Test: BMW 440i Gran Coupe xDrive ma swoje lata, ale łączy dwa światy jak nic innego
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
BMW Serii 4, jakie znamy, wkrótce odejdzie w zapomnienie. Następca już został zaprezentowany, a wraz z nim wielkie nerki i karta dostępu do cyfrowego świata. A to oznacza, że mamy ostatnią okazję na zakup "czwórki" w starym wydaniu. Tylko czy ciągle dobrym?
BMW 440i Gran Coupe xDrive - test
Możecie ich nie lubić, możecie je wyśmiewać, ale to i tak nic nie da. Wielkie nerki zadomowiły się na dobre w autach BMW i nic nie wskazuje na to, by miały stamtąd znikać. W nowej Serii 4 są one już tak duże, że zachodzą one nawet pod tablicę rejestracyjną. Jednak to nie wszystkie zmiany, na które w ostatnich czasach zdecydowała się marka z Monachium.
Nie da się uciec od faktu, że nowe auta tego producenta są coraz bardziej cyfrowe. Dość powiedzieć, że premiera Serii 5 po liftingu skupiała się na dwóch aspektach: ekologii i komunikacji ze światem zewnętrznym. Na internetowej konferencji opowiadano o nowym tempomacie adaptacyjnym i o tym, jak to nowa "piątka" potrafi uczyć się zachowań kierowcy.
Przeczytaj test nowego BMW Serii 3
To inne podejście widać też w kokpitach najnowszych modeli. Miejsce klasycznych, analogowych zegarów zastępuje wyświetlacz z wymyślnymi grafikami. Z wnętrza znikają pokrętła, a producent zachęca do kontrolowania wybranych elementów gestami. Zakręć ręką w powietrzu, a system zwiększy głośność muzyki. Jestem gadżeciarzem, więc jeżdżąc nową "trójką", używałem tego cały czas. Wiem jednak, że wielu fanów BMW na wszystko to patrzy nieprzychylnym wzrokiem.
Na ten moment w salonach BMW można kupić trzy modele, które z powyższym nie mają nic wspólnego i które można określić jako samochody zrobione według starej szkoły. Dwudrzwiową wersję Serii 2 oraz Serię 4 w odmianach Gran Coupe oraz Cabrio. Na miejsce tych dwóch ostatnich wkrótce pojawi następca, dlatego sprawdziłem, jak w obecnych czasach radzi sobie dotychczasowe 440i xDrive Gran Coupe.
Dobry design się nie starzeje
Patrząc na Serię 4, łatwo zapomnieć, że auto to zadebiutowało aż 7 lat temu (wersja Gran Coupe pojawiła się rok później). Nie powiedziałbym jednak, że auto wygląda świeżo. Klasyczna linia i nadwozie pozbawione zbędnych dodatków, za to odziane w elementy tak charakterystyczne dla bawarskiego producenta, dają poczucie elegancji i atrakcyjności. Najlepszym na to dowodem jest to, jak skromny był lifting w 2018 roku, gdy BMW odświeżało model. Wystarczyło wprowadzić drobne poprawki do reflektorów i zderzaków.
Otwórz drzwi z szybami pozbawionymi ramek, a zobaczysz kokpit, który wygląda znajomy dla każdego, kto miał do czynienia z autami z Monachium. Mięsista kierownica, świetne materiały, uporządkowany kokpit, który mógłby posłużyć za przykład do książki o ergonomii i to towarzyszące "beemkom" od lat pomarańczowe podświetlenie pokazują, że Niemcy wiedzą, za co klienci cenią ich samochody. Dla niektórych wnętrze to może trącić myszką, ale mi w pełni pasuje i powiem więcej - miejscami jest lepsze od tego, co prawdopodobnie pojawi się w następcy.
Dwudrzwiowa Seria 4 dostała bowiem ten sam projekt kokpitu, który pojawił się w nowej Serii 3. Jest nowoczesny, minimalistyczny i niewątpliwie ładny, ale jedną wadę – bardzo malutki panel obsługi klimatyzacji. Zmiana temperatury wymaga grzebania w drobnych przyciskach, co jest wygodniejsze od coraz popularniejszych ekranów, ale ciągle nie tak przyjemne jak pokrętło. Wiecie, gdzie znajdziecie klasyczny panel z pokrętłami? Tak jest, w ciągle oferowanej Serii 4 Gran Coupe.
Nie oznacza to, że nie ma tu wad. Jedną z nowości we wnętrzu, którą przyniósł wspomniany lifting, jest wyświetlacz zamiast zegarów. Jego interfejs jest szalenie czytelny, ponieważ jest wierną kopią analogowego rozwiązania z poprzednika. Czy nie lepiej było więc zostawić tradycyjne zegary? BMW nie daje możliwości zmiany pokazywanych informacji, więc pojawienie się tam ekranu nie ma żadnego praktycznego uzasadnienia.
"Czwórka" zaskoczyła mnie praktycznością. Co prawda opadająca linia dachu wymusi na wyższych pasażerach tylnej kanapy podróżowanie ze schyloną głową, ale poza tym miejsca w aucie jest naprawdę sporo. Nie można nie docenić też 480-litrowego kufra. Choć BMW nazywa auto określeniem "Gran Coupe", jest to po prostu liftback, więc klapa bagażnika otwiera się razem z tylną szybą, przez co dostęp do niego jest znacznie wygodniejszy niż w przypadku tradycyjnego sedana.
Gran Turismo w swoim najlepszym wydaniu
Pod maską testowanego egzemplarza pracowała topowa jednostka dla czterodrzwiowej Serii 4. To genialny silnik B58, czyli rzędowa "szóstka" o pojemności 3 litrów, która w tym wydaniu generuje 326 KM i 450 Nm. Napęd jest przekazywany na wszystkie koła za pośrednictwem 8-stopniowej skrzyni automatycznej ZF. Sprint do setki w tym rodzinnym aucie trwa zaledwie 5 sekund, a prędkość maksymalna została ograniczona do 250 km/h.
Tyle teorii, czas na praktykę. Przyznam, że patrząc na specyfikację tego auta, spodziewałem się bardziej przystępnego M4 – samochodu, który kosztuje mniej, jest łatwiejszy w prowadzeniu, a jednocześnie bardziej praktyczny, ale oferuje równie świetne wrażenia z jazdy. Nic bardziej mylnego. To zupełnie różne światy, o czym przekonałem się nie podczas dynamicznego pokonywania zakrętów, a dojeżdżając do pracy.
O ile M4 jest autem bardzo narwanym, wiecznie gotowym do działania, głośnym i – nie będę bał się tego powiedzieć – brutalnym, to 440i na co dzień jest potulnym barankiem. A nawet pójdę o krok dalej. Ono trochę rozczarowuje. Po BMW spodziewam się precyzyjnego jak skalpel układu kierowniczego, tymczasem Seria 4 w trybie komfortowym prowadzi się gładko, delikatnie i trochę sztucznie. Silnik pracuje delikatnie, cicho. Mocniejsze dociśnięcie pedału gazu sprawia, że sześć cylindrów przypomina o swojej obecności, ale robi to w sposób delikatny.
Takie ustawienia sprawdzają się idealnie, gdy ruszamy "czwórką" w długą trasę. To tam będzie można odkryć świetnie wyciszone wnętrze, a trzylitrowy motor zaskoczy zapotrzebowaniem na paliwo. Bez problemu udało mi się uzyskać wynik niewiele przekraczający 8 l/100 km, co przy takich osiągach jest świetnym rezultatem. Jedyne, co może przeszkadzać w pożeraniu kolejnych kilometrów, to dość twarde zawieszenie w wersji z pakietem M Performance. Na porządnych autostradach nie powinno to być problemem, ale zjazd na drogi gorszej jakości może nie należeć do przyjemnych.
Dopiero wtedy rozumiesz, że opcjonalne dodatki z włókna węglowego (jak splitter czy spojler) w zupełności pasują do tego samochodu. W każdy zakręt wjeżdżasz z wielkim bananem na twarzy, a napęd xDrive - który co prawda faworyzuje tylną oś - dba, byś wyszedł z niego w optymalny sposób. Choć silnik jest turbodoładowany, to zastosowanie turbiny Twin Scroll sprawia, że reakcja na pedał gazu jest praktycznie natychmiastowa. Wisienką na tym torcie emocji jest skrzynia biegów. Zawsze podrzuca ci to przełożenie, którego akurat potrzebujesz.
Mariaż klasyki i elektroniki
Znalezienie dzisiaj auta, które dzięki trybom jazdy potrafi łączyć dwa światy, nie jest trudne. Nie przypominam sobie jednak drugiego modelu, w którym te dwa skrajne oblicza są tak odmienne. Jednocześnie przecież tego właśnie oczekujemy od takich samochodów, prawda? Czterodrzwiowe coupe powstały właśnie po to, by łączyć wygodę z osiągami. Po tym względem wiek Serii 4 w żaden sposób nie przeszkadza jej w rywalizowaniu z nowszymi od siebie, a nawet przewyższaniu ich.
Pozostaje pytanie, czy ten balans nie zostanie zachwiany, gdy pojawi się następca. Tego nie wiem. Po doświadczeniach z nową "Trójką" obstawiałbym, że tak się nie stanie, lecz nie zmienia to faktu, że auto i tak czekają poważne zmiany. Bez wątpienia kolejna Seria 4 Gran Coupe stanie się bardziej cyfrowa oraz dostanie nadwozie zaprojektowane według nowych zasad panujących w Monachium. Dla wszystkich, którzy wolą postawić na bardziej klasyczne rozwiązania, to może być ostatnia szansa na zamówienie obecnego modelu. Ceny zaczynają się od 172 900 zł, choć za 440i trzeba wydać prawie 100 tys. zł więcej.
- zgranie łączy cechy samochodu sportowego z wygodnym Gran Turismo
- ergonomiczny kokpit
- praktyczne nadwozie
- świetny silnik
- fantastyczny napęd na cztery koła
- nieprzemyślane cyfrowe zegary
- zużycie paliwa w mieście
- brak cyfrowych rozwiązań z nowszych modeli marki
Pojemność silnika | 2998 cm³ | |
---|---|---|
Rodzaj paliwa | Benzyna | |
Moc maksymalna: | 326 KM (240 kW) przy 5500 obr/min | |
Moment maksymalny: | 450 Nm przy 1380-5000 obr/min | |
Pojemność bagażnika: | 480 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 5 s | |
Prędkość maksymalna: | 250 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 9,1 l/100 km | 16,2 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 5,5 l/100 km | 8,2 l/100 km |