone są w dodatkowe chromowane znaczki na słupku C. Lokalne czterokołowe produkty ociekają podobnymi akcentami. Producenci z Państwa Środka nie znają słowa umiar.
Właśnie dlatego Touareg jest teraz dłuższy o 77 mm i szerszy o 44 mm. Obecność chromowanych elementów potężnej osłony chłodnicy (połączonych ze światłami do jazdy dziennej w technologii LED, 128 komórek w każdym reflektorze) nie jest więc kwestią przypadku. Tak jak szerokie nadkola oraz felgi oferowane w rozmiarze nawet 21 cali. Mówiąc wprost – im więcej, tym lepiej. Dlatego też bagażnik ma już 810 litrów (dzięki regulowanej tylnej kanapie). Mniej jest tylko kilogramów – nowy Touareg jest lżejszy o 106 kg od poprzednika. Współdzieli on platformę z Bentleyem Bentaygą czy Porsche Cayenne, lecz jedynym wymiennym elementem pomiędzy nimi jest przednia szyba.
Chiny – tak jak chyba żaden kraj na świecie – stoi pod znakiem smartfonów. 650 milionów internautów z komputerami, 800 milionów użytkowników lokalnej (tzn. z Chin) apki WeChat, z czego połowa korzysta z niej przez 90 minut dziennie. Wystarczy spojrzeć na zatłoczone ulice stolicy, gdzie w jednej ręce trzyma się komórkę, w drugiej manetkę od elektrycznego skutera czy też kierownicę jednego z 20 milionów współdzielonych rowerów. Smartfon nie jest wyłącznie poszerzeniem możliwości komunikacji – to jeden z kolejnych zmysłów. Bez niego nie wypożyczy się nawet wspomnianego roweru.
Nie bez powodu więc specjaliści Volkswagena połączyli 12-calowy ekran zastępujący wcześniej zegary z 15-calowym wyświetlaczem, który pełni główną rolę w kabinie Touarega. System multimedialny ukryty pod taflą szkła jest oczywiście dobrze zaprojektowany, działa płynnie i pozwala na szeroką konfigurację. Co ciekawe, znalazło się tutaj pokrętło do regulacji głośności muzyki, choć np. w poliftowym Golfie już zrezygnowano z niego w topowych wersjach wyposażenia. Wszystko to otoczone jednym, wygiętym kawałkiem jesionu, ciągnącym się przez całą szerokość wnętrza (choć zależy to od pakietu wyposażenia).
W całym tym cyfrowym zgiełku nie można zapomnieć o 4 portach USB, możliwości uruchomienia hotspota (do 8 urządzeń) czy bezprzewodowej ładowarce do telefonu. Nie zabraknie też wyświetlacza HUD, podglądu drogi przed autem w podczerwieni czy chociażby asystenta jazdy w korku z dodatkową ochroną przed zderzeniami bocznymi - zanim nastąpi kontakt z innym pojazdem, Volkswagen już jest doskonale na nie przygotowany dzięki przymknięciu szyb czy zaciśnięciu pasów.
Pomimo nagonki na jednostki wysokoprężne, Touareg będzie na początku oferowany z zasilanymi olejem napędowym silnikami V6 o pojemności 3 litrów. Będą one oferowały 231 i 286 KM. Dopiero później – na jesieni - w ofercie znajdzie się benzynowy motor produkujący 340 KM. Największy diesel będzie miał 4 litry i 8 cylindrów. W dobie odwracania się od oleju napędowego to odważny krok.
Ale! Rynek Państwa Środka to tylko silniki benzynowe lub elektryczne. Volkswagen nie sprzedał tutaj więcej niż 1000 egzemplarzy aut z silnikiem Diesla przez ponad 30 lat obecności na rynku. Dlatego marka z Wolfsburga będzie oferować w Chinach hybrydę plug-in o mocy 367 KM. Dzięki elektrycznemu motorowi będzie można zaoferować więcej niutonometrów w dolnym zakresie obrotów, jak i całkiem rozsądne zużycie paliwa podczas jazdy poza miastem. Ten układ napędowy trafi również do Europy. Kiedy? Tego jeszcze nie wiadomo. Priorytetem są Chiny, gdzie Tesla w ogóle nie dziwi, a elektryczne BYD-y lokalnej produkcji przejeżdżają bezszelestnie głośne ulice Pekinu.
Touareg – wbrew pozorom – nie stanie się jednak wyłącznie bulwarowym samochodem. Z topową jednostką pod maską będzie miał aż 900 Nm, a seryjnie wyposażony jest w stały napęd na cztery koła z samoblokującym się centralnym mechanizmem różnicowym. Na przednią oś jest w stanie dostarczyć 70 proc. siły napędowej, na tył aż 80 proc. Co więcej, opcjonalnie dostępny będzie pakiet offroad, który dodaje nam dwa zaczepy do holowania, zbiornik paliwa powiększony do 90 litrów, osłony podwozia, akumulatora i baku.
Wolicie zakręty niż taplanie się w błocie? Proszę bardzo – Volkswagen Touareg ma aluminiowe elementy zawieszenia, elektrycznie sterowane amortyzatory, ba, nawet stabilizatory są regulowane elektromechanicznie, dzięki czemu nie ma mowy o przechyłach auta. Wszystko to dzięki instalacji 48V. Nie zapomnijmy też o funkcji obniżenia Touarega.
Możliwości tego auta zaskakują, biorąc pod uwagę, że Volkswagen ma w ofercie najtańszego SUV-a tej klasy (obok Porsche Cayenne, Lamborghini Urusa czy Bentleya Bentaygi). Nie jest niespodzianką za to elektroniczny kierunek rozwoju auta. Volkswagen, mając 13 proc. udziału w rynku chińskim, nie może postąpić inaczej, tylko przystosować się do wymagań klienta, a te są jakże odmienne od naszych. Podczas gdy w Europie przeciętny właściciel takiego SUV-a ma 55 lat, w Chinach pozwala sobie na zakup Touarega już w wieku 41 lat. W Europie tylko 31 proc. jego kierowców ma małe dzieci. W Państwie Środka aż 65 proc.
Zatem, czy będąc producentem aut, przygotujesz model na rynek europejski czy dalekowschodni? No właśnie.