Test: Audi S3 Sportback jest jak żółte okulary. Wybierasz po to, by to inni ciebie widzieli
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy na rynku pojawił się VW Golf GTI, zdefiniował segment tak zwanych hot hatchów. Są to praktyczne hatchbacki, które za stosunkowo nieduże pieniądze pozwalały poczuć sportowe emocje. W 1999 roku na rynek weszła gorąca wersja nieodległego krewnego Golfa, Audi S3. Tak zaczęła się klasa hot hatchów premium, w przypadku których chodzi już o coś zupełnie innego.
Audi S3 Sportback quattro (2021) - test, opinia
Debiut Audi S3 20 lat temu był historycznym dokonaniem, porównywalnym do wejścia na rynek Golfa GTI w roku 1975. Do tego momentu głównym czynnikiem kształtującym hot hatche była niska cena, na którą mógł pozwolić sobie przeciętny obywatel.
Ale Audi pokazało, że można zrobić hot hatcha dla wyselekcjonowanego grona zamożnych. Dla nich powstał hatchback, który miał silnik 1.8 o mocy 210 KM, ale i napęd na cztery koła, audio Bose ze zmieniarką płyt CD i jakże pożądane wtedy ksenony. Pierwsze S3 nie przeszło do historii jako hot hatch o niezapomnianych właściwościach jezdnych, ale było ważne pod innym względem. To od tego auta zaczął się trend, w który potem włączyli się: Mercedes-AMG, BMW czy nawet… sam Volkswagen, z modelem Golf R.
Teraz na rynku obecna jest już czwarta generacja Audi A3, a w ślad za nią pojawiło się właśnie czwarte S3. Czas przekonać się, na ile na przestrzeni lat zmieniła się ta formuła hot hatcha w wyobrażeniu Audi, na ile ma ona obecnie sensu i jak wypada na tle teraz już licznej i naprawdę silnej konkurencji.
Projekt: kluczowa "jakość postrzegana"
Na pierwszy rzut oka nie zmieniło się wiele. Podobnej wielkości silnik (teraz dwulitrowe, czterocylindrowe EA888) generuje robiące wrażenie, ale dziś niewprawiające już w osłupienie 310 KM. Dokładnie tyle samo, co w produkowanym przez ostatnie 5 lat poprzedniku (co jednak przy obecnych normach emisji spalin i tak można uznać za sukces).
Podobnie jak w nim moc jest przesyłana na wszystkie cztery koła przez nastawioną raczej na komfort codziennej eksploatacji, siedmiobiegową skrzynię automatyczną. Audi uparcie określa ten napęd od 20 lat mianem quattro, ale nadal jest to "udawane quattro" – tylna oś jest tylko dołączana w krytycznych chwilach przez sprzęgło Haldex.
Wyposażenie jest niezmiennie bardziej ze świata premium niż zwykłych hatchbacków. W 2021 roku oznacza to już w standardzie tapicerkę z Alcantary, jak zawsze gustowne multimedia Audi i cyfrowe zegary deski rozdzielczej. Nie zmieniło się też to, że Audi S3 jest drogie, a po dołożeniu dodatkowego wyposażenia – nawet abstrakcyjnie drogie. Cennik tego modelu zaczyna się na polskim rynku od blisko 200 tys. zł, a prezentowany egzemplarz kosztuje niemal 300 tys. zł.
Po ściągnięciu z rynku łobuzerskiego S1 to jednak obecnie najtańszy sposób na zakup Audi z prestiżowej linii modeli S. Niemiecki producent wie dobrze, po co się taką wersję kupuje – w dużej mierze po to, by się pokazać. Skoro klienci tego oczekują, to to dostają. S3 potrafi być bardzo na pokaz.
Obecne od zeszłego roku na polskim rynku A3 typoszeregu 8Y już standardowo wyposażone jest w wiele atrybutów sportowych ikon Audi, jak duży grill czy muskularne nadkola. Wersja S3 dokłada do tego jeszcze imponujące, drogo wyglądające felgi w rozmiarze 18 lub 19 cali, duże wloty powietrza (często udawane), dyfuzor (oczywiście też udawany) i aż cztery końcówki układu wydechowego (o dziwo tym razem prawdziwe – chyba Audi już miało dość nabijania się z fejk-wydechów). Do tego jeszcze trochę zmian w wykończeniu, które w przypadku tego egzemplarza z linii "edition one" oznaczają wiele detali pokrytych kontrastową czernią.
Przy takim wyposażeniu nie potrzeba nawet tego kontrowersyjnego koloru o nazwie "Żółty Python", by S3 bardzo zwracało na siebie uwagę na ulicy. Nawet przypadkowo napotkani na stacjach benzynowych i parkingach fani Audi, którzy zatrzymali się na znajomości marki na etapie sprzed paru lat, brali ten egzemplarz za nowe RS 3. To pierwsza duża zmiana, bo jeszcze poprzednik pod względem projektu nadwozia był dużo dyskretniejszy. No ale czy komuś jeszcze zależy na dyskrecji w czasach, gdy każdy chce być influencerem i na szybie swojego efektownego hot hatcha zostawia naklejkę z nazwą swojego konta na Instagramie czy TikToku…
Ten nowy trend w przemyśle motoryzacyjnym, który opisałem szerzej w swoim tekście o "postrzeganej jakości" w nowych autach segmentu premium, widać jeszcze lepiej we wnętrzu S3. Kabina poprzedniej generacji tego modelu sprawiała wrażenie mniejszego, ale pełnowartościowego Audi. Było w niej dużo metali i perforowanej skóry.
W nowym modelu pozostały z tego klimatu tylko misternie poprzeszywane fotele, choć teraz już wykonane z "obicia z wysokim udziałem materiału pozyskiwanego z recyklingu butelek PET", jak chwali się sam producent. W tych czasach to dobrze, nawet w segmencie premium, bo ekologicznie. Mnie akurat nie przeszkadza to tak bardzo. Bardziej irytuje fakt, że siedziska te nie otulają kierowcy i jego pasażera aż tak skutecznie, jak oczekiwałbym po hot hatchu, nieważne czy premium, czy nie.
W nowej generacji modeli Audi zdecydowana większość funkcji przeniesiona jest już na dotykowy ekran centralny. Choć w tym segmencie niemiecki producent serwuje jeszcze dwa, a nie trzy ekrany, jak w większych modelach, i przycisków nadal jest całkiem dużo, to w porównaniu do poprzednika więcej tu pustych płaszczyzn, które teraz często wykonane są z zauważalnie gorszych niż wcześniej materiałów.
Nie oznacza to jednak, że S3 całkiem straciło charakter. Oryginalne klamki, wyraźnie zaznaczone otwory wentylacyjne o geometrycznych kształtach i nowe grafiki wirtualnych zegarów przypominają mi inny sportowy model z Grupy Volkswagena: Lamborghini Huracana. Efekt wrażenia auta klasy premium jak najbardziej udało się więc osiągnąć.
Jak przystało na Audi, wnętrze jest bardzo sensowne pod kątem ergonomii. Obsługa jest tak łatwa i czytelna, jak tylko może być w przypadku deski rozdzielczej z taką zawartością ekranów. Nawet jeśli S3 już nie wybija się pod względem przestronności na tle bezpośrednich rywali, to i tak miejsca dla wszystkich pięciu osób w środku jest akceptowalna ilość jak na auto tej wielkości. Ci, którzy potrzebują go więcej, zapewne wybiorą hot hatche bazujące na hatchbackach o rozmiar większych. Będą one mniej premium, ale nawet tańsze niż ta rakieta z Ingolstadt.
Prowadzenie: sama skuteczność to za mało
Czy ktoś powiedział rakieta? Tak dochodzimy do kwestii prowadzenia. S3 ma to do siebie, że przez ostatnie 20 lat S w nazwie było bardziej skrótem od "spokojny" niż "sportowy"… Jasne, jak na swoje czasy kolejne generacje były szybkie, ale po połączeniu napędu na cztery koła, automatycznej skrzyni i stosunkowo silnie wspomaganego układu kierowniczego wyróżnikami były tu zawsze raczej takie walory jak łatwość dostępu do osiągów i pewność w każdych warunkach.
Nie są to złe cechy. Wielu kierowcom spodobają się one bardziej niż mocno angażująca Honda Civic Type-R czy też podchwytliwe, tylnonapędowe BMW M135i poprzedniej generacji. Dlatego też nawet z zadowoleniem można przyjąć wiadomość, że pod tym względem S3 się nie zmieniło i nadal ceni przede wszystkim spokój.
To sprawia, że w czterocylindrowym silniku bardziej niż 310 KM, dostępne od 5450 obr./min., czuje się pokaźny moment obrotowy 400 Nm, dostępny w całym zakresie 2000-5450 obr./min. Motor można kręcić do 6500 obr./min. i nawet wydaje przy tym jakieś dźwięki, ale w dużej mierze pochodzą one z głośników (ponownie: liczy się postrzeganie, nie rzeczywistość).
W trybie Dynamic przy opcjonalnym zawieszeniu o zmiennej sile tłumienia S3 staje się wyczuwalnie twarde, twardsze od poprzednika. Usztywnia się również praca układu kierowniczego, choć nie wynika z tego wiele ponad fakt, że trzeba po prostu włożyć więcej siły w kręcenie kierownicą. S3 nigdy nie przekazuje zbyt dużej wiedzy na temat tego, co właściwie dzieje się z autem na drodze.
Taka izolacja od sił działających na auto daje poczucie bezpieczeństwo, ale ogranicza satysfakcję kierowców żądnych wrażeń. I wcale niekoniecznie to bezpieczeństwo poprawia. Często można się zaskoczyć na widok tego, gdzie przebywa wskazówka prędkościomierza. Z reguły S3 jedzie się sporo szybciej, niż się podejrzewało. Dzięki Haldexowi sprint do 100 km/h zajmuje tylko 4,8 sekundy. Jakąś sekundę mniej od porównywalnych pod względem mocy hot hatchów z napędem na przednią oś. Imponujące, choć za kierownicą subiektywnie za szybsze wskazałoby się właśnie Renault Megane RS czy Hyundaia i30 N.
To cecha wielu hot hatchów z Grupy Volkswagena. Często są miażdżąco skuteczne, ale rzadko jest w nich prawdziwe, wyścigowe DNA. To znajdzie się zapewne w nowym RS 3, które wkrótce dotrze na polski rynek. Już wiemy, że będzie miało funkcję driftu, pięciocylindrowy silnik i ogólnie większe poczucie humoru niż S3. W ciemno można też założyć, że będzie jeszcze droższe. Oferowany jeszcze poprzednik zaczyna się od 275 tys. zł.
Audi S3 w odosobnieniu jest kompetentnym autem, ale w warunkach obecnej oferty rynku należy zauważyć, że pod względem prowadzenia więcej oferują i Volkswagen Golf R, i Mercedes-AMG A35. I to właśnie dzieło AMG wydaje mi się w tej chwili najlepszą konstrukcją w tej wykreowanej 20 lat temu przez S3 niszy hot hatchów premium. A 35 też wygląda tak, że można z jego pomocą zdobywać sobie fanów na kanałach społecznościowych. Też pasuje mu żółty kolor.
Co ważniejsze, kabina robi jeszcze bogatsze wrażenie, a co kluczowe – druga od góry wersja napędowa klasy A po prostu daje masę frajdy z jazdy. Hot hatch Audi na jego tle jest hatchbackiem ze sporym zapasem mocy i nutką sportowych emocji, ale dalej za priorytet stawia sobie komfort w zwykłym, codziennym życiu. Pod tym względem S3 nie odeszło na krok od swojej pierwotnej koncepcji… tylko niektórzy konkurenci poszli do przodu.
- Bardzo szybki - i to w każdych warunkach...
- Nadal praktyczny i wygodny na co dzień, a o to też chodzi w hot-hatchach
- Przechodnie będą myśleli, że to RS 3
- ...choć niekoniecznie będziesz to czuł zza kierownicy
- Poprzednik miał lepsze materiały w kabinie
- Wiele ze sportowych atrybutów, jak wloty powietrza czy dźwięk silnika, są tylko udawane
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Objętość skokowa: | 2,0 l | |
Moc maksymalna: | 310 KM przy 5450 - 6500 obr./min | |
Maksymalny moment obrotowy: | 400 Nm przy 2000 - 5450 obr./min | |
Skrzynia biegów: | 7-biegowa, dwusprzęgłowa | |
Pojemności i masy | ||
Pojemność bagażnika: | 325 l | |
Masa własna: | 1575 kg | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 4,8 s | 4,6 s |
Prędkość maksymalna: | 250 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | --- | 11,1 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | --- | 7,7 l/100 km |
Zużycie paliwa (autostrada): | --- | 8,8 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 8,3 l/100 km | 10 l/100 km |
Cena: | ||
Model od: | 194 400 zł | |
Cena egzemplarza: | 291 710 zł |