Żywioł, walka i wyścig z czasem. Volvo Gdynia Sailing Days i nasza misja w nowym XC60
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Żadne szanujące się regaty nie mogą odbyć się bez udziału marki Volvo. Temu zdaniu nadaliśmy nowe znaczenie, przybywając na doroczne święto żeglarstwa w Gdyni ze specjalnym zadaniem. Do jego wykonania dostaliśmy nowe Volvo XC60.
Choć może wydawać się to sprzeczne z intuicją, we krwi każdego człowieka tkwi potrzeba wielkich wyzwań. Dopiero, gdy poświęci się on czemuś w całości i postawi wszystko na jedną kartę, nie mając gwarancji, że mu się uda – czuje się spełniony. Mało gdzie fakt ten jest unaoczniony w tak dramatyczny sposób, jak podczas regat Volvo Ocean Race – o tyle fascynujących, co przerażających zawodach, trwających dziewięć miesięcy, przez które kilkadziesiąt załóg z elity żeglarstwa mierzy się z liczącą ponad 80 000 km trasą dookoła świata.
Obecność Volvo w tej nazwie jest jak najbardziej nieprzypadkowa. Wśród producentów premium brylujących w segmencie SUV, szwedzka marka zachowuje swoją szczególną pozycję ulokowaną gdzieś trochę obok głównego nurtu, woląc robić rzeczy po swojemu i nie ulegać chwilowym modom. Wielkie wyzwania są także w jej skandynawskim DNA, co czyni ją idealnym kandydatem do tworzenia samochodów, z którymi najchętniej wybralibyśmy się w nieznane. Kto, jak nie Volvo, potrafi zrobić SUV-a, który będzie czymś więcej niż tylko zwykłym kombi. Partnerstwo tej marki z najbardziej fascynującymi regatami świata wydaje się więc logicznym następstwem tych okoliczności. Nie dziwi zarówno tak błyskotliwy sukces specjalnej edycji modeli Volvo Ocean Race, które od lat regularnie pojawiają się na polskim rynku, jak również samych, legendarnych regat.
Nazwa szwedzkiego producenta pojawia się jednak już po raz piąty także na innym, dużo bliższym nam wydarzeniu: Volvo Gdynia Sailing Days. Bliższym tak w sensie geograficznym, jak i samej łatwości obserwowania rywalizacji. O ile nie sposób obserwować Ocean Race inaczej niż na ekranach telewizorów (a i wiele innych regat także w Europie wymaga od widzów znacznego poświęcenia w dotarciu do areny zmagań), nasze gdyńskie zawody mają nad innymi niesamowitą przewagę doskonałej ekspozycji przed oczami tysięcy widzów zgromadzonych na trójmiejskiej plaży, Bulwarze Nadmorskim i punkcie widokowym na Kamiennej Górze. Jest na co patrzeć: Volvo Gdynia Sailing Days to jedne z najbardziej prestiżowych i emocjonujących regat w tej części świata.
W tym roku przez trzy tygodnie przez gdyńską marinę przewinęło się w sumie ponad 1000 żeglarzy z 34 krajów, którzy rywalizowali ze sobą w 21 klasach regatowych. W ostatnich latach wydarzenie to systematycznie rozrastało się, by z dużych regat stać się już prawdziwym festiwalem żeglarstwa w każdej formie, od windsurfingu po katamarany.
Czarny koń zawodów
Choć Gdynia Sailing Days odbywają się na stosunkowo spokojnych wodach i stanowią rozrywkę dla całej rodziny, to dalej zawody, do których tak profesjonaliści, jak i amatorzy przygotowują się miesiącami, by na wodach Bałtyku dać z siebie maksimum. Tu wszystko może się zdarzyć, włącznie z tragediami kontuzji i uszkodzenia sprzętu. Gdy dostajemy misję przewiezienia zapasowego żagla z Warszawy do Gdyni, walka przenosi się z morskich wód na asfalt.
Do realizacji takiego zadania mogliśmy wybrać tylko Volvo, a najlepiej – nowe XC60 w najmocniejszej obecnie, benzynowej odmianie T6, o zarezerwowanej jeszcze niedawno dla samochodów stricte sportowych mocy 320 KM. Osiągana z pomocą turbosprężarki i kompresora z dwulitrowej, rzędowej czwórki, przez większość czasu drzemie spokojnie, przez co samochód zachowuje przystępny i komfortowy charakter. Gdy jednak trzeba, budzi w nim prawdziwy żywioł. Dziś jednak osiągane przez XC60 5,9 sekundy przyspieszenia do 100 km/h oraz 230 km/h prędkości maksymalnej nie miałoby znaczenia, gdyby nie było połączone z godnymi prawdziwego, wielofunkcyjnego SUV-a zdolnościami przewozowymi. Spakowany w pokrowiec wielki żagiel można zgiąć w pół, ale dalej jest to wtedy gigantyczna tuba o długości przeszło dwóch metrów. Po złożeniu jednego z tylnych oparć, nasz specjalny pakunek mieści się jednak bez żadnego problemu, zostawiając jeszcze sporo miejsca na bagaże. Czy naprawdę ktoś potrzebuje większego samochodu?
Drogowa żegluga
Nawet jeśli Warszawę z Bałtykiem łączy już autostrada, wyprawa tym szlakiem jest zawsze trochę jak wypłynięcie w nieznane wody. XC60 ze wszystkimi z wyzwań radzi sobie jednak z wielką swobodą. Przerzedzający się czasem ruch pozwala wykorzystać zaskakująco wielki zapas elastyczności silnika, nadrabiając czas stracony w momentach, gdy liczba samochodów na lewym pasie nie pozwala osiągać trzycyfrowych prędkości. Gdy tempo znów spada, ośmiobiegowa skrzynia mądrze wykorzystuje tę okazję do ograniczenia zużycia paliwa i ukojenia nerwów kierowcy cichą pracą silnika przy niskich obrotach. Choć większość klientów w Polsce bez zastanowienia będzie sięgała przy zakupie XC60 po silniki wysokoprężne, warto zastanowić się nad wariantami benzynowymi, które pasują do charakteru tego modelu. Bardzo kusi też opcja zawieszenia pneumatycznego, które gwarantuje komfort izolacji znany już stricte z klasy wyższej. Trzymając się żeglarskiej analogii – tu po prostu płynie się nad drogą…
W osiąganiu klimatu "jachtu na drogę", kluczowe znaczenie ma także wnętrze XC60, które jest bardzo eleganckim, wygodnym miejscem do spędzania czasu. Po modelach z serii 90, to kolejny z imponująco wykonanych projektów autorstwa Robina Page’a, który został przez Szwedów podkupiony z Bentleya. Brytyjczyk powtórzył tutaj trik osiągnięcia bardzo luksusowego wrażenia unikającego tej niemieckiej technokratyczności, czy wręcz wulgarności, która nie wszystkim podchodzi do gustu, a która dominuje u praktycznie wszystkich z konkurentów tego modelu. XC60 zastępuje to niewymuszoną elegancją w bardzo szwedzkim klimacie – od prostych, pragmatycznych linii skandynawskiego wzornictwa, po przemycone tu i ówdzie flagi ojczyzny. Wraz z serią 90 nowe XC60 daje już jasny przekaz, czym Volvo nowej ery chce być i czym szwedzkie samochody mają się wyróżniać – choć kompaktowy SUV kreuje swoją własną osobowość poprzez bardziej muskularne kształty nadwozia i sportowe proporcje z dużą maską i przesuniętą w tył kabiną.
Bezpośrednio z większych modeli dostaje w schedzie nie tylko wrodzoną elegancję, ale i zaawansowane systemy bezpieczeństwa. Volvo już dawno w końcu zrobiło z nich swoją specjalizację i tkwią one w tożsamości marki tak głęboko, że zatrudnieni przez markę inżynierowie traktują swoją pracę jak działalność misyjną. Przyjemna jest jednak świadomość, że wszystkie te czujniki i autonomizujące jazdę systemy przydają się nie tylko, gdy rzeczy przybierają naprawdę zły obrót, ale także podczas codziennych sytuacji, odciążając kierowcę. Już bez dopłaty, każdy egzemplarz XC60 będzie wspomagał kierowcę w hamowaniu w nagłych sytuacjach, sam utrzyma swój pas ruchu, rozpozna znaki, a nawet rozróżni pieszych od rowerzystów i przebiegających zwierząt, w każdej sytuacji mając przewidziany oddzielny scenariusz reakcji. Co więcej, za dopłatą będzie nawet w stanie całkiem wyręczyć kierowcę w jeździe w korku, przejmując od niego dowodzenie nie tylko nad pedałami, ale i kierownicą. W przypadku naszej podróży przeładowaną autostradą A1 to akurat wyjątkowo przydatna innowacja…
Dobijamy do portu
Nawet jeśli w kategoriach żeglarskich była to bardziej droga pod wiatr niż z wiatrem, XC60 miało w takich warunkach szansę do zaprezentowania się z najlepszej strony. To kolejny imponujący pod względem jakości, bardzo dojrzały projekt od przeżywającej teraz wielki renesans szwedzkiej marki. W gdyńskiej marinie naszą misję kończymy sukcesem. Żagiel dostarczamy zgodnie z umową. Wprost na pokład wyciągniętego chwilowo z wody regatowego jachtu.
Jednak nie opuszczamy jeszcze tego miejsca. Dzięki dużemu zaangażowaniu polskiego importera Volvo w Gdynia Sailing Days, w okolicach Skweru Kościuszki przez cały okres trwania zmagań żeglarskich możemy dobrze się bawić, nawet nie będąc fanami sportów wodnych. Obok warsztatów kulinarnych i festiwalu filmów żeglarskich, jak co roku, Volvo przyczyniło się też do powstania Fika Cafe, gdzie serwowana jest najprawdziwsza szwedzka kawa. Świadczy o tym sama nazwa kawiarni – odnajdźcie jej genezę by przekonać się, że wcale nie ma takich grzecznych korzeni… My chętnie się jej napijemy. Volvo Gdynia Sailing Days na pewno jest więc wydarzeniem, na które warto przyjechać w przyszłym roku, a w idealnym scenariuszu – zrobić to w XC60, niezależnie od tego, jak będzie wyglądała wasza misja specjalna…
Artykuł powstał we współpracy z marką Volvo