Pierwsza jazda: Hyundai Santa Fe – wrażenie gwarantowane
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O tym samochodzie z pewnością nie da się powiedzieć, że nie przyciąga uwagi. Rodzinny SUV sprawia, że trudno przejść obok niego obojętnie. Ryzykowny krok stylistyczny nie jest jednak jedynym, co koreański samochód ma do zaoferowania. To świetnie przemyślana konstrukcja, która dla części potencjalnych nabywców ma jednak i wadę.
Wyróżnić się to nie wszystko
Hyundai stworzył nową generację Santa Fe przede wszystkim z myślą o amerykańskim kliencie. Choć za oceanem auto będzie uchodzić za raczej niewielkie, u nas optyka jest zupełnie inna. Rodzinny wóz, który w 2000 r. debiutował pierwszą generacją o długości 4,5 m, dziś, w piątej odsłonie, mierzy już 4,83 m. To sporo, a jeśli mielibyśmy ocenić koreańskiego SUV-a jedynie na podstawie wyglądu, to wydałby się on jeszcze większy. Pudełkowate nadwozie skutecznie przyciąga wzrok i wyróżnia spośród potoku sunących ulicami aut. Wygląd Santa Fe sprawia wrażenie solidności i wręcz architektonicznego rozmachu.
Nie każdemu taka koncepcja stylistyczna odpowiada. Kontrowersje dodatkowo rosną, gdy spojrzymy na tył samochodu. Nie jest on zakończony mniej lub bardziej łagodnie opadającą tylną szybą, lecz pionową ścianą na końcu linii dachu. Z tyłu Santa Fe może więc przywodzić na myśl dostawczaka czy nawet przyczepę. Stylistom Hyundaia nie można odmówić odwagi, bo to z pewnością nie spodoba się każdemu. Z drugiej jednak strony może przekonać do siebie nietuzinkowością i w ten sposób zyskać grupę radykalnych miłośników auta.
Zapoznaj się z pełną treścią przy użyciu darmowego konta
Zaloguj się teraz z 1login, aby uzyskać pełen dostęp do naszych artykułów, ekskluzywnych treści i spersonalizowanych rekomendacji.