Zawodnik sumo, wybita ściana i mnóstwo kurzu. Nowy sezon „Top Gear” zapowiada się świetnie
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poza tym mamy rallycross, latający samochód, tańczącego Rory'ego Reida, Stiga za kierownicą traktora, a Matt LeBlanc mówi "yahoo!". To wszystko w bliżej nieokreślonej przyszłości, ponieważ BBC nie zdradza daty premiery sezonu numer 25.
Jak zwykle, nie zabranie też najbardziej pożądanych aut na świecie. Po kolei, na 60-sekundowym klipie widać BMW M5, Kię Stinger, Chevroleta Camaro, McLarena 720S, Hondę Civic Type R, Lexusa LC i trzy auta z V8, o których już wiemy od jakiegoś czasu. Są to Ford Mustang Shelby GT350R, Jaguar F-Type SVR i McLaren 570GT. Nie można nie wspomnieć o poważnej recenzji Alfy Romeo Stelvio (to ten skaczący po polu czerwony SUV) i starych Rolls-Royce'ach. Uff, sporo tego.
Najważniejsze jednak, że każdy z tych wozów jedzie szybko i/lub bokiem. Dorzućmy do tego te dziwne pojazdy terenowe i motocykle, a całość zapowiada się na wielką dawkę rozrywki. Już sam zwiastun wygląda zjawiskowo. Nie mogę doczekać się premiery pierwszego odcinka, choć nie wiemy, kiedy go zobaczymy. Ja obstawiam późną wiosnę/wczesne lato.
Podobno news o "Top Gear" nie liczy się bez nawiązania do "The Grand Tour", więc oto ono. Stara gwardia w ostatnich odcinkach trzyma bardzo wysoki poziom (materiał o Lancii i Audi najlepiej o tym świadczy), ale LeBlanc, Harris i Reid pokazali w 24. sezonie, że wiedzą co robią. Tym razem czuję, że może być remis. Co oznacza, że w końcu zamiast jednego, świetnego programu, mamy dwa. A statystycznie dwa jest lepsze od jednego.
Jeszcze jedna rzecz. Piosenka z klipu to "Apple Pie" zespołu Rafferty. Nie ma za co.