Podróż autem nie musi męczyć - ważne dobre planowanie!
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kiedyś była to dla nas abstrakcja, bo nie mieliśmy ani ekspresówek, ani tym bardziej autostrad. Nie umieliśmy więc pojąć problemów, jakie wiążą się ze znużeniem ciągłą, monotonną jazdą na wprost.
Nie ma chyba kierowcy, który z ręką na sercu zaprzeczyłby, że w pewnym momencie, po kilku godzinach jazdy po drodze ekspresowej lub autostradzie, zaczyna go ogarniać ciężkie znużenie, a nawet senność.
Owszem, są tacy, którzy tego nie dostrzegają, a to, że nie zasnęli za kierownicą i nie spowodowali poważnej kolizji z niewinnymi uczestnikami ruchu, to raczej zasługa zwykłego szczęścia niż czegokolwiek innego. Ale fakty są właśnie takie: autostrady i drogi ekspresowe usypiają. Usypiają czujność, usypiają rozsądek (często, gdy jesteśmy zmęczeni, po prostu przyspieszamy), a wreszcie – po prostu usypiają mózg.
Świadomy swych ograniczeń kierowca pamięta o tym. Bo nawet jeśli jest na rynku coraz więcej aut rozpoznających znużenie kierowcy, na autostradzie, przy prędkości 140 km/h, ich ostrzeżenie może przyjść zbyt późno. Dlatego nie ma sensu "jechać na rekord", usiłując pokonać jakąś trasę szybciej niż sąsiad czy niż my poprzednim razem.
Jeśli nie jedziemy przepisowo, zyskamy w ten sposób najwyżej kilka-kilkanaście minut, ale zarazem prosimy się o kłopoty i zaczynamy generować poważne ryzyko. A przecież wystarczy sobie założyć, że raz na dwie godziny robimy krótki postój. Na tankowanie lub kawę, na rozprostowanie kości, kilka przysiadów… To na kolejne dwie godziny zapewnia ogromny wzrost czujności, zdolności motorycznych i refleksu.
Warto wręcz spróbować – np. z wykorzystaniem narzędzia, które przygotowała marka ORLEN, w serwisie "Dla Kierowców" – z góry zaplanować, gdzie odpoczniemy. Nie tylko przy okazji kolejnych tankowań, bo przecież niektóre współczesne auta na baku potrafią przejechać nawet 1000 kilometrów.
À propos uzupełniania paliwa – same stacje nie zawsze są łatwe do znalezienia, więc tym bardziej warto użyć dostarczanej przez ORLEN aplikacji, by uniknąć niepotrzebnego stresu nazywanego potocznie "jazdą na oparach paliwa", czy nieprzyjemnych niespodzianek, gdy przeliczymy się w kwestii ilości paliwa w baku (mierniki zasięgu nie są przecież nieomylne).
No i jeszcze jedno: dobre stacje paliw – jak ORLEN – to nie tylko miejsce do tankowania. Na ich terenie wyznaczono specjalne, bezpieczne tereny zabaw dla dzieci (chyba nikomu nie trzeba mówić, jak ważne jest, by dziecko w trasie było "wybawione"…), ponadto można na nich zjeść wysokiej klasy przekąskę (a nawet obiad), no i oczywiście na każdej z nich oferowana jest znakomita kawa – a ta budzi umysł jak mało co...
Artykuł powstał we współpracy z marką ORLEN