Porsche Macan po liftingu - to tylko mała kosmetyka
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Oto odświeżone – trudno napisać całkowicie nowe - Porsche Macan. Jeszcze podczas całkiem niedawnego testu wersji przed liftingiem stwierdziłem, że to auto nie potrzebuje żadnych zmian. Specjaliści od cyklu życia produktu z Zuffenhausen mieli jednak odmienne zdanie i przeprowadzili małą operację plastyczną jednego z najpopularniejszych produktów Porsche.
Porsche Macan po liftingu - test, opinia
Od razu zauważycie różnice, gdy Macan będzie odjeżdżał w siną dal. Unifikacja stylistyki wymagała instalacji pasa świateł LED ciągnącego się przez całą szerokość auta. Niektórzy stwierdzą pewnie, że poprzednik wyglądał lepiej. Warto jednak, by zobaczyli oni jak dobrze ten pas prezentuje się w nocy. Do oferty dołączyły też pożądane przez indywidualistów kolory – od kredowego Crayon przez niebieski Miami Blue do widocznego na zdjęciach Mamba Green. Oprócz tego przednie światła już w bazowych egzemplarzach wykorzystują technologię LED.
Unifikacja miała też miejsce w kabinie, lecz w przeciwieństwie do Panamery czy Cayenne, styliści nie mieli całkowicie wolnej ręki przy projekcie. To przecież lifting, a nie zupełnie nowa generacja. Dlatego niezliczone (ale lubiane) przyciski na tunelu środkowym pozostały. Zamiast jednak nieco antycznego systemu multimedialnego, pojawiło się jego nowe wcielenie, wyświetlane na ekranie mającym 10,9 cala.
Jeszcze przeglądając zdjęcia prasowe miałem wrażenie, że jest on włożony nieco na siłę. Na żywo całość wygląda całkiem schludnie, lecz najwyraźniej zapomniano o fizycznym przycisku odpowiedzialnym za przeskoczenie do kolejnego utworu. Może wszak do tego służyć jeden konfigurowalny przycisk na kierownicy (mniejszej, obszytej alkantarą, znanej z 911 i dostępnej w pakiecie Sport Chrono), ale chyba nie o to chodziło. Tak więc oglądając nawigację piosenki nie zmienisz, chyba, że przeklikasz się na odpowiednią zakładkę.
Nowe multimedia to nie tylko większy ekran, ale i łączność Apple Car Play i Android Auto. Dodatkowo system łączy się z internetem i na bieżąco pobiera informacje na temat wypadków i korków. W kwestii wnętrza warto też wspomnieć o jonizacji powietrza oraz opcjonalnej, podgrzewanej przedniej szybie – wcześniej ten dodatek nie był dostępny.
Facelifting Macana zbiega się z wprowadzeniem nowych norm emisji, przez co bazowy, czterocylindrowy silnik ma mniejszą moc z powodu instalacji filtra cząstek stałych. Wcześniej miał 252 KM, teraz generuje 245 KM. Różnica niewielka, która dodatkowo nie odbiła się na osiągach – auto dalej przyspiesza do 100 km/h w zadowalające 6,7 s. Inżynierowie Porsche twierdzą, że filtr cząstek stałych nie wymaga żadnej ingerencji przez całe życie pojazdu.
W ofercie nie zabraknie modelu Macan S, który dalej ma pod maską silnik V6, lecz teraz jest to jednostka po znacznych modyfikacjach. Aktualnie ma ona kilkanaście koni więcej (łącznie 354) dzięki - między innymi - przeniesieniu układu doładowania pomiędzy głowice, co pozwala też na szybszą reakcję na polecenia wydawane pedałem gazu.
Macan zawsze prowadził się zaskakująco dobrze jak na podniesione auto, przez co zmiany w zawieszeniu okazały się kosmetyczne. Poprawiono nieco charakterystykę układu pneumatycznego, pogrzebano nieco przy stabilizatorach, odelżono też pedał hamulca o 300 g, a w modelu S tarcze są grubsze o 2 mm. Różnice wydają się minimalne, lecz są zmianami na plus.
Nie wydaje mi się, żeby były one wyczuwalne za kierownicą od razu, ale Macan – niezależnie od wersji silnikowej – dalej zaskakuje charakterystyką jazdy. Układ napędowy mocno faworyzuje tylną oś, wspomaganie (choć elektryczne) przekazuje sporo komunikatów do kierowcy, a kontrola nad porsche wydaje się być niemal nieograniczona. Zabawa rozkręca się na luźnej nawierzchni, choć nie da się ukryć, że środek ciężkości zawieszony jest wyżej niż w zwykłym kompakcie. Tego nie da się ukryć, niezależnie jak bardzo inżynierowie w Zuffenhausen będą rozciągać, modyfikować i odelżać zawieszenie.
Lifting Porsche Macana nie jest w jakikolwiek sposób zaskakujący, ale wcale nie musiał taki być – auto sprzedawało się cały czas bardzo dobrze. To bardziej unifikacja całej gamy, udoskonalenie kilku elementów, które konkurencja robiła lepiej (multimedia) i odświeżenie oferty indywidualizacji. Może to nawet lepiej. Nie zepsuto niczego, dla którego wielu zdecydowało się właśnie na Macana – Porsche z charakterystycznym pazurem, z którego można cieszyć się całą rodziną.