Zatrzymanie istoty ruchu – Japończycy z Mazdy odkrywają przed nami tajemnice projektowania perfekcyjnych nadwozi
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak wyrazić ruch w czymś, co jest tego ruchu pozbawione? Jak zakląć go w metalu i plastiku, z którego zbudowany jest samochód. Okazuje się, że można, jeśli zaimplementuje się w tym celu odpowiednią filozofię. Mazda nazywa ją KODO i odciśnięta jest ona we wszystkich produktach marki od SUV-a CX-5 przez Mazdę 6 po roadstera MX-5.
To, że samochód porusza się nie oznacza wcale, że jego bryła dobrze wyraża istotę ruchu. Koła się kręcą, owady rozbijają o szybę, kierowca zmierza do celu. Tyle. Ciągle możemy mieć do czynienia z mało wyrafinowanym, zaprojektowanym za pomocą ekierki, pudełkowatym sedanem rodem z USA. To, że akurat w danej chwili przecina on czasoprzestrzeń, zamiast ją po prostu zajmować, gdy jest zaparkowany na ulicy, jest drugorzędne. Emocje jakie wyzwala obserwacja takiego kształtu wcale nie muszą przyspieszać bicia naszego serca. A przecież wzrok to często pierwszy zmysł, za pomocą którego oceniamy.
Dlatego dla wszystkich projektantów, z (prawie) wszystkich firm – a szczególnie tych produkujących samochody sportowe – nadanie tej stacjonarnej bryle dynamicznych właściwości stanowi pierwszy, podstawowy problem wymagający rozwiązania. Od dziesięcioleci za każdym razem, gdy stają przed przypiętą do deski kreślarskiej pustą kartką, zadają sobie pytanie: jak sprawić by nawet, gdy samochód będzie stał, patrzącym na niego wydawało się, że jednak się porusza. Najlepiej jeszcze do tego szybko.
Nietypowe metody, efekt wart nagród
"Dobry design to jak najmniej projektowania. Mniej, ale lepiej" – to jeden z dziesięciu postulatów najważniejszego projektanta przedmiotów użytkowych w XX w., Dietera Ramsa. Autora m.in. systemów meblowych Vitsoe i wielu znanych sprzętów RTV i AGD. Patrząc na samochody Mazdy, trudno się z nim nie zgodzić.
Potwierdza to Kevin Rice, Design Director Mazdy, mówiąc: - Naszym celem jest wykreowanie piękna poprzez redukcję, odejmowanie. Chodzi więc bardziej o to, czego nie umieszczamy w projekcie niż o to, co możemy do niego dodać.
Część tego myślenia wyraża filozofia KODO. Oznacza ona "duszę ruchu" i sposób projektowania nie tylko uwzględniający redukcjonizm formy, ale też pozwalający na nadanie nieożywionemu przedmiotowi wrażenia pozostawania w ruchu. Słowem: ożywienia go. Ponad to KODO wpływa też na cały proces projektowania i produkcji samochodów Mazdy.
"Ożywienie", jakie niesie za sobą KODO, bierze się z ducha rzemieślników, którzy pracują nad pierwszą formą samochodu, zanim jeszcze zajmie się tym projektant czy szef designu. Mazda nawiązuje w ten sposób do metod pracy najlepszych japońskich artystów oraz tradycji okazywania szacunku rzemieślnikom. Ludziom, którzy nadają przedmiotowi "kształt" swojej duszy. Dzięki ich talentowi i praktyce ich rąk bezkształtny kawałek materiału zyskuje formę i treść. To wyjątkowe podejście sprawia, że Mazda jest jedyną firmą na świecie, w której to nie od "białej kartki", a od glinianego modelu rozpoczyna się każdy projekt.
Rzemieślnicy tworzą piękne, przestrzenne formy. Nie samochody, a rzeźby. Dzieła sztuki. To one dopiero inspirują designerów do dalszego działania, szukania sposobu na przełożenie tych kształtów na język motoryzacji.
Nowa Mazda CX-5 jest przykładem samochodu zaprojektowanego zgodnie z tymi założeniami – auta, które wyewoluowało w stronę jeszcze większego wyrafinowania kształtu. Formy mającej być postrzeganą jako elegancka, mocna, zwarta i muskularna jednocześnie.
– Czystość tej formy widać przede wszystkim w prostych kształtach dolnej części nadwozia – mówi Rice. – Jednocześnie patrzący czuje przyspieszenie, gdy obserwuje rozszerzający się w kierunku tylnych kół kształt zanikającego przetłoczenia nadkola, poprowadzonego ponad klamkami drzwi. To właśnie tego typu połączenia dają iluzję ciągłego, czystego ruchu.
To oczywiście nie jedyna cecha CX-5, która nadaje jej sylwetce dynamiki. Głęboki, trójwymiarowy grill, wąskie przednie lampy, imponujące precyzją wykonania - cały przód wygląda na skupiony na zadaniu, jakim jest szybkie pokonywanie przestrzeni leżącej przed pojazdem. Z tyłu wszystkie główne linie nadwozia opadają ku dołowi, byśmy, patrząc na ten samochód, mieli natychmiast dodatkowe poczucie stabilności i bezpieczeństwa.
Nic więc dziwnego, że projektanci Mazdy za ten projekt zdobyli wiele prestiżowych nagród m.in. Red Dot Design Award.
Trzy kolory. Czerwony
Głęboko zakorzeniona w japońskim perfekcjonizmie i umiłowaniu do szczegółu filozofia KODO przejawia się nawet w tym, jakie kolory lakieru producent oferuje swoim klientom.
Czerwony był oczywiście zawsze najważniejszą barwą w gamie Mazdy – to w tym kolorze zaprezentowano światu pierwsze inkarnacje Mazd: Cosmo, 323, MX-5, RX-7 i RX-8. Japończycy mają więc do niego spory sentyment, ale nie byliby sobą, gdyby nie próbowali jakoś czerwonego udoskonalić.
Nowy odcień ma podkreślać piękno samochodów i wyrażać sobą ducha KODO. Tak powstaje "Soul Red Crystal" – według Mazdy "najpiękniejsza czerwień na świecie". Postrzeganie kolorów jest sprawą indywidualną, jednak nie da się ukryć, że czerwień to kolor pasji, który idealnie uzupełnia witalność języka KODO – w końcu ożywiającego martwe przedmioty.
Oczywiście opracowanie nowego lakieru, reagującego na światło tak, by wzmacniać efekt dynamiki i ruchu, jaki nadaje bryła auta, jednocześnie mającego więcej niż jeden odcień o wyjątkowo głębokim połysku, ale też pochłaniającego częściowo światło, niosło za sobą pewnego rodzaju kłopoty realizacyjne.
Mazda musiała na nowo wymyślić sposób, w jaki lakieruje swoje samochody. Dotychczas efekt takiej głębi można było uzyskać tylko i wyłącznie przy lakierowaniu ręcznym, niemożliwym przy masowej produkcji. Nowa metoda, zamieniająca fabryczne roboty w rzemieślników, nazwana jest Takuminuri, a japońska marka jest jedyną firmą na świecie, która posiada na nią patent.
Uniwersalne credo
- KODO nie jest tylko sposobem na projektowanie pojedynczych samochodów. To zestaw uniwersalnych zasad, które mogą być adaptowane do każdej rzeczy, jaką tworzymy – mówi Ikuo Maeda, który od 2009 roku kieruje globalnym departamentem designu Mazdy. – Dlatego właśnie nigdy nie wyjdzie z mody i pozostanie głównym nurtem projektowania w Maździe. Przynajmniej dopóki ja żyję.
Ikuo Maeda to ikona, której nikt nie potrafi się przeciwstawić. Człowiek, który wierzy, że tylko poprzez trening dochodzi się do perfekcji. Dlatego, by ćwiczyć pracujących w Mazdzie designerów w stosowaniu KODO, przygotowuje się projekty specjalne, takie jak meble i inne przedmioty użytkowe.
Pokazywane one są podczas np. najbardziej prestiżowych targów mebli na świecie "Salon del Mobile Milano". W ostatnich latach Mazda zaprezentowała tam: niezwykły fotel, przypominający gotującego się do skoku kota, pełen napiętych, zaklętych w metalu linii. Poza tym rower szosowy inspirowany Mazdą MX-5, kosmiczną sofę wraz ze stolikiem.
Do tego wspaniałą misę z metalu wykonaną przez rzemieślników z Gyokusendo tradycyjnymi metodami (ręcznie wybijają kształt młotkiem z jednego kawałka miedzi) oraz inspirowane wodospadem Shiraito lakierowane pudełko – przygotowane przez Kinjo Ikkokusai, w którego rodzinie sztuka ręcznego lakierowania (z wykorzystaniem łupin jajek i specjalnych technik rycia i polerowania) przekazywana jest z dziada-pradziada.
Oczywiście żadna z tych rzeczy nigdy nie doczeka się produkcji. Jednak ci, którzy chcą zakupić przedmiot, który inspirowany jest KODO, mogą to uczynić. W pakiecie Mazda dorzuci im także silnik, podwozie, fotele i bagażnik. Patrząc na obsesyjne dążenie do perfekcji pracujących w niej ludzi, jest szansa, że klient ten będzie zadowolony.
Bo czy może być lepsza więź niż ta, która panuje pomiędzy kierowcą a dobrze zaprojektowanym samochodem? Prawdziwa harmonia, wizualna i ergonomiczna. Satysfakcja estetyczna i radość z jazdy. Jedność koncepcji i wykonania. Taka, jak ta wyrażana przez inny punkt filozofii Mazdy, czyli Jinba Ittai - koń i jeździec w idealnej harmonii. To właśnie w nią idealnie wpisuje się KODO, a rezultatem jest niekończąca się przyjemność prowadzenia. Tak przynajmniej twierdzi Ikuo Maeda i chyba trzeba przyznać mu rację.
Artykuł powstał we współpracy z marką Mazda.