Pierwsza jazda: Renault Express Van i Kangoo Van - dwa zupełnie różne modele (użytkowania)
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dzięki modelom Trafic i Master Renault czuje się całkiem silne w segmencie dużych aut dostawczych. Nieco gorzej jest w przypadku mniejszych furgonetek, dlatego Francuzi od razu zrzucają do walki dwa – teoretycznie podobne, ale bardzo różne – modele o nazwach Express Van i Kangoo Van.
Na pierwszy rzut oka to niemal takie same samochody. W praktyce różni je bardzo dużo. Express Van – niezależnie jak bardzo przedstawiciele Renault będą twierdzić inaczej – to po prostu doświadczona i znana na rynku Dacia Dokker. To oznacza samochód prosty, ale i tani.
To całkiem sensowe podejście. Jeśli potrzebujesz furgonetki o ładowności do 780 kg, która ma zabrać na pakę paletę i poruszać się na niewymagających odcinkach, nie ma sensu szukać czegoś bardziej skomplikowanego. Przestrzeń ładunkowa ma 3,3 m3 i można doposażyć ją w drewnianą zabudowę. Pod maską znajdziemy benzynowy silnik 1,3 l o mocy 100 KM – to znana już z koncernu Renault (jak i mercedesów) jednostka. Nie porywa może dynamiką (jechałem z ładunkiem o masie 280 kg), ale pod miastem zużywa mniej niż 6 l/100 km.
Alternatywą są jednostki Diesla o mocy 75 i 95 KM. Niestety nie miałem okazji się nimi przejechać, ale biorąc pod uwagę doświadczenie Francuzów w budowaniu tego typu silników, spalanie na pewno będzie mniejsze.
Ceny startują od 48 950 zł, najmocniejszy diesel to wydatek ok. 57 tys. zł, ale warto zdecydować się na droższy pakiet Pack Clim, dzięki któremu dostajemy kilka istotnych dodatków, jak chociażby klimatyzację. Mamy więc bazową, podstawową furgonetkę do pracy. Po co w takim razie w ofercie jest Kangoo Van?
Kangoo Van przejęło rolę wygodniejszego auta z większymi możliwościami adaptacji. Wystarczy zajrzeć do środka, a okaże się, że schowki są jakby bardziej rozbudowane niż w Express Vanie, system multimedialny bardziej rozwinięty (czyt. niepotrzebnie skomplikowany), a opcje załadunkowe są szersze – dosłownie.
Kangoo Van oferowany będzie w wersji Open Sesame, czyli bez słupka B po prawej stronie. Daje to otwór załadunkowy mający ok. 1,5 m. W połączeniu ze specjalistycznymi zabudowami możemy sprawić, że cała półka za kierowcą "wyjedzie" na bok, co pozwoli na łatwiejszy dostęp do narzędzi. Nie ma co ukrywać, że robi to wrażenie, tak jak np. dodatkowe mocowania na długie przedmioty pod dachem.
Brak słupka B daje nam możliwość przedłużenia przestrzeni bagażowej z 3,3 do 3,9 m3. Wystarczy złożyć fotel pasażera, przesunąć ramię klatki i zabezpieczyć całą konstrukcję. Cała operacja trwa mniej niż 30 sekund. Niestety, takie gadżety sprawiają, że siedzisko pasażera jest w praktyce bez regulacji, a przy wyższych prędkościach prawa strona po prostu szumi. W ofercie dostępna będzie też "zwykła" wersja ze słupkiem B, a nawet z trzema miejscami.
Pod maską Kangoo Vana mamy bardzo podobną sytuację jak w przypadku Express Vana. Diesle mają pojemność 1,5 l i moc 75 lub 95 KM. Jednostka benzynowa to 1,3 l o mocy 100 lub 130 KM. Ceny startują od 76 900 zł, czyli mniej więcej w kwocie, jaką przyjdzie zapłacić za "wypasionego" Express Vana. Pod koniec roku Francuzi chcą uzupełnić ofertę o wersję elektryczną.