Pierwsza jazda: Škoda Karoq 2022 - wydanie drugie, poprawione
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Oto nowa Škoda Karoq. Różnicę dostrzeże tylko ktoś o wprawnym oku. Czesi zdecydowali się na odświeżenie swojego kompaktowego SUV-a, ale postawili nie na zmiany stylistyczne, a technologiczne. Pojawiła się nowa elektronika oraz elementy aerodynamiczne. W tym spojler dla baku.
Nie każdemu podoba się to samo. Projektanci Škody Karoq najwyraźniej uznali, że z punktu widzenia ich klientów wywiązali się ze swojego zadania już poprzednio, bo postanowili niemal niczego nie zmieniać. Najbardziej charakterystycznym elementem wyglądu odświeżonego SUV-a jest osłona chłodnicy. Wyraźnie zmieniono kształt jej boków, dzięki czemu teraz przywodzi ona na myśl sześciobok. Nowe są również przednie światła. Pozostano przy koncepcji rozdzielonych reflektorów, ale teraz światła mogą być w pełni wykonane w technologii LED Matrix. Minimalne zmiany dotknęły również przedni zderzak.
Z tyłu wydłużono spojler nad szybą klapy bagażnika i kosmetycznym zmianom poddano lampy. Kiedy patrzymy na auto z boku, dostrzeżemy nowe felgi z wypełniającymi je wkładkami – rozwiązanie znane choćby z modelu Enyaq. Czy to już wszystko? Nie, po prostu wielu pozostałych zmian nie widać, albo można je dostrzec tylko wnikliwym okiem. Podstawą była poprawa w zakresie opływowości. I to do tego stopnia, że pojawiły się nawet elementy aerodynamiczne zbiornika na paliwo. Wszystko po to, by ograniczyć opór powietrza. Jego współczynnik wynosi w Karoqu (Cd) 0,30. To parametr o niemal 10 proc. lepszy niż do tej pory i – jak chwali się czeski producent – najlepszy w tej klasie pojazdów sprzedawanych w Europie.
W aucie zastosowano nowe opony. Na ich etykietach informacyjnych, w kategorii oporów toczenia widnieje "A", a nie jak wcześniej "B" lub "C". To i zewnętrzne zmiany, które swojemu SUV-owi zaserwowała Škoda, przekładają się na zużycie paliwa i emisję CO2. Ta druga obniżyła się o 15 proc. To dlatego nie było konieczne stosowanie jednostek mikrohybrydowych. Nie jest to jednak jedyna proekologiczna zmiana w Karoqu. Podczas konfiguracji samochodu można wybrać tapicerkę, która częściowo produkowana jest z przetworzonych butelek PET. We wnętrzu samochodu zaszła jednak większa zmiana.
Czesi postanowili, że w Karoqu elektroniczne zegary przed końcem 2022 r. będą jedyną opcją. Nie będzie więc odmiany z klasycznymi wskaźnikami. Wspólne dla samochodów koncernu Volkswagena rozwiązanie wypada pochwalić za praktyczność i przejrzystość. Lifting nie spowodował zniknięcia z panelu środkowego klasycznych pokręteł i przycisków do sterowania nawiewem i klimatyzacją. Takie rozwiązanie docenią ci, którzy wygodę obsługi przedkładają ponad wygląd.
Inżynierowie Škody postanowili również zmienić systemy wspomagające kierowcę. Karoq otrzymał system Travel Assist, łączący w sobie wiele funkcji, jak na przykład zapobieganie zderzeniom, odczytywanie znaków drogowych, utrzymywanie pojazdu w pasie ruchu czy adaptacyjny tempomat. Jak to działa? Podczas przejazdu autostradą w okolicy Porto system utrzymania pasa ruchu popełniał czasem błędy, ale za to skutecznością wykazał się adaptacyjny tempomat. Dostosowuje on zadaną prędkość do wskazań znaków drogowych i robił to bezbłędnie. Niestety, tempomat nie bierze pod uwagę przebiegu drogi. Nie zwolni więc, jak na przykład Kodiaq, przed ostrzejszym zakrętem.
Egzemplarze wyposażone w automatyczną skrzynię biegów mogą mieć więcej funkcji aktywnych systemów bezpieczeństwa. Wśród tych niedostępnych w autach z manualną przekładnią można wymienić automatyczne zatrzymanie samochodu jeśli kierowca nie reaguje, na przykład wskutek problemów zdrowotnych, a także system automatycznej jazdy w korku, działający do prędkości 60 km/h.
Škoda Karoq to bardzo wygodny SUV, szczególnie z opcją adaptacyjnego zawieszenia. Nie tylko nie będzie irytował użytkownika niedociągnięciami, ale też potrafi zaskoczyć możliwościami. Podczas przejazdów szutrową drogą (nie bez udziału kontrowersyjnych podpowiedzi systemu nawigacji) przejechałem trasą, która na pierwszy rzut oka nie nadawała się dla auta, które nie dysponuje odpowiednim ogumieniem i nie ma typowo offroadowego charakteru. Choć czasami konieczne było usuwanie co większych kamieni, drogę udało się pokonać.
Na asfaltowych drogach Karoq to typ spokojnego auta, które zapewni satysfakcję pasażerom i kierowcy tak długo, jak długi nie zażądasz od niego czegoś, do czego to auto nie zostało stworzone. Niewielkim minusem jest mocno wspomagana kierownica, która nawet w trybie sportowym nie zapewnia wzorowego wyczucia drogi. Komfortowy tryb pracy zawieszenia potrafi zaś sprawić, że nawet jazda szutrową drogą nie będzie dla podróżnych oznaczała odczuwalnej niewygody.
Odświeżona Škoda Karoq oferowana jest z trzema silnikami benzynowymi oraz dwiema opcjami wysokoprężnymi. Wszystkie silniki należą do rodziny EVO. Podstawowa jednostka 1.0 TSI oferuje 110 KM i współpracuje z sześciobiegową ręczną skrzynią. 150-konny silnik 1.5 TSI może być sparowany również z siedmiobiegową automatyczną skrzynią DSG. Topowy benzyniak – 2.0 TSI – oddaje do dyspozycji kierowcy moc 190 KM. Karoq w tej wersji występuje tylko ze skrzynią DSG oraz napędem na cztery koła. Dwulitrowy silnik Diesla występuje w dwóch odmianach o mocy 116 lub 150 KM. W obydwu przypadkach mamy do wyboru skrzynię ręczną lub automatyczną. Samochód automatem występuje tylko w opcji 4x4.
Na przestrzeni lat wyprodukowano 566 tys. egzemplarzy Karoqa. Odświeżony model trafi do polskich salonów na przełomie kwietnia i maja. Na razie nie ma jeszcze oficjalnego cennika. Wiele wskazuje jednak na to, że otwierać będzie go kwota zbliżona do 105 tys. zł. Przy okazji liftingu Škoda postanowiła uprościć system pakietów i opcjonalnego wyposażenia. Z oferty zniknie jednak odmiana Scout.