Opel Frontera© Autokult | Marcin Łobodziński

Pierwsza jazda: Opel Frontera 1.2 Hybrid - nieoczywisty, a mocny konkurent Dacii Duster

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ma zbliżone wymiary do Dacii Duster, ale ceną na pierwszy rzut oka bliżej mu do Bigstera. Jest typowym crossoverem segmentu B, w którym konkurencję będzie miał bardzo mocną. Jeździłem wersją hybrydową i już wiem, jakie atuty ma nowy Opel Frontera.

W czasie pierwszych jazd nowym Oplem Fronterą przekonałem się, że jednym z większych atutów tego samochodu jest napęd, który w wydaniu 145-konnym rozpędza go aż nadto sprawnie. Wystarczy, że asfalt jest brudny i w czasie ruszania pojawia się delikatny problem z trakcją.

Jest to najnowsze wcielenie napędu hybrydowego Stellantisa o nazwie 1.2 HYBRID. Sam silnik spalinowy daje 136 KM mocy, ale wspomaga go nieduża jednostka elektryczna umieszczona przy skrzyni biegów, więc łącznie moc to 145 KM.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dynamika samochodu jest więcej niż zadowalająca i ku pewnie zaskoczeniu konserwatywnych kierowców, kultura pracy również. Choć to silnik 3-cylindrowy, to w połączeniu z hybrydą dobrze maskuje swoją konstrukcję. Dopiero przy mocniejszym wciśnięciu gazu w podłogę, można usłyszeć charakterystyczny warkot.

Opel Frontera
Opel Frontera© Autokult | Marcin Łobodziński

Choć wyników zużycia paliwa nie podam, bo jeździłem samochodem zbyt krótko i na zbyt zróżnicowanych trasach, to należy spodziewać się wartości w zakresie 5-6 l/100 km. W większych samochodach Stellantisa z tym napędem w cyklu mieszanym udaje się osiągać wartości ok. 6 l/100 km.

Do wyboru jest jeszcze słabszy wariant tego samego napędu, który generuje 110 KM mocy i uważam, że dla większości klientów będzie on wystarczający. Atutem odmiany hybrydowej jest bez wątpienia standardowa, automatyczna skrzynia biegów, która staje się tym bardziej zaletą, kiedy porównamy ceny z konkurencją przy uwzględnieniu takiego rodzaju przekładni. Ale o tym na końcu.

Małe auto, duże wnętrze

Opel Frontera ma pełnić funkcję rodzinnego, ale małego SUV-a w gamie Stellantisa i jednym z jego konkurentów jest Citroën C3 Aircross. Oba samochody są opcjonalnie wyposażone w trzy rzędy siedzeń (dopłata 3200 zł), przy czym Frontery w takiej specyfikacji będą produkowane dopiero od lipca.

Opel Frontera
Opel Frontera© Autokult | Marcin Łobodziński

W wersji pięciomiejscowej jest to samochód raczej 4+1, bo szerokość kanapy z tyłu jest stosunkowo nieduża. Jednak miejsca na stopy, kolana i głowę, jest na tyle dużo, że w autku zmieszczą się cztery dorosłe osoby i to wcale nie o małym wzroście. A za nimi jest jeszcze bagażnik o pojemności 460 litrów z podwójną podłogą i dwoma solidnymi hakami na zakupy.

Z przodu również przestrzeni nie brakuje, a zakres regulacji fotela kierowcy czy kierownicy są wystarczające. Pasażer siedzi wyraźnie wyżej i tego już zmienić się nie da. Fotele wydają się być wygodne, choć zbyt krótko jeździłem samochodem, by to ocenić. Nieźle podpierają uda i głowę.

Opel Frontera
Opel Frontera
Opel Frontera
Opel Frontera
Opel Frontera

Tunel środkowy nie ogranicza miejsca na kolana, w deska rozdziela widoczności. Ekran centralny jest niezwykle prosty w obsłudze, a wyświetlacz kierowcy nieprzeładowany wskaźnikami.

Klimatyzację i wszystkie podstawowe funkcje obsługuje się klasycznymi guzikami, więc 10/10 za wygodę użytkowania. W aucie testowym był opcjonalny pakiet zimowy (+3200 zł) zawierający ogrzewanie siedzeń, kierownicy i przedniej szyby i włączniki tych funkcji zlokalizowano na panelu klimatyzacji.

Opel Frontera
Opel Frontera© Autokult | Marcin Łobodziński

Kolejne punkty Frontera zbiera za schowki. Nie ma ich jakoś bardzo dużo, bo auto też nie jest wielkie, a wszędzie gdzie się dało, coś się pojawia. Na samym tunelu środkowym mamy bardzo dużą półkę na telefon z ładowaniem indukcyjnym, dwa uchwyty na kubki, które tak ukształtowano, że mogą być schowkiem, kolejny mały schowek bliżej podłokietnika i jeszcze jeden pod podłokietnikiem. Z tyłu natomiast w oparciach foteli wygospodarowano aż trzy kieszenie.

Frontera może rozczarować materiałami wykończeniowymi, które niemal w całości są wykonane z twardych tworzyw. Nieliczne materiałowe wstawki niewiele zmieniają, ale i tak uważam, że nie jest gorzej niż w Dacii Duster. Tylko kształty elementów wnętrza Dustera są odważniejsze.

Opel Frontera
Opel Frontera© Autokult | Marcin Łobodziński

Jak się jeździ nową Fronterą?

Można powiedzieć, że jak każdym innym samochodem Stellantisa tej wielkości. Czuć lekkość konstrukcji i sprężystość zawieszenia tak charakterystyczną dla tej platformy podwoziowej. Układ jezdny świetnie radzi sobie na nierównościach, na progach zwalniających, ale też dobrze wprowadza auto w zakręt.

W połączeniu z dynamicznym napędem Frontera jest samochodem, którym po prostu dobrze się jeździ. Automat komfortowo zmienia biegi, zawieszenie komfortowo izoluje od nierówności, a silnik komfortowo rozpędza auto, kiedy zachodzi potrzeba.

Opel Frontera
Opel Frontera© Autokult | Marcin Łobodziński

Rozczarować może kamera cofania, która ma obraz marnej jakości, a co gorsza na małym wyświetlaczu i tylko do tyłu. Mnie przeszkadzał system ISA, którego wyłączenie - pomimo specjalnego przycisku - było bardzo trudne. Tak samo jest w Citroënie C3, tylko tam działało. Co ciekawe, nie znalazłem wyłącznika systemu start&stop, który mają np. wszystkie Peugeoty wyposażone w ten sam napęd.

Opel Frontera a konkurencja

Wersja Edition z napędem hybrydowym 1.2 (110 KM) kosztuje 102 900 zł i ma już automatyczną skrzynię biegów, ale nie ma multimediów - ma magnetyczną "ściankę" z uchwytem na smartfona. Te multimedia kosztują 4500 zł, ale jak się dowiedziałem od importera, co do zasady jest na nie taka promocja, że wychodzą "za darmo". Gdybyśmy mieli za to dopłacić, to będzie kwota 107 400 zł.

Podstawowa wersja Dacii Duster kosztuje sporo mniej, ale mówimy o silniku 1.0 na LPG. Konkurencyjny napęd to 1.2 TCe o mocy 130 KM. Takie auto ma już na pokładzie multimedia i automatyczną ale klimatyzację, a nie skrzynię biegów. Finalnie kosztowałoby 97 600 zł. Gdyby porównać z Dusterem z automatyczną skrzynią, to trzeba celować w hybrydę, a cena wyniosłaby 112 100 zł.

Opel Frontera
Opel Frontera© Autokult | Marcin Łobodziński

W takim przypadku należałoby wziąć pod uwagę wersję 145-konną Frontery, bo Duster ma 140 KM mocy. I wtedy taki Opel kosztowałby 112 700 zł i to już po dopłacie za multimedia. Teraz rozumiecie co miałem na myśli pisząc we wstępie, że "na pierwszy rzut oka" ceną bliżej mu do Bigstera. To mocny konkurent Dacii Duster przy założeniu, że chcemy tej wielkości crossovera z automatyczną skrzynią biegów.

Jednak to też mocny konkurent Citroëna C3 Aircross, którym technicznie de facto jest Opel Frontera. Francuski odpowiednik jest katalogowo sporo tańszy z powodu montowania w nim jednostki niehybrydowej 1.2 Turbo i skrzyni manualnej. Natomiast konfigurując auto zbliżone do powyższych, zapłacimy 112 300 zł.

Jak widać, Opel Frontera tylko pozornie jest samochodem "trochę za drogim", jak sam myślałem w pierwszym kontakcie. Jeśli szukacie nieźle wyposażonego auta tej klasy z automatem, to okazuje się być dobrą ofertą.

Opla Fronterę wiele osób skreśla tylko za to, że jest kolejnym wcieleniem tego samego auta w grupie Stellantisa. Jakby miało być to obiektywną wadą. Inni nie mogą znieść, że "zbeszczeszczono" nazwę kultowej terenówki, a to nawet nie jest prawdziwy Opel. Jakby z pierwszą Fronterą było inaczej. Fakty są takie – to mocny konkurent Dacii Duster, co sprawia, że staje się ważnym modelem na polskim rynku. Nawet jeśli wam się to nie podoba.

filipblankMarcin Łobodzińskiredaktor Autokult.pl
Opel Frontera
Opel Frontera
Opel Frontera
Opel Frontera
Opel Frontera
OpelOpel Fronterapierwsza jazda
Komentarze (0)