Aston Martin Vanquish S doczekał się otwartej wersji
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy kilka miesięcy temu Aston Martin prezentował Vanquisha S, byłem niemal pewien, że to ostatnie wydanie obecnej generacji tego modelu. Jak się jednak okazuje, Brytyjczycy mają jeszcze asa w rękawie, jakim jest otwarta wersja Volante.
Z pewnością umili ona oczekiwanie na następcę, który zgodnie z planem, zadebiutuje w 2018 roku. Trzeba jednak przyznać, że aktualny wariant, mimo upływu lat nadal ma się świetnie. Szczególnie w odmianie Volante, która będzie jedną z gwiazd zbliżającego się, marcowego salonu w Genewie. Choć do debiutu zostało jeszcze trochę czasu, Aston Martin już dziś pochwalił się fotografiami i wstępną specyfikacją techniczną.
Vanquish S Volante zasadniczo jest niczym innym, jak otwartym odpowiednikiem Vanquisha S z nadwoziem coupe. Inżynierowie zapewne dołożyli starań, mających na celu zachowanie sztywności nadwozia, godnej pojazdu sportowego. Wiąże się to z delikatnym wzrostem masy i nieznacznym pogorszeniem osiągów. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że pod maską drzemie potężne, wolnossące V12, raczej nie mamy się czym martwić.
Nie ma już wielu podobnych aut. Duży kabriolet, idealnie łączący luksus i elegancję ze sportowymi emocjami, a pod maską legendarny i niezwykle rzadki jak na dzisiejsze standardy, silnik V12 bez doładowania. W europejskiej specyfikacji generuje on równe 600 KM. Na pozostałych rynkach będzie to 585 KM. Tak czy inaczej, całkiem nieźle.
Ten wspaniały silnik, współpracujący z 8-biegową przekładnią automatyczną, przekazującą napęd na tylne koła, pozwala osiągać setkę w zaledwie 3,5 sekundy i rozpędzać się do 330 km/h. Wiatr we włosach gwarantowany. Osiągi robią wrażenie, tym bardziej, że auto waży 1739 kg. Mimo niemałej masy, udało się osiągnąć niemalże idealne wyważenie. Rozkład mas pomiędzy przednią, a tylną osią wynosi 51/49, co powinno zaowocować niezłym prowadzeniem. Dodatkową pomoc stanowi aerodynamika. Brytyjscy inżynierowie zadbali o dyskretne, lecz skuteczne ospojlerowanie z włókna węglowego.
Jakby tego było mało, szlachetny kabriolet kusi wysmakowanym i świetnie wyposażonym wnętrzem oraz niezłymi możliwościami konfiguracji. Klienci będą mieli do wyboru kilka opcji wykończenia wnętrza, więcej niż 5 lakierów nadwozia i cztery wzory felg. Niestety wszystko ma swoją cenę. Coupe kosztuje 312 950 dolarów, co stanowi równowartość nieco ponad 1,3 mln złotych. Wydanie otwarte będzie zapewne jeszcze droższe.