Pierwsza jazda Škodą Scalą: nowy kompakt zdradza aspiracje Czechów
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W czasach, gdy jesteśmy zasypywani kolejnymi SUV-ami, Škoda szykuje się do wprowadzenia nowego kompaktu. Scala zadebiutuje na początku grudnia, a ja jako jedyny dziennikarz z Polski miałem już okazję się przejechać tym autem. Czesi mieli rację, decydując się na tę nazwę.
Najpierw poznaliśmy koncept Vision RS. Potem przyszła kolej na odsłonięcie nazwy nowego modelu: Scala. Pochodzi od łacińskiego słowa oznaczającego schody i ma symbolizować krok w górę dla marki w obszarze technologii, stylistyki i bezpieczeństwa. Choć premiera auta planowana jest na 6 grudnia, miałem okazję uczestniczyć w zamkniętym pokazie zorganizowanym w siedzibie Škody. Tam dowiedziałem się prawie wszystkiego, co trzeba wiedzieć o nadchodzącym kompakcie.
Kompakcie? Czyli Scala to czeski odpowiednik Volkswagena Golfa?
Nie do końca. Scala powstała na płycie podłogowej MQB A0, podczas gdy nowy Golf będzie korzystał z MQB A. Nie oznacza to, że czeski hatchback jest mniejszy od niemieckiego kuzyna, wręcz przeciwnie. Auto mierzy 4362 mm długości, 1471 mm wysokości i jest szerokie na 1793 mm. Z kolei rozstaw osi wynosi 2649 mm – o ponad centymetr więcej niż w Golfie. Największe wrażenie robi jednak pojemność bagażnika. Wynosi aż 467 l, a przy złożonej kanapie wzrasta do 1410 l.
Przy czym nie są to tylko liczby. Wsiadając do Scali od razu czuć przestrzeń, szczególnie siedząc na tylnej kanapie. Pasażerowie mają mnóstwo miejsca na nogi oraz nad głową, nawet jeśli auto jest wyposażone w opcjonalny dach panoramiczny. W tej kategorii nowy hatchback zbliża się niebezpiecznie blisko do Octavii, a przecież zastępuje Rapida. Tradycyjnie dla skody klienci dostaną też mnóstwo rozwiązań Simply Clever, jak np. opcjonalny, elektrycznie rozkładany hak czy parasolka ukryta w drzwiach kierowcy.
Koncept Vision RS zaskakiwał projektem wnętrza. Czy tu jest podobnie?
W zasadzie tak. Wygląd deski rozdzielczej to duża zmiana dla marki, dlatego nie mogę jeszcze pokazać, jak będzie wyglądać. Jednak wystarczy zmienić kierownicę w Vision RS i dostajemy dość dobry wzór tego, czego można się spodziewać. Pierwsze skrzypce w Scali gra ekran systemu inforozrywki, który teraz jest umieszczony ponad wszystkimi przyrządami i jest wyraźnie wydzielony. W zależności od wersji będzie mieć przekątną od 6,5 do 9,2 cala. Na uwagę zasługuje również wyświetlacz zastępujący zegary. Będzie występował jako opcja, ale idealnie pasuje do technologicznego charakteru Scali.
Technologicznego? Co masz na myśli?
Obietnica Škody, że Scala to duży krok w wielu dziedzinach, to nie są puste słowa. Wraz z tym modelem debiutuje odświeżony system inforozrywki, który teraz będzie mocniej polegał na usługach internetowych. Połączenie ze światem zapewni zintegrowana karta eSIM. Škoda przebudowała też swoją usługę Connect, co ma sprawić, że proces rejestracji będzie prostszy. Dzięki temu więcej osób będzie mogło korzystać z takich funkcji, jak np. otwieranie samochodu przy użyciu telefonu.
Ważniejsze zmiany zaszły jednak w całym sposobie działania systemu. Dzięki połączeniu z internetem będzie mógł się aktualizować na bieżąco bez potrzeby wizyty w serwisie. Dotyczy to również map w nawigacji. Stałe połączenie z siecią pozwala też na korzystanie z aplikacji, jak np. Waze do omijania korków czy Apple Music, Tidal lub Deezer (a docelowo też Spotify) do słuchania muzyki. To wszystko działa bezpośrednio w samochodzie bez konieczności podpinania smartfona.
Gdyby tego było mało, niektórymi funkcjami auta będzie można sterować za pomocą naturalnych komend głosowych, zupełnie jak w dużo droższych samochodach. Chcesz, żeby było cieplej? Nic prostszego, wystarczy powiedzieć, że jest ci za zimno. Dowiedziałem się, że możliwe będzie nawet wywoływania asystenta głosowo, czyli bez konieczności naciskania przycisku. Niestety nie mogłem wypróbować tych funkcji podczas prezentacji.
Ponadto Scala ma oferować w standardzie możliwość prostego łączenia telefonu przy użyciu CarPlay, Android Auto czy MirrorLink. Co ciekawe, Czesi zdecydowali się na dużo nowsze, bezprzewodowe rozwiązanie. Ponownie – jest to coś, co dotychczas było dostępne tylko w dużo droższych samochodach. Do tej samej kategorii wpada użycie gniazd USB typu C. Naliczyłem ich aż cztery. Dwa są pod konsolą centralną, a dwa przy wylotach powietrza z tyłu.
A co z systemami bezpieczeństwa w Scali?
Tutaj Škoda również nie żałowała. Na pokładzie kompaktu będzie można znaleźć znane już wszystkim układy, takie jak aktywny tempomat czy – dostępne w standardzie – asystent utrzymywania pasa ruchu i Front Assist. Z nowości warto wymienić funkcję o nazwie Side Assist, która stanowi kolejny krok po asystencie martwego pola. Potrafi wykrywać przeszkody znajdujące się nawet 70 m od samochodu i w porę ostrzegać przed nimi kierowcę. Przydaje się również podczas wyjeżdżania z miejsca parkingowego tyłem. Dodatkowo pasażerów na pokładzie chronić może do 9 poduszek powietrznych.
Scala będzie opcjonalnie dostępna z LED-owymi światłami. Ciekawostka – to pierwszy samochód Škody, w którym kierunkowskazy z tyłu są dynamiczne. Nie przekłada się to na bezpieczeństwo, ale dobrze wygląda.
Właśnie – wygląd. Scala miała przecież stanowić także kolejny krok w kwestii stylistyki
Nie mogę pokazać, jak wygląda produkcyjna wersja Scali, natomiast mogę powiedzieć, że wygląda naprawdę dobrze. Widziałem reakcje na koncept Vision RS i muszę przyznać, że wiele elementów stylistycznych zostało zachowanych. Szczególnie dobre wrażenie robi tył samochodu. Opcjonalnie dostępna szyba, która opada aż do tablicy rejestracyjnej nadaje nowoczesnego sznytu, a pisana dużymi literami nazwa Škoda zamiast charakterystycznego logo to podążanie za trendami. Mnie do gustu najbardziej przypadły tylne światła, które niejako wgryzają się w sylwetkę, ale jednocześnie spajają wszystko w całość.
A jak Scala będzie jeździć?
Jednym słowem: dobrze. Do dyspozycji dziennikarzy zostały oddane cztery konfiguracje napędowe, a ja mogłem wypróbować dwie: 1,6 TDI o mocy 115 KM sparowane z 7-stopniowym DSG oraz 1,5 TSI o mocy 150 KM połączone z 6-biegowym "manualem". Scala będzie oferowana także z 1,0 TSI o mocy 95 lub 115 KM. Wspomniane przekładnie będą dostępne dla każdego z silników z wyłączeniem najsłabszej benzyny: tutaj producent przewidział tylko skrzynię ręczną o 5 przełożeniach. Ponadto w ofercie znajdzie się też Scala na CNG z motorem 1,0 G-TEC o mocy 90 KM i z 6-biegową przekładnią manualną.
Pozycja za kierownicą Scali jest nienaganna, a samochód prowadzi się pewnie. Układ kierowniczy precyzyjnie przekazuje komendy do kół, a wspomaganie nie działa przesadnie mocno. Doceniłem to szczególnie na krętych drogach, gdzie jechałem najmocniejszą odmianą z "manualem". Scala prowadzi się wręcz sportowo, co zdecydowanie zapisuję po stronie plusów. Na pewno rolę w tym odgrywało opcjonalne, obniżone zawieszenie w egzemplarzu, którym jechałem. Można w nim też regulować twardość. Docelowo wybranie trybu sportowego przełoży się również na zmianę charakterystyki wspomagania.
Nie miałem okazji prowadzić auta z podstawowym zawieszeniem, ale jadąc jako pasażer odniosłem wrażenie, że samochód jest zbyt twardy. Inżynierowie Škody zapewniali mnie jednak, że auto przechodzi jeszcze ostatnie poprawki, więc wersja, która trafi na rynek, może być inaczej zestrojona. Nie można natomiast narzekać na wyciszenie samochodu. Szum powietrza nie doskwiera nawet przy prędkościach autostradowych.
Scalę zapowiadał koncept RS. Czy doczekamy się takiej wersji?
Nikt w Škodzie nie powiedział kategorycznego "nie". Nikt też nie ukrywał, że technicznie może być to niemożliwe. Zastosowanie płyty MQB A0 wymusza stosowanie konkretnych silników i 1,5 TSI to najmocniejsza jednostka, jaką obecnie można do niej zamontować. Jednym krokiem mogłaby być elektryfikacja (tak jak to miało miejsce w przypadku konceptu), ale to odległa przyszłość. Zresztą na ten moment Scala raczej nie będzie oferowana w wersji hybrydowej, więc nie nastawiałbym się, że zobaczymy odmianę RS, choć bardzo bym tego chciał.
OK, teraz najważniejsze. Ile będzie kosztować Scala?
To bardzo dobre pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Jak wspominałem, oficjalny debiut Scali planowany jest na 6 grudnia, a do sprzedaży ma trafić na początku 2019 r. i prawdopodobnie wtedy powinniśmy poznać cenniki auta. Chodzą słuchy, że samochód będzie startował od wyższej kwoty niż Rapid, którego zastępuje. To jednak nie oznacza, że będzie od niego droższy. Wszystko rozbija się o wyposażenie standardowe, a to jest ciągle nieznane. Natomiast sądząc po tym, co usłyszałem na miejscu, nawet cena przekraczająca 60 tys. zł może być atrakcyjna dla tak przestronnego i nowoczesnego auta.
Po całym dniu spędzonym ze Scalą nie mam bowiem wątpliwości, że ta nazwa została wybrana celowo. Rozwiązanie, które trafiły do tego modelu, dotychczas widywałem tylko w dużo droższych modelach. Jakość wykonania wnętrza i użytych do tego materiałów nie pozostawia absolutnie nic do życzenia. Funkcjonalność jest na najwyższym poziomie. Podczas ostatniego nocnego POM-u, Mariusz Zmysłowski mówił, że Škoda przestaje być marką budżetową i moim zdaniem Scala jest tego najlepszym przykładem. Myślę, że polscy klienci to docenią, a do częstego widoku nowej skody na ulicach szybko się przyzwyczaimy.