Bugatti śledzi wszystkie Chirony na świecie. Na wypadek, gdyby któryś złapał gumę
Masz bugatti chirona, który kosztował ponad 10 milionów złotych. Z takim autem nie chcesz się przejmować, czy masz odpowiednie ciśnienie w oponach. Spokojnie, Bugatti świetnie o tym wie i jest na to przygotowane.
17.04.2018 | aktual.: 01.10.2022 18:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Standardowo Chiron wyjeżdża z francuskiej fabryki wyposażony w ponad 10 tys. czujników. Mała skrzynka o wymiarach 14 cm na 5 cm na 10 cm zbiera dane z tych mierników a następnie je analizuje. Jeśli wykryje, że któryś z nich informuje o problemie z 8-litrowym silnikiem, dwusprzęgłową skrzynią biegów czy w zasadzie z czymkolwiek w samochodzie, gdzieś na świecie przychodzi wiadomość tekstowa.
Odbiera ją nie właściciel auta, a jeden z trzech "fruwających doktorów", jak Bugatti ich nazywa. To specjalny zespół techników, którzy przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu czuwają, by wszystkie chirony funkcjonowały, jak należy. Jeśli któreś z aut zgłosi się do nich z awarią, momentalnie skontaktują się z właścicielem samochodu, by zaproponować rozwiązanie. Jeśli sytuacja tego wymaga, inżynier popędzi na lotnisko, by jak najprędzej znaleźć się przy pojeździe.
Dla niektórych to może brzmieć przerażająco, dlatego Bugatti pozwala za darmo zrezygnować z telemetrii. Jednak każdy, kto zaufa producentowi, będzie mógł się chwalić, że jego auto ma technologię rodem z Formuły 1. Wiecie, tak gdyby sam fakt jeżdżenia chironem nie był wystarczającym powodem do popisywania się.